do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Bruce Lansky [Girls to the Rescue 04] Girls to the Rescue Book 4 (pdf)
- Beverly Connor [Diane Fallon Forensic Investigation 07] Dust To Dust (pdf)
- Denise A Agnew [Daryk World 01] Daryk Hunter (pdf)
- Ian Morson [William Falconer Mystery 04] A Psalm for Falconer (pdf)
- Cara Covington [Menage Everlasting 44 Lusty Texas 03] Love Under Two Honchos (pdf)
- Charlotte Lamb Seductive Stranger [HP 1236, MBS 753, MB 3081] (pdf)
- Debbie Bailey [Men of Kinsey] Sienna's Submission [Siren Menage Amour] (pdf)
- Dana Marie Bell [Gray Court 03] Artistic Vision [Samhain] (pdf)
- Cherise DeLand [Stanhope Challenge] Miss Darling's Indecent Offer (pdf)
- Alan Burt Akers [Dray Prescot 03] Warrior of Scorpio (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- listy-do-eda.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Obie?
Tak, Ben.
Ten zapis będzie umieszczony w otwartym pliku, bez hasła powiedział
Julin. Jednocześnie z zapisem poprzednich operacji, przejdziesz w tryb obron-
ny. Wszystkie systemy zostaną zamknięte i zamrożone, zabijesz każdego, kto bę-
dzie próbował dostać się tutaj z punktu pośrodku pomostu. Czy możesz słyszeć
dzwięki ze środka pomostu?
Obie zastanawiał się przez chwilę.
Tak, Ben. Będziesz musiał krzyczeć. Julin przyjął to jako niezbędne.
W porządku, pozostaniesz w trybie obronnym aż do chwili, gdy ktoś wej-
dzie na środek pomostu z rękami nad głową, z dłońmi zwróconymi na zewnątrz.
Zrobię mały znaczek na pomoście, kiedy będziemy odchodzili. Przy nim przybysz
musi powiedzieć: Nie ma Boga nad Allacha, a Mahomet jest jego prorokiem
zrozumiałeś?
Trelig zachichotał.
Trudno zerwać ze starym obyczajem, co? Mimo to jednak hasło spodo-
bało mu się łatwe do zapamiętania, a poza tym trudno było przypuszczać, by
ktokolwiek powiedział właśnie takie zdanie, wykonując jednocześnie odpowied-
nie gesty, bez ich wiedzy.
Rozumiem, Ben.
Wyłączywszy komputer czekali, aż Zinder dojdzie do siebie. Trwało to do-
brych sześć minut, reakcje osobnicze na pocisk oszałamiający były zróżnicowane.
Zinder czuł w całym ciele mrowienie, ale skutki uśpienia szybko mijały.
Ruszajmy powiedział Julin. Poszli w stronę pomostu. Mniej więcej
w połowie drogi Julin nastawił swój pistolet na pełną siłę rażenia i strzelił po-
przez szyb w ścianę oporową. Była zbudowana z twardego, odpornego materiału,
ale pocisk wybił w nim niewielką szramę, która mogła być przez nie wtajemni-
czonych wzięta z powodzeniem za pozostałość niedawnej strzelaniny, jaka się tu
rozegrała.
Przeszli do windy, wsiedli i zajęli miejsca w fotelach. Trelig nacisnął dzwi-
gnię, drzwi się zamknęły i kabina ruszyła w drogę ku górze.
104
W tym samym czasie w Obiem następowały złożone przepływy energii, w wy-
niku których podjął on pracę w trybie obronnym, nie wiedząc, jak z tego wyjść. To
właśnie martwiło go najbardziej. Ostatnią rzeczą, jaką pamiętał, był obraz Julina
przy tablicy rozdzielczej i strażników konających po spożyciu zatrutej gąbki.
Była to niepojęta tajemnica, której nie mógł się już poświęcać. Wrócił do swo-
jego pierwotnego zadania szukania sposobów odłączenia się od wielkiego kom-
putera Zwiata Studni lub w przypadku fiaska nawiÄ…zania z nim czegoÅ› w ro-
dzaju partnerskich stosunków.
A miała to być praca ciężka i obliczona na długi czas.
Teliagin, południowa półkula Zwiata
Studni
Mavra Chang nie mogła się oprzeć, by nie drzemać. Kiedy napięcie opada,
pojawia się odrętwienie, którego nie sposób opanować. Nagle wzdrygnęła się,
i obudzona rozglądała się dokoła, przecierając oczy. Wiedziała, co się stało, i nie
mogła sobie tego darować, teraz jednak zajmowała ją przyczyna, dla której się
obudziła.
Nikki i Renard jeszcze spali w najlepsze, wyciągnięci na trawie. Nerwowo
rozglądała się, próbując wszystkimi zmysłami wykryć zakłócenie, które przerwa-
Å‚o jej sen.
Ciepły powiew pędził kędzierzawe, białe chmury po błękitnym niebie, słysza-
ła szum wierzchołków drzew chwiejących się na wietrze i gwar dziwnych ptaków
i owadów. Ponad łąką dobiegały ją dalekie odgłosy zwierząt, wyraznie czymś za-
niepokojonych. Wiedziała, co one oznaczają: coś się zbliżało, coś, co mieszkańcy
lasu uznali za zagrożenie czy obcą penetrację, albo i jedno, i drugie. Odwróciła
się do śpiącej pary i delikatnie potrząsnęła Renardem. Z początku nie reagował,
ale kiedy szarpnęła nim mocno, jęknął i odezwał się:
HÄ™. . . Co?
Obudz się! szepnęła. Będziemy mieli towarzystwo!
Wspólnymi siłami z trudem obudzili Nikki, a Mavra zastanawiała się teraz, co
począć.
Musimy się stąd wynosić powiedziała. I to już! Chcę się przekonać,
z czym czy z kim mamy do czynienia, zanim nas znajdÄ….
Podnieśli się i całą trójką zagłębili pośpiesznie w las.
Jeżeli ktoś wie, do czego służy ten zespół, będzie nas szukał wyjaśniła
im. Mimo wszystko chciałabym zobaczyć, kto za nami węszy. Poczekajcie
tutaj, najlepiej ukryjcie się w zaroślach. Podczołgam się na chwilę, rzucę tylko
okiem i już jestem z powrotem.
Ostrożnie przestrzegł Renard, zupełnie niepotrzebnie, ale z prawdziwą
troską w głosie.
106
Kiwnęła głową doceniając to i poczołgała się z powrotem w stronę przecinki.
Nie wiadomo było, co lub kto się zbliża, wielkość przybysza nie ulegała jednak
wątpliwości. Zwiadczyło o niej lekkie drżenie ziemi i opętańcza wrzawa przera-
żonej zwierzyny.
Ostrożnie wyjrzała zza krzaka. Widok, jaki ujrzała, zaskoczył ją tak, że zanie-
mówiła. Była przygotowana na niejedno, ale to. . .
. . . To naprawdę było wielkie. Wysokie na trzy, cztery metry, z nieprawdopo-
dobnymi barami i potężnymi mięśniami. Pierś i ramiona tego atlety miały ko-
lor czerwonawy. Twarz była olbrzymia i odrażająca: niemal owalna, z szerokim,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]