do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Nancy Michels Aborcja. PrzywrĂłciÄ Ĺźyciu sens
- Crespy Michel Ĺowcy gĹĂłw
- Michelle Re
- Antonow Sztuka Bycia Szczesliwym
- Jeff Cannon, Jon Cannon The Leadership Lessons of the U.S. Navy SEALS (2002)
- Zenna Henderson Holding Wonder
- Jordan_Penny_Za_bogaty_na_meza_Rod_Parentich_01
- Jack L. Chalker QM 3 Ninety Trillion Fausts
- Zarządzanie projektami(3)
- Annabel Joseph Mercy (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- charloteee.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
salonu. Pogładziła ręką pięknie rzezbiony kredens. Spodziewała się warstwy
kurzu, ale ręka była czysta.
Znalazłaś swojego ducha? spytał Rob, znosząc z Tonym segregator.
Nie. Bardzo tu czysto. Nie ma ani odrobiny kurzu.
Terri ma bzika na punkcie czystości.
113
R
L
T
Wiedziała o tym, ale żeby pucować piwnicę? Poza tym Terri nie
zaglądała tu od miesiąca.
Został jeszcze regał.
Okej. Nagle coś jej przyszło do głowy: może piwniczny duch nie
tylko otwiera drzwi, ale również lata ze ścierką? Hm, duch z zaburzeniami
obsesyjno kompulsywnymi?
Wtem usłyszała ciche skrzypienie i płacz dziecka.
E tam, pewnie Alice ogląda telewizję i dzwięk niesie się rurami albo
przenika przez strop. A jeśli nie?
Słyszeliście? Obróciła się w stronę mężczyzn, ale ich już nie było.
Nadstawiła uszu. Hałas docierał z końca pomieszczenia, tam, gdzie
stały komplety sypialniane. Zebrawszy się na odwagę, Carrie ruszyła przed
siebie. W najciemniejszym rogu piwnicy, za ogromną komodą, zobaczyła
ręcznie rzezbioną kołyskę. Nagle włosy zjeżyły się jej na karku: kołyska się
bujała.
Przekonana, że ma zwidy, przetarła oczy i zamrugała. Bujanie nie
ustawało, w dodatku płacz przybrał na sile. Otaczał ją ze wszystkich stron.
Tkwiła bez ruchu, jak zahipnotyzowana, a dzwięk wirował, oddalał się i
przybliżał. Wyciągnęła rękę, chcąc go dotknąć... i w tym momencie poczuła,
jak czyjaś dłoń zaciska się na jej ramieniu. Wrzasnęła wniebogłosy.
114
R
L
T
ROZDZIAA TRZYNASTY
To ja! powiedział Rob, kiedy obróciła się wystraszona i straciwszy
równowagę, wpadła na komodę.
Jezu! O mało zawału przez ciebie nie dostałam! Uderzyła go w pierś.
Przepraszam. Uniósł ręce, by osłonić się przed kolejnym ciosem.
Wołałem cię trzy razy Nie odpowiadałaś. Przyszedłem sprawdzić, co cię tak
zafascynowało, ale potknąłem się i...
Za plecami usłyszał tupot nóg. Tony pędził po schodach, biorąc po dwa
stopnie naraz. Tuż za nim biegła Alice, znów ubrana na czarno.
Co się stało? spytali jednocześnie, po czym popatrzyli na siebie ze
zdziwieniem, jakby gnając w dół, nie zauważyli jedno drugiego.
Nic odparł Rob. Zaskoczyłem ją.
O mało przez ciebie nie wykitowałam! Ni stąd, ni zowąd chwyciłeś
mnie za ramię.
Bo się potknąłem.
Widziałeś?
Co?
Kołyskę. Bujała się. I słyszałam płacz dziecka.
Cholera! Czy aż tak bardzo ją wystraszył, że postradała zmysły?
Jaką kołyskę?
Tę. Za komodą. Wskazała ręką za siebie.
Rob zajrzał za mebel. Mimo półmroku dostrzegł zarys czegoś niskiego,
co stało wciśnięte między ścianę a komodę.
Wciąż się buja?
Jeśli go wzrok nie mylił, to nie.
115
R
L
T
Poczekaj, spróbuję to wydostać.
Opierając się brzuchem o komodę, pochylił się, wyciągnął rękę...
Kołyska była lekka i mała, bardziej przypominała dziecięcą zabawkę niż
łóżeczko. W świetle zobaczył, że jest ręcznie rzezbiona i bardzo stara.
Carrie ruszyła w stronę Tony'ego i Alice.
Przynieś ją tutaj, Rob.
Trzymając kołyskę nad głową, zaczął przeciskać się między gratami.
Kiedy dotarł tam, gdzie czekał Tony z dziewczynami, postawił mebelek na
betonowej podłodze.
Ciekawe, czy będzie się bujać? Carrie nie spuszczała z kołyski oczu.
Tam się bujała, przysięgam. I słyszałam płacz dziecka.
Ludzkiego? spytał Rob.
Posłała mu takie spojrzenie, jakby był niespełna rozumu.
Oczywiście, że ludzkiego. Wyście nie słyszeli?
Rob potrząsnął głową. Oboje popatrzyli na Tony ego i Alice, którzy,
zajęci lustrowaniem jedno drugiego, nie zwracali na nich najmniejszej uwagi.
Rob uzmysłowił sobie, że nawet nie zostali sobie przedstawieni.
Tony, to jest Alice, przyjaciółka Carrie, która mieszka w Nowym
Jorku. Alice, mój kuzyn Tony.
Miło mi. Alice z tajemniczym uśmiechem wyciągnęła na powitanie
dłoń.
Mnie bardziej rzekł Tony.
Sprawiali wrażenie oczarowanych sobą.
Napijesz się czegoś? spytała Alice, niemal przewiercając go
wzrokiem.
Z przyjemnością.
Po chwili zniknęli na górze.
116
R
L
T
Co tu się przed chwilą wydarzyło? Carrie wyglądała na lekko
oszołomioną.
Rob wzruszył ramionami.
Wpadli sobie w oko.
W takim razie dobrze, że wrzasnęłam, inaczej Alice nie wyszłaby z
pokoju. Zerknęła na kołyskę i westchnęła zrezygnowana. Przy tobie nie
zacznie się ruszać.
Nie wiadomo. Poczekajmy.
Czekali w milczeniu kilka minut. Na próżno.
Naprawdę się bujała. Słowo honoru.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]