do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Wong Alison Gdy srebrzy się ziemia
- Hingle Metsy WybraśÂ„cy losu 11 Portret wizjonerki
- 05masters01 10_pl
- Blade_Runner
- Max Heindel (EN) Message of the Stars
- Glen Cook Darkwar 02 Warlock
- MatevśĹź Hace VaśĄka kronika
- Baxter, Stephen Xeelee 03 Flux
- Annemarie Hartnett Head Over Heels [TEB] (pdf)
- Cowie Vera Krolowa Sniegu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anusiekx91.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przed nimi ciągnął się czteropiętrowy pasaż komunikacyjny. Przy ścianach biegły
chodniki dla pieszych. Koniec pasażu, oddalony o dwieście jardów, ginął w mroku, ale z opisu
Warakowa wiedzieli, że powinna znajdować się tam ogromna sala, do której przylegało
laboratorium.
- To jest to! - oświadczył doktor. - Oto cel naszej drogi!
- Czekają na nas - stwierdził kapitan.
- Niestety, też tak sądzę. - Rourke załadował rewolwery.
- Nie ma jakiejś drogi, którą można ich obejść? - zapytała Rosjanka.
- Niestety, Natalio, nie ma. Myślę, że zanim otworzą ogień, pozwolą nam podejść nieco
bliżej.
- Doktorze, my opanujemy pozycje KGB. Zadaniem twoim i towarzyszki major będzie
zniszczenie komór kriogenicznych. Chciałbym, abyście przeżyli ten szturm, zagładę i do-
czekali powrotu amerykańskich promów. Może po pięciuset latach zacznie się odradzać
cywilizacja, odbudujecie miasta... Pamiętaj, doktorze, że mój oddział nazywał się Borba , to
po waszemu...
- Wiem, Walka !
- Tak, walka to nasz obowiązek, duch, nasze przeznaczenie. Może nazwiecie tak ulicę,
plac zabaw, jakiś skwer... Cokolwiek, aby nas przypominało ludziom żyjącym w przyszłości...
Amerykanin westchnął ciężko i skinął głową.
- Po tym wszystkim, co rozegrało się w naszych czasach, rosyjska nazwa będzie w
Ameryce czymś rzeczywiście zadziwiającym... - dodał kapitan. - Ale niech ludzie wiedzą, że
Rosjanie nie byli wyłącznie najezdzcami, że im także zależało na dobrze ludzkości.
Przynajmniej niektórym...
- Towarzyszu kapitanie, żielaju udaczi - powiedział Rourke.
- Towarzyszu doktorze, życzę szczęścia - powtórzył jak echo Władow i uściskał Johna.
Następnie zwrócił się do Natalii:
- Towarzyszko major. Wasz wuj był jednym z najwspanialszych radzieckich oficerów.
Ze względu na niego i na własne zasługi przyjmijcie, towarzyszko, nasz salut.
Oficer stanął na baczność i krzyknął do swych podwładnych:
- Prezentuj broń!
Tiemierowna zamarła na chwilę ze wzruszenia, po czym wolno oddała honory. Czuła,
że jest to ostatni salut, jaki w swym życiu komukolwiek oddawała.
- Do nogi broń!
Oddział radzieckich komandosów dumnie pomaszerował w kierunku wroga.
Rourke spojrzał na dziewczynę. Dopiero teraz z jej oczu popłynęły łzy...
ROZDZIAA LIII
Mause z trudem dobrnÄ…Å‚ do brzegu, podtrzymujÄ…c zakrwawione ramiÄ™. Z wielkiej
flotylli partyzantów pozostało najwyżej dwadzieścia parę łodzi.
Ujrzał, jak w odległości kilkudziesięciu jardów po jego lewej stronie wychodzi z wody
pięciu Rosjan. Strzelił trzykrotnie, trafił, lecz pozostali gwardziści natychmiast odpowiedzieli
ogniem. Mause poczuł straszliwy ból w prawej stopie. Pociski z Kałasznikowa rozłupały mu
kostkę. Upadł na ziemię, nie przestając strzelać.
