do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Beverly Connor [Diane Fallon Forensic Investigation 07] Dust To Dust (pdf)
- Beverly Sims Menage & More 09 Caroline's House
- D283. Johnston Joan Małżeństwo z przypadku
- 4. Kamienna małpa
- Grippando James Jack Swyteck 05 To cośÂ›
- Stasheff, Christopher Warlock 03 The Warlock Unlocked
- Anderson Caroline WedśÂ‚ug wskazaśÂ„ lekarza Harlequin Romance 142
- Christie Agatha Przeznaczenie
- Laurie J Marks [Elemental Logic 1] Fire Logic
- Anna J. Evans Enchanted (EC) (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- quentinho.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ZasÅ‚oniÅ‚ starannie okna, doÅ‚ożyÅ‚ drew do komin¬ka, po czym usiadÅ‚ przy niej.
- Nie zniknÄ™, chyba że mi każesz. SÅ‚owo. Czy kie¬dykolwiek nie dotrzymaÅ‚em danego ci sÅ‚owa?
Zamyśliła się. Nie składał jej zbyt wielu obietnic, ale wszystkich dotrzymał.
- Nie - powiedziała po namyśle.
- Zpij w takim razie. Porozmawiamy, kiedy będziesz gotowa.
Poczekał, aż zaśnie. Pocałował ją lekko w czoło i poszedł szukać swego przyjaciela.
Francis siedział przy stole w jadalni i pałaszował śniadanie.
- Umieram z głodu. Czternaście godzin w siodle w samym środku zimy. Wszystko w porządku?
- Tak jak się spodziewałem - odparł Nicholas, przysuwając sobie talerz. - Eleonora to niezwykła
kobieta. Jest nadzieja.
Francis zauważył z zadowoleniem, że spotkanie z żoną przyniosło przyjacielowi ogromną ulgę.
Nicholas po przyjezdzie do Londynu pierwsze kroki skierował na Lauriston Street, gdzie
dowie¬dziaÅ‚ siÄ™, że Eleonora, zanim wyjechaÅ‚a do Somerset, ciężko odchorowaÅ‚a jego znikniÄ™cie.
Ta wiadomość podziałała na niego jak grom z jasnego nieba i na nic zdały się zapewnienia
Francisa, który szczęśliwie nie wyjechał z miasta, że kryzys już minął. Wskoczył na konia i pognał
do Redoaks, a Francis towarzyszyÅ‚ mu w tej szaleÅ„czej podróży. Po drodze prawie ze so¬bÄ… nie
rozmawiali, ale lord Middlethorpe zoriento¬waÅ‚ siÄ™, że powodem udrÄ™ki jego przyjaciela nie sÄ…
bynajmniej wyrzuty sumienia.
_ Masz wspaniaÅ‚e dziecko - rzekÅ‚ Francis, nadzie¬wajÄ…c na widelec plasterek szynki. - Coraz
poważniej zaczynam zastanawiać siÄ™ nad małżeÅ„stwem. Rodzi¬ce Luca też mu zaczynajÄ… ciosać w
związku z tym koł-
ki na głowie.
_ Obaj w jednym sezonie? - Nicholas uśmiechał się szeroko. - Aż strach pomyśleć, jakie to wywoła
poruszenie wśród swatek - kpił, ale zaraz spoważniał i spojrzał na Francisa. - Wybacz, że o to
pytam, ale czy kochasz siÄ™ w Eleonorze?
Lord poczerwieniał.
_ Niestety, nie. Ale mógłbym, gdyby okoliczności temu sprzyjały. To wyjątkowa kobieta.
_ Czy miłość rządzi się prawami logiki? - w głosie Nicholasa pobrzmiewało powątpiewanie.
_ Tak sÄ…dzÄ™. Kiedy jÄ… poznaÅ‚em, byÅ‚a już twojÄ… żo¬nÄ…, potem okazaÅ‚o siÄ™, że również matkÄ…
twojego dziecka. Nawet kiedy nie wiedzieliśmy, czy żyjesz, wydawała mi się nieosiągalna. Może
gdyby owdowiała ...
