do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Gajusz Juliusz Cezar Wojna afrykańska (autorstwo przypisywane)
- Dana Marie Bell [Gray Court 03] Artistic Vision [Samhain] (pdf)
- Zelazny, Roger The First Chronicles of Amber 01 Nine Princes in Amber
- Jane Lindskold Firekeeper Saga 1 Through Wolf's Eyes
- Foster, Alan Dean Damned 02 The False Mirror
- C Green Roland Conan i wrota demona
- Carroll Jonathan ZaśÂ›lubiny patyków
- Swami_Krishnananda The_Chhandogya_Upanishad
- James Herbert Once
- Bujold Lois McMaster Cykl Barrayar 01 Strzć™py honoru
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pojczlander.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mając wszystkie drogi odcięte, napisał do Cezara, że jest gotów oddać
swój legion, komu on rozkaże. Cezar wysłał doń Sekstusa Cezara dla
przejęcia legionu. Warron zaś przybył do Korduby, złożył Cezarowi
dokładne rachunki, przekazał wszystkie, jakie posiadał, pieniądze,
podał, ile i gdzie ma zboża i okrętów.
Cezar na wiecu w Kordubie dziękował wszystkim po kolei warstwom
społeczeństwa: obywatelom rzymskim - że się postarali utrzymać dlań
miasto, Hiszpanom - że wypędzili załogi, Gadytanom - że udaremnili
zamiary jego przeciwników, a sobie zdobyli wolność, trybunom
wojskowym i centurionom, którzy tu wprowadzili załogę - że własną
dzielnością przyczynili się do powodzenia całej sprawy. Obywateli
rzymskich, którzy Warronowi obiecali pieniądze na potrzeby
67
publiczne, zwolnił ze zobowiązań, a tym, co za zbyt swobodne słowa
zostali skazani, zwrócił majątki. U niektórych szczepów rozdał
nagrody zarówno całym gminom, jak osobom prywatnym, innych
obdzielił nadzieją na przyszłość i po dwóch dniach z Korduby ruszył
do Gades. Tam najpierw kazał odwiezć z powrotem pieniądze i
pamiątki zabrane ze świątyni Herkulesa i ukryte w domu prywatnym.
Zarząd prowincji powierzył Kasjuszowi wraz z czterema legionami, a
sam po kilku dniach udał się do Tarrakony z okrętami, które bądz sam
Warron, bądz na rozkaz Warrona zbudowali Gadytanie. Tam już
oczekiwały go poselstwa z całej prawie bliższej prowincji. Podobnie
jak w Kordubie, i tu wyróżnił zaszczytami gminy i osoby prywatne,
po czym drogą lądową udał się do Narbony, a stamtąd do Marsylii. Tu
zastał wiadomość, że ogłoszono w Rzymie ustawę o dyktaturze i
pretor Marek Lepidus jego obwołał dyktatorem.
Marsylijczycy, utrapieni wszelkimi klęskami, doprowadzeni
brakiem żywności do skrajnego niedostatku, dwukrotnie pokonam na
morzu, i gdy każdy ich wypad kończył się porażką, i gdy jeszcze
dotknęła ich zaraza, skutek długiego oblężenia i zmiany wiktu (żywili
się bowiem wszyscy starym prosem i zepsutym jęczmieniem, którego
zapasy z dawna były przygotowane na takie okoliczności), mając
zburzoną wieżę i znaczną część muru w ruinie, a żadnej nadziei na
pomoc od prowincji i wojsk, które, jak się okazało, przeszły na stronę
Cezara, postanowili poddać się bez wykrętów. Lecz parę dni
wcześniej Domicjusz, zwietrzywszy zamiary Marsylijczyków, wziął
trzy statki, dwa z nich oddał swoim przyjaciołom, na trzeci sam wsiadł
i wymknął się pod osłoną burzliwej pogody. Dostrzegły go okręty,
które z rozkazu Brutusa co dzień pilnowały portu, i podniósłszy
kotwice zaczęły go ścigać. Tylko statek Domicjusza wytrwał w
ucieczce i dzięki burzy szybko znikł z oczu, dwa inne ze strachu przed
naszymi okrętami wróciły do portu. Marsylijczycy, zgodnie z
rozkazami, wydają wszelką broń i machiny wojenne, pieniądze ze
skarbu, z portu i doków wyprowadzają okręty. Cezar oszczędził ich
nie ze względu na jakiekolwiek zasługi wobec niego, ale z uwagi na
starożytność i sławę miasta, i zostawiwszy jako załogę dwa legiony,
resztę wojska odesłał do Italii i sam juszył do Rzymu.
W tym czasie Gajus Kurion przeprawił się z Sycylii do Afryki. Od
początku lekceważąc siły P. Atiusza Warusa, wziął tylko dwa z
czterech legionów, jakie od Cezara otrzymał, poza tym pięciuset
68
jezdzców. Po dwóch dniach i trzech nocach żeglugi przybił do
miejscowości zwanej Ankwilaria. Odległa od Klupei o dwadzieścia
dwa tysiące kroków, ma przystań wcale dogodna latem i zamkniętą
między dwoma wysokimi przylądkami. Czatował na niego pod
Klupeą młody Lucjusz Cezar z dziesięciu okrętami wojennymi, które
zostały w Utyce po wojnie z korsarzami i które Publiusz Atiusz kazał
naprawić ze względu na obecną wojnę. Lucjusz Cezar tak się przeraził
liczbą naszych okrętów, że umknął z pełnego morza, przybił do
najbliższego lądu i tam zostawił swój zbrojny trójrzędowiec na
wybrzeżu, a sam na piechotę uciekł do Hadrumetum. W tym mieście
stał załogą z jednym legionem Gajus Konsydiusz Longus. Po ucieczce
młodego Lucjusza reszta jego okrętów zawinęła do Hadrumetum, gdy
tymczasem za uciekającym ruszył w pościg kwestor Marcjusz Rufus z
dwunastu okrętami, które Kurion wyprawił z Sycylii dla osłony
transportowców. Rufus znalazł na wybrzeżu porzucony trój rżę-
dowiec, przyciągnął go hólką i z całą flotą wrócił do Kuriona.
Kurion wysłał go przodem do Utyki i sam ruszył tam z wojskiem. Po
dwudniowym marszu dotarł do rzeki Bagrady. Legiony zostawił pod
dowództwem legata Gajusa Kaniniusza Rebilusa, sam zaś z konnicą
poszedł naprzód dla zbadania Obozu Korneliuszowego, który uchodził
za miejsce wyborne. Pasmo gór zbiega prosto w morze, stoki ma
strome i spadziste, tylko w kierunku Utyki nieco Å‚agodniejsze. Od
Utyki jest oddalone w prostej linii mało co więcej nad trzy tysiące
kroków. Lecz na tej drodze jest strumień, którym morze wpływa w
głąb lądu, i cała okolica rozlewa się szerokim moczarem: kto go chce
ominąć, musi nakładać drogi o jakie sześć tysięcy kroków.
Rozejrzawszy się w okolicy, spostrzegł Kurion obóz Warusa, łączący
się z murami i miastem przy tak zwanej bramie Bela. Był on
doskonale położony, gdyż z jednej strony osłaniała go Utyka, z
drugiej stojący przed miastem teatr o potężnych podmurowaniach, tak
że dojście do obozu było trudne i wąskie. Zauważył również na
drogach ciżbę ludzi, którzy gorączkowo zwozili ze wsi do miasta swój
dobytek. W lot posyła tam konnicę, by obłowić się łatwą zdobyczą,
lecz jednocześnie, na rozkaz Warusa, śpieszy z miasta odsiecz z
sześciuset jezdzców numidyjskich i około czterystu pieszych, których
kilka dni temu posłał mu do Utyki król Juba. Króla łączył z
Pompejuszem odziedziczony po ojcu związek gościnności, a z
Kurionem miał zatarg, gdyż ów, jako trybun ludu, postawił wniosek o
69
zajęcie królestwa Juby. Między obu oddziałami konnicy zawiązała się
walka, lecz Numidowie nie mogli wytrzymać naszego natarcia i gdy
ich około stu dwudziestu padło, reszta wycofała się do obozu. Z
nadejściem okrętów wojennych Kurion kazał ogłosić statkom
handlowym, których około dwustu stało w Utyce, że uzna za
nieprzyjaciela każdego, kto natychmiast nie odprowadzi swego statku
do Obozu Korneliuszowego. Na skutek tego ogłoszenia wszystkie w
jednej chwili podnoszą kotwicę, opuszczają Utykę i płyną tam, dokąd
[ Pobierz całość w formacie PDF ]