- Trzymaj się, Tommy! - usłyszał głos Marty ego i donośny terkot jego pistoletu
maszynowego. Stanonika wsparło trzech innych partyzantów i po chwili wszyscy Rosjanie
leżeli martwi, a krew z ich ran wpływała szerokimi strumieniami do wód jeziora.
Operator podbiegł do rannego przyjaciela.
- Wszystko w porzÄ…dku, Tommy?
- Czy ze mną wszystko w porządku? Zwariowałeś?! Prawie odstrzelili mi lewe ramię,
zranili w nogę, a ty chcesz, abym był w porządku! Ale nie przejmuj się, dam sobie radę, tylko
pomóż mi wstać. Kierujemy się do łagru numer siedem. To najbliżej. Ilu naszych pozostało?
- Może z pięćdziesięciu... Ocalało też siedem sowieckich łodzi patrolowych.
- Do diabła z nimi! I tak nie będziemy już przeprawiać się przez jezioro.
Stanonik podniósł wyjącego z bólu Mause a. Z trudem poprowadził kuśtykającego
dowódcę.
Dotarli na skraj wojskowego lotniska. Wokół nich zbierało się coraz więcej ocalałych z
bitwy członków ruchu oporu. W sumie było ich już prawie sześćdziesięciu, a co chwilę
dochodzili następni.
- Co ze strzelaniem, Tommy?
- Jedną rękę mam sprawną. Tylko załaduj mojego kolta. Marty spełnił prośbę
przyjaciela i podał mu naładowaną broń.
- Więc teraz zabijemy paru parszywych Rusków i uwolnimy naszych chłopaków, aby w
lepszym towarzystwie usmażyli się rankiem, kiedy kochane słoneczko spali całą atmosferę.
- Całe szczęście, Marty, że nie masz szans na przeżycie - zrzędliwie powiedział Tom -
bo inaczej bym się obawiał, że sprzedasz moje upieczone ciało na befsztyki za puszkę piwa.
- Tak... Nie jesteś wart więcej niż jedna puszka piwa, ale bądz pewien, że bym się
targował!
Roześmieli się i ruszyli w dalszą drogę. Mause miał wrażenie, że już nikt ich nie
powstrzyma i z powodzeniem spełnią swoją misję.
ROZDZIAA LV
Porucznik Fletcher oglądał przez lornetkę szykujące się do ataku oddziały Zachodniego
Frontu Armii Czerwonej. Nikt nie zwracał uwagi na małą pocztową awionetkę z wymalowa-
nymi na skrzydłach czerwonymi gwiazdami, dlatego porucznik mógł bez obaw przelecieć nad
pozycjami wroga. Włączył nadajnik.
- Ciocia Taffy przygotowała przyjęcie z niespodziankami. Zaprasza wszystkich
znajomych. Im szybciej wpadniesz, tym lepiej.
Fletcher nie mógł wprost powiedzieć, że na tyłach nieprzyjaciela zgrupowało się tysiąc
pojazdów Teksańskiej Milicji Ochotniczej, od szybkich Harleyów poczynając, na
szesnastokołowych, potężnych ciężarówkach obsadzonych uzbrojonymi po zęby kowbojami
kończąc. Rosjanie nawet się nie zorientują, kiedy zostaną okrążeni i rozbici. Takie przyjęcie
szykowała ciocia Taffy ! Aby zwycięstwo było całkowite, wszyscy znajomi , czyli wojska
Stanów Zjednoczonych II powinny zaatakować nieprzyjaciół jak najszybciej, wszystkimi
siłami.
Fletcher miał nadzieję, że w sztabie głównym należycie odczytają jego wiadomość.
- Leć szybciej - polecił pilotowi. - Za chwilę uderzy Teksas!
ROZDZIAA LVI
[ Pobierz całość w formacie PDF ]