_ Cieszę się, że nie cierpisz z powodu nieszczęśliwej miłości. Zaczynałem mieć wątpliwości, czy
nie wymagam od ciebie zbyt wielkiego poświęcenia, prosząc cię o zaopiekowanie się Eleonorą. - Z
goryczÄ… w gÅ‚osie dodaÅ‚: - NauczyÅ‚em siÄ™, że nie wystarczy po¬stÄ™pować wÅ‚aÅ›ciwie. Gdybym
wcześniej na to wpadł, może uniknęlibyśmy kłopotów.
Nie rozmawiali już więcej na ten temat. Dokoń. czyli śniadanie, po czym rozeszli się do swoich
pokoi, aby odespać podróż.
Eleonora obudziła się po krótkiej drzemce i uśmiechnęła się do siebie. Cieszyła się, choć nie
wszystko wyglÄ…daÅ‚o różowo. MartwiÅ‚o jÄ…, że Nicho¬las w ogóle nie mówiÅ‚ o swoich uczuciach.
Czy przy¬jechaÅ‚ tu z poczucia obowiÄ…zku? Z sympatii? A mo¬Å¼e z miÅ‚oÅ›ci? Niczego od niej nie
chciał, ale też _ prócz tego, że z nią zostanie - niczego nie obiecywał.
Podzieliła się swoimi wątpliwościami z panną Hurstman, gdy ta przyszła do niej na herbatę.
- Cóż - zaczęła starsza dama - wÄ…tpiÄ™, czy ucieszy¬Å‚abyÅ› siÄ™, gdyby wróciÅ‚ i zaczÄ…Å‚ od zap~wnieÅ„ o
do¬zgonnej miÅ‚oÅ›ci.
- Racja. Ale nie spodziewa się chyba, że padnę przed nim na kolana.
- Nie sądzę, aby tego od ciebie oczekiwał.
- Ale jeśli żadne z nas nie uczyni pierwszego kroku, utkniemy w martwym punkcie.
- Bzdury. PomaÅ‚u wszystko siÄ™ uÅ‚oży. Nie popÄ™¬dzaj.
- CzujÄ™ siÄ™ zagubiona - skarżyÅ‚a siÄ™ Eleonora. - Bar¬dzo miÅ‚o z jego strony, że zdaje siÄ™ na mojÄ…
decyzję, ale obarcza mnie zbyt dużą odpowiedzialnością. Gdyby mnie uwiódł, oczarował... byłoby
o wiele Å‚atwiej.
- Gdyby nie to, że leżysz w połogu, zbiłabym cię na kwaśne jabłko - oburzyła się panna Hurstman.
_ Tak mówiÄ… tchórze! Nie zapominaj, że mąż ma wÅ‚a¬dzÄ™ i może z niej w każdej chwili zrobić
użytek. Kto cię obroni? Nie masz ojca, a o bracie szkoda wspo-
minać. Masz tylko przyjaciół, którzy są przede wszystkim jego przyjaciółmi.
- Nie chcÄ™ mu siÄ™ sprzeciwiać - powiedziaÅ‚a, i po¬czuÅ‚a siÄ™ jak idiotka.
- Wiem, czego chcesz i on też to wie. - Panna HUf¬stman uÅ›miechnęła siÄ™. - PowiedziaÅ‚aÅ›, że
przekazał ster w twoje ręce. Zrób zatem z tego użytek. Zabaw się. Niech zabiega o twoje względy,
skoro nigdy nie musiaÅ‚ tego robić. MiaÅ‚am okazjÄ™ przyglÄ…dać siÄ™ wie¬lu parom i muszÄ™ ci
powiedzieć, że jakie zaloty, takie małżeństwo. Nicholas nie musiał starać się o twoją rękę i spójrz,
na co ci przyszło.
Eleonora przypomniała sobie noc w Newhaven, kiedy to starał się zjednać sobie jej przychylność.
Krótko trwaÅ‚y te umizgi, a mimo to udaÅ‚o im siÄ™ zbu¬dować zwiÄ…zek oparty na uczciwoÅ›ci i
przyjazni. To chyba nie tak najgorzej? Choć rzeczywiÅ›cie, przyda¬Å‚aby siÄ™ odrobina romantyzmu.
- Mam od niego wymagać, aby zachowywał się jak tresowana małpa w cyrku? Jak marionetka?
- Nie chcesz, żeby zataÅ„czyÅ‚, tak jak ty mu za¬grasz? Możesz nie mieć drugiej takiej okazji, ale
zro¬bisz, jak uważasz.
Nicholas przyszedł do niej ponownie wieczorem.
GawÄ™dzili sobie beztrosko, ale mimo to daÅ‚o siÄ™ miÄ™¬dzy nimi wyczuć pewne napiÄ™cie. SpytaÅ‚
jakby od nie¬chcenia: - Masz może perÅ‚y, które ci daÅ‚em? ZaglÄ…da¬Å‚em do sejfu i zauważyÅ‚em, że
ich tam nie ma.
Eleonorze zrobiÅ‚o siÄ™ sÅ‚abo. Na Å›mierć zapomnia¬Å‚a o naszyjniku.
- Dałam je mojemu bratu - wyznała.
Z jego twarzy nie dało się niczego wyczytać, ale nie wydawał się zdenerwowany.
- Zdaje się, że wyjechał za granicę? Szkoda, że nie dałaś mu pieniędzy. Trudno będzie znalezć
drugie takie.
- Nie chcę drugich - odparła ostro. Perły zle się jej teraz kojarzyły.
- NaprawdÄ™? PasowaÅ‚y do ciebie. Arabella mogÅ‚a¬by je kiedyÅ› nosić.
WyglÄ…daÅ‚o na to, że nie zamierzaÅ‚ prosić o wyja¬Å›nienia, ale Eleonora nie znosiÅ‚a niejasnych
sytuacji, i sama mu o wszystkim opowiedziała.
- Dałam mu się nabrać jak pierwsza naiwna, ale nie chciałam, żeby uznano cię za zdrajcę.
Ku jej zdziwieniu roześmiał się.
- Szczwany lis. Nie zdawałem sobie wtedy sprawy, że wiesz o spisku. Odzyskamy perły. Twój brat
zapewne sprzedał cały naszyjnik, a ja znam kogoś w Londynie, kto pomoże nam go odkupić.
- Wydasz na to fortunę - oburzyła się Eleonora.
- To bez znaczenia - odparł i chyba rzeczywiście tak myślał.
Zadziwiające, ale Nicholas do dóbr materialnych nie przywiązywał najmniejszej wagi.
Wyjął płaskie pudełeczko.
- Przyjęło się, że z okazji narodzin dziecka, mąż daje żonie prezent.
Gdy otworzyła pudełko, jej oczom ukazała się przepiękna bransoletka. Wyglądała skromnie i
deli¬katnie, ale zużyto na niÄ… ponad tuzin brylantów. Jak na kogoÅ›, kto nie przywiÄ…zywaÅ‚ wagi do
rzeczy, miał doskonały gust. .
Pozwoliła mu ją sobie założyć. Kiedy dotknął jej ręki, poczuła przyjemny dreszcz i zapragnęła
znalezć siÄ™ w jego ramionach. WiedziaÅ‚a, że wystarczyÅ‚o po¬prosić, jednak nie mogÅ‚a siÄ™ przemóc.
NastÄ™pnego ranka Eleonora wywoÅ‚aÅ‚a spore za¬mieszanie wÅ›ród domowników, oznajmiajÄ…c, że
czu¬je siÄ™ już dobrze i nie zamierza dÅ‚użej leżeć w łóżku.
Stanęło na tym, że się ubierze i przeniesie z łóżka na stojący przy oknie szezlong.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]