do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Feehan Christine Dark 05 Dark Challenge
- Boys of the Zodiac 05 Leo All That You Are Jamie Craig [AQ MM] (pdf)
- Harry Harrison Bill 05 On the Planet of Zombie Vampires (Jack C. Haldeman)
- Margit Sandemo Cykl Saga o czarnoksiężniku (05) Próba ognia
- Delaney Joseph Kroniki Wardstone 05 Pomyłka Stracharza
- James Alan Gardner [League Of Peoples 05] Ascending
- James Lowder The Harpers 05 The Ring of Winter
- Harry Turtledove Crosstime 05 The Gladiator (v1.0)
- Fred Saberhagen Vlad Tepes 05 Dominion
- 05. Ja cię kocham, a ty śpisz, wampirze Kerrelyn Sparks
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- listy-do-eda.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Cii, Nina, nie nazywaj mnie dziedzicem. Pałac należy do mojej matki - poprosił Ole i
dotknąwszy jej długich loków, zsunął dłoń. Suknia miała głęboki dekolt na plecach, poczuł więc
pod palcami gorącą skórę, miękką i gładką. - Nina...
Odwróciła ku niemu rozpromienioną twarz i spojrzała jakoś dziwnie.
- Zapomniałam ci powiedzieć, że statek odpływa już jutro rano - szepnęła. - Kapitan
postanowił wyruszyć w dalszy rejs wcześniej, niż to było zaplanowane. To nasz ostatni wspólny
wieczór...
- Och, jak mi przykro. Miałem nadzieję, że spędzimy razem jeszcze jeden dzień. - Ole ujął
ją delikatnie za ramiona, choć jakiś ostrzegawczy głos nakazywał mu natychmiast wracać do domu.
Nim jednak zdołał się odsunąć, Nina przywarła do niego i podniosła ku niemu twarz. Zapragnął
pocałować ją na pożegnanie, dotknąć jej warg i poczuć jej oddech...
Była taka gorąca. Nie mógł się od niej oderwać. Znalazł się w pułapce, całkowicie bezradny.
Mocnymi dłońmi przycisnął jej ciało do swojego, żądając więcej niż pocałunek.
- Nina, wiesz, że jestem zaręczony. %7łenię się na jesieni... nie powinienem... - próbował
jeszcze się bronić ostatkiem sił.
- Czemu chcesz się pozbawić chwili przyjemności? Co w tym złego?
Choć serce protestowało, fizyczne pożądanie okazało się silniejsze. Przytulił ją mocniej i
wsunąwszy dłonie pod suknię, rozpinał gorączkowo haftki. Nina łasiła się niczym spragniony
pieszczot kot i wnet oboje leżeli na zielonej kapie łóżka. Pieścili swe ciała coraz bliżej i bliżej
zakazanych miejsc.
Ole dyszał ciężko, przekroczywszy dawno granicę, gdy można było jeszcze zawrócić.
Wygiął ciało, a jego twarda męskość parła wprost do celu. Nie był w stanie dłużej powstrzymywać
natury.
Obudził się we własnym łóżku z ociężałą głową. Bardziej jednak rozbolało go serce, gdy
sobie przypomniał wydarzenia z poprzedniego wieczoru. Co się z nim stało? Dlaczego?
Nalał zimnej wody do miednicy i zanurzył w niej głowę. Opłukał jeszcze parę razy twarz.
Wciąż myÅ›laÅ‚ o Åshild i o tym, jak jÄ… zawiódÅ‚. Dlaczego zgodziÅ‚ siÄ™ na spotkanie z NinÄ… w
Kopenhadze? Powinien przecież wiedzieć, co się może zdarzyć. Siadł ciężko na niezasłanym łóżku
i ukryÅ‚ twarz w dÅ‚oniach zawstydzony i gÅ‚Ä™boko nieszczęśliwy. Jak zdoÅ‚a spojrzeć Åshild w oczy po
tym, co się stało? Nigdy nie pozbędzie się wyrzutów sumienia.
To wszystko potoczyło się za szybko! Nina znalazła się w jego ramionach, jej twarz tuż przy
jego twarzy...
- Cholerna baba! - pomstował, ubierając się. Zdaje się, że przyrzekł ją odprowadzić na
pokład statku. Jak jednak wyglądać będzie ich spotkanie? Musi wywiązać się z danego
przyrzeczenia, w końcu tyle należy oczekiwać od mężczyzny, jednak niech się nie spodziewa, że
będzie celebrował chwilę pożegnania.
Unikał swego wzroku w lustrze. Nigdy nie przypuszczał, że kiedyś doczeka takiej chwili.
Przecież nie chciał tego, a jednak nikogo prócz siebie nie mógł obarczyć za to winą. Westchnął.
Twarz miał udręczoną, w ciele odczuwał niemal fizyczny ból. Cóż po żalu, skoro nie da się cofnąć
czasu? Skoro zawiodÅ‚em Åshild, kobietÄ™, na której mi zależy najbardziej na Å›wiecie?
Ubrany do wyjścia w płaszcz i szal, siadł znowu na łóżku. Ależ z niego idiota! Do oczu
napłynęły mu pełne goryczy łzy. Miał pretensje do siebie, nikogo poza sobą nie obwiniał. Otarł
policzek i wstał. Teraz musi dopilnować tego, by Nina weszła na pokład, a potem przyjdzie czas, by
się zadręczać własną głupotą.
Wstał z wysiłkiem i złapał dwie dorożki, ale myślami był daleko poza Kopenhagą.
- Jak to miło z twojej strony, że odwozisz mnie do portu! - Nina wpatrywała się w niego
rozpromieniona, jakby nigdy nic. Miała na sobie znów błękitną pelerynę i twarzowy kapelusik.
- Ależ to mój obowiązek - odparł Ole bez przekonania. Turkot dorożki brzmiał w jego
uszach niczym wystrzały.
- Obowiązek? A ja miałam nadzieję, że nie traktujesz tego jedynie jako obowiązek.
- Oczywiście, Nino, zależało mi na tym, żebyśmy się pożegnali, jak należy. Było mi z tobą
bardzo miło, ale... - głos uwiązł mu w gardle.
-Ale?
- To, co się stało wczorajszego wieczoru, nie powinno się było zdarzyć. Jestem z tego
powodu głęboko nieszczęśliwy i zawstydzony. Czy możesz mi wybaczyć? -Ole wysiłkiem woli
podniósł wzrok i popatrzył prosto w oczy, w których nagle zagościła powaga.
- Nie ma co wybaczać. Zachowajmy tę chwilę tylko dla siebie jako miłe wspomnienie. Ja w
każdym razie nie opowiem nigdy nikomu...
Olego zdziwiły trochę takie słowa w ustach kobiety, która właśnie została odarta z
niewinności, ale w pewnym stopniu uspokoił się.
- Bardzo kocham Åshild i zamierzam siÄ™ z niÄ… ożenić, wiÄ™c dla ciebie i dla mnie nie ma
przyszłości. - Zależało mu, by wszystko było do końca jasne.
- Zrozumiałam to.
Wydawało mu się, że dostrzegł chłodny błysk w oczach Niny, ale nie wiedział, co o tym
sądzić. Młoda kobieta zaraz zresztą odwróciła głowę i zapatrzyła się zamyślona na ulice
Kopenhagi.
Po raz pierwszy Ole doznał niemiłego przeczucia, że Nina nie jest do końca szczera. I nie
miało to jedynie związku z tym, co mu właśnie powiedziała. Wydała mu się fałszywa i obłudna...
Przeczucie to nagle nasiliło się i utwierdziło go w przekonaniu, że się nie myli. Ciekawe, o
czym Sophie rozmawiała z Niną podczas jej pobytu w Niemczech? Nagle podejrzenie przerodziło
się w pewność, że kobiety nie dyskutowały jedynie o tkaninach. Przed oczami zaczęły mu się
pojawiać obrazy, próbował je odsunąć, chciał z tym poczekać...
Na szczęście dorożka zatrzymała się na nabrzeżu przy statku. Ole pomógł Ninie wysiąść i
wniósł na pokład jej torbę podróżną. Zadbał też, by dorożkarz pomógł pannie Leonie. Kajuta, którą
Nina miała dzielić ze swą damą do towarzystwa była bardzo ciasna, jak to na statkach, ale na
szczęście lśniła czystością.
Na pokładzie Ole raz jeszcze ujął dłoń Niny i cmoknął uprzejmie.
- Chyba mogę cię pocałować na pożegnanie? - Nina popatrzyła na niego figlarnie. Mimo że
wiedziała, iż ich drogi rozchodzą się, nie wydawała się w najmniejszym stopniu zakłopotana tym,
co się stało.
Ole bez słowa ujął jej ramiona i przytuliwszy ją lekko, pocałował w policzek.
- Jeszcze raz dziękuję, Nino, i życzę ci udanych interesów.
- Dziękuję, a ja ci życzę Szczęścia na nowej drodze życia - odpowiedziała i po chwili dodała
z lekkim ociąganiem: - Mam nadzieję, że znajdziesz chwilę czasu, by do nas zajrzeć, gdy znowu
odwiedzisz kiedyś Christianię. Zawsze będziesz mile widziany.
Po tych słowach rozstali się. Ole zszedł po trapie, na kei jeszcze raz pomachał ręką i, nie
odwracając się więcej, odjechał dorożką.
Ole nie był w stanie wracać od razu do Sorholm. Musiał wpierw uporządkować myśli,
zanim zdoła spojrzeć w oczy rodzinie. Nina na szczęście wyjechała. Ole przyrzekł sobie, że nigdy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]