do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Hardy Kate Smak czerwonego wina
- Fred Saberhagen Vlad Tepes 03 Vlad Tapes
- Laurie J Marks [Elemental Logic 1] Fire Logic
- Fabulous Creatures Mythical Monsters and Animal Power Symbols A Handbook
- Nathan J Morissey Rainbows All Around Us
- Cygler Hanna Czas zamknić™ty
- Eo Wells, H.G. La tempo masxino
- Carolyn Faulkner Bound By Love (pdf)
- Cowie Vera Krolowa Sniegu
- 1 Sten
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wblaskucienia.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
a martwi wracali do życia.
Ale wyczuł tam też obecność swojej siostry.
Jest w środku.
Roj o Tracę zeskoczył z popękanej kolumny i puścił się biegiem przed siebie.
Potrzebował dwudziestu sekund, by dotrzeć do wejścia. Wskoczył do środka, nie
przejmując się brakiem światła, śniegiem, walającymi się wszędzie rupieciami i
gęstniejącą warstwą dymu. Na podłodze leżały porozrzucane książki, zwoje i
trudne do określenia szczątki. Wokół widział rzędy niskich, kamiennych biurek
przypominających z wyglądu marmurowe stoły operacyjne. Znalazł się w ogromnej
bibliotece. Nie przerwał marszu.
Hestizo, to ja, jesteÅ› tu? To ja, Rojo. IdÄ™ po ciebie, idÄ™...
Coś chwyciło go od tyłu, szarpnięciem unosząc do góry. Tuż przed sobą usłyszał
chrapliwy głos jakiejś pradawnej istoty.
- Ostrożnie, Jedi. - Mówiła powoli i wyraznie i można było odnieść wrażenie, że
ten nużący głos jest w stanie przesuwać molekuły powietrza. - Widzę, że wdarłeś
się do mojego sanktuarium. Powinieneś znać umiar.
Gdy coś poderwało go w powietrze, Tracę uświadomił sobie, że wisi na gałęzi
ogromnego drzewa. Spoglądając daleko w dół, mógł dostrzