do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Stasheff, Christopher Warlock 03 The Warlock Unlocked
- Fred Saberhagen Vlad Tepes 03 Vlad Tapes
- Cabot Meg Pamiętnik księżniczki 03 Zakochana Księżniczka
- Gordon Lucy Bracia Rinucci 03 Rzymskie wesele (Rzymskie wakacje)
- Cara Covington [Menage Everlasting 44 Lusty Texas 03] Love Under Two Honchos (pdf)
- Dana Marie Bell [Gray Court 03] Artistic Vision [Samhain] (pdf)
- Alan Burt Akers [Dray Prescot 03] Warrior of Scorpio (pdf)
- Franklin W Dixon Hardy Boys Case 03 Cult of Crime
- Dragonlance Dark Disciple 03 Amber and Blood # Margaret Weis
- Carola Dunn [Regency Trilogy 03] Polly and the Prince (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fashiongirl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Coś ją ścisnęło za gardło.
148 " MARZENIA SI SPEANIAJ
- Chcesz odejść.
- Nie chcę, ale nie mogę tu zostać. Z każdym dniem
czujÄ™ siÄ™ lepiej.
Po raz pierwszy nie zaprotestował.
- W świecie panują prawa dżungli. To nie jest
miejsce dla ciebie.
- Jest. Zawsze tam byłam.
- Bo nie miałaś innego wyjścia. A teraz masz.
Chciałbym, żebyś została, Nino. %7łebyś została ze mną.
- Och, John. - Serce się jej ścisnęło. - Nie mogę.
Po prostu nie mogę zostawić nagle wszystkiego, nad
czym pracujÄ™ od lat.
Odsunął się lekko i ujął jej twarz w dłonie.
- Nie proszę, żebyś wszystko zostawiła, tylko żebyś
coś dodała. Wiem, że byłaś tu szczęśliwa. Pogodziłaś
się z tym, że nie jesteś w stanie pracować, a jednak
byłaś szczęśliwa.
- Ale teraz już mogę pracować. Przynajmniej na
pół etatu.
- Więc dobrze, ale zamieszkaj z nami.
- Nie mogÄ™.
- Dlaczego?
Dotknęła lekko palcami jego ust.
- Bo czułabym się winna. Od dawna jestem niezale
żna i nie muszę się z nikim liczyć. Sama decyduję, kiedy
wychodzę i kiedy wracam. Nie mogłabym tutaj tak
żyć. Szczególnie teraz.
- Dlaczego? - powtórzył.
Przesunęła palce i pocałowała go lekko. Wiedziała,
że to, co musi mu powiedzieć, jest szczerą, choć
nieprzyjemnÄ… prawdÄ….
- Bo kusiłoby mnie, by z tobą grać. Kusiłoby mnie,
żeby czytać całą noc albo spędzić popołudnie na
budowaniu zamków z piasku, albo piec różne rzeczy
MARZENIA SI SPEANIAJ " 149
i wszystkich nas utuczyć. Było mi tu dobrze. Bardzo
dobrze. Ale muszę odejść, inaczej nie osiągnę swego
celu, a jeśli go nie osiągnę, mogę zacząć mieć do ciebie
pretensje. A tego bym nigdy nie chciała, John.
Bursztynowe spojrzenie przesunęło się po jej twa
rzy, a za nim poszła jego dłoń.
- To nie może być jedyny wybór, Nino. Będziesz
cierpiała, a ja pragnę ci tego oszczędzić.
- Nie będę cierpiała... - Zabrakło jej tchu, bo ręka.
zsunęła się niżej, na ramię i miękki wzgórek piersi.
- Lubisz to? - szepnął, gładząc jej pierś kolistym
ruchem.
- Och, tak - odszepnęła. - Wiesz, co robić z moim
ciałem.
- Dobrze, że wiem chociaż to.
- Wiesz znacznie... - zaczęła, ale nie była w stanie
mówić dalej, bo jego palce dotarły do stwardniałej
sutki. Jęknęła tylko cicho.
- Sprawiam ci ból?
- Nie, sprawiasz, że pragnę więcej.
- Twój brzuch...
- Nie, nie, wszystko w porządku. - Przykryła dło
nią jego dłoń i przycisnęła do siebie. - Rozpalasz mnie
do białości.
W ciemnościach nie widziała wyrazu jego twarzy,
ale usłyszała, że z trudem oddycha. Delikatnie położył
ją na poduszkach i przykrył jej wargi swoimi, całując
powoli i łagodnie. Pieścił jej piersi przez cienką koszul
kę, aż poczuła w łonie ból tęsknoty. Wygięła się,
usiłując przyciągnąć Johna do siebie, pragnąc poczuć
jego ciężar, ale on opierał się, nie przestając jej pieścić.
Zanim opuściła szpital, lekarz powiedział jej, że
samo ciało da jej znać, gdy będzie gotowe do seksu.
W tamtej chwili była tak obolała i słaba, że wydało jej
150 » MARZENIA SI SPEANIAJ
się to odległą przyszłością. Ale pięć dni odpoczynku
i troski Johna zrobiło swoje. Czuła co prawda lekkie
skurcze mięśni brzucha, ale wszechogarniająca po
trzeba kazała o nich zapomnieć.
- Pragnę cię - szepnęła, przesuwając dłońmi w gó
rę ud Johna ku jego lędzwiom, ale chwycił jej ręce
i przytrzymał.
Całował ją tak, że traciła przytomność, pokrywał
pocałunkami jej twarz, szyję, piersi. Gdy wsunął dłoń
między jej rozchylone uda, krzyknęła głośno.
- Boli? -spytał, natychmiast zaniepokojony.
- Nie, nie, nic mnie nie boli. Chodz do mnie, chcÄ™
cię poczuć w środku.
- Jeszcze za wcześnie - zaprotestował i stłumił jej
nalegania pocałunkiem. - W ten sposób - szepnął
i wrócił dłonią do zródła ognia.
Nina zacisnęła dłonie na jego ramionach i zatraciła
się w pieszczocie. John ją podniecał, rozpalał, do
prowadzał do szaleństwa, głaszcząc, drażniąc, dotyka
jąc w środku i na zewnątrz, aż wybuchła w niej
wszechogarniajÄ…ca rozkosz.
Powoli uspokajał się jej oddech, powoli wracała do
siebie, wtulona w szczupłe ciało Johna. Była jednak
słaba, tak słaba, że nie mogła się ruszyć.
- Och, John - westchnęła smutno.
Aagodnie, w milczeniu gładził ją po głowie.
ROZDZIAA
9
W poniedziałek rano obudziła się w łóżku sama.
Zanim w domu zaczął się ruch, zdążyła wstać, ubrać się
i spakować swoje rzeczy. Gdy usłyszała, że John i J.J.
poszli do kuchni, wyszła ze swego pokoju.
John stał przy kuchence i smażył jajka. Na jego
widok znów do głębi przejął ją ból, który nie miał nic
wspólnego z blizną pooperacyjną. Właśnie opuszczała
mężczyznę, do którego zaczynała żywić coraz gorętsze
uczucia.
John zerknął w jej kierunku. Odgadła, że jej oczeki
wał. Teraz zsunął jedno jajko na talerz, dodał grzankę
i postawił przed siedzącym przy stole J.J.
Widok chłopca też był dla niej bolesny. I on stał się
jej bliski, co było może jeszcze bardziej zdumiewające.
Aż do ostatniego wtorku nie znała go. Nie znała? Był
dla niej całkowicie obcym stworzeniem, bo po pierwsze
był dzieckiem, po drugie dzieckiem z problemami.
Nigdy przedtem nie miała do czynienia z dziećmi, a już
na pewno nie takimi. A jednak w jego towarzystwie
dobrze się czuła.
Usiadła teraz na sąsiednim krześle i pogłaskała go po
głowie. Uśmiechnął się do niej szeroko, wziął z talerza
grzankę i podał jej. Pokręciła przecząco głową. ,
- Odchodzisz - powiedział John cicho.
152 " MARZENIA SI SPEANIAJ
- MuszÄ™.
Wiedziała, że chętnie by zaprotestował, ale nie
odezwał się. Już o tym rozmawiali, już wyczerpali
wszystkie argumenty. Nic się nie zmieniło.
- Zjesz śniadanie?
Nie była szczególnie głodna, ale nie chciała po
zbawiać się kilku ostatnich chwil w ich towarzystwie.
Zauważyła jednak, że John przygotował śniadanie
tylko na dwie osoby. Najwyrazniej nie spodziewał się,
że będzie jadła.
- Nie, nie - powiedziała szybko. - Zjedz sam. Nie
chcę zabierać...
- Mam tu dwa jajka i dwie grzanki. Podzielimy siÄ™.
Połowa zupełnie mi wystarczy. - Spojrzenie jego oczu
mówiło, że chętnie podzieli się z nią nie tylko śniada
niem. %7łe jest gotów na każdy kompromis.
Ale Nina nie przyjęła tej milczącej oferty. Choć
wzięła od niego talerz z jajkiem i grzanką, czuła się
winna. Nie potrafiła iść na ustępstwa. Nie mogła.
Od tak dawna pragnęła być niezależna, a teraz zna
lazła się zbyt blisko wymarzonego celu, by się wy
cofać.
Cierpiała jednak, że tyle musi dla tego celu po
święcić. Jej uczucie do Johna umacniało się z dnia
na dzień. Pozostanie oznaczało kłopoty. Już teraz
chciała rzeczy nieosiągalnych. Ostatniej nocy, gdyby
nie była tak wyczerpana pieszczotami, powiedziałaby:
chcę się z tobą kochać, chcę spędzać z tobą noce,
chcę zostać z tobą na zawsze. Z drugiej strony
robienie Johnowi nadziei na coś, co nie może się
stać, byłoby okrucieństwem.
Zdawała sobie sprawę, że choć pragnie tego, co
[ Pobierz całość w formacie PDF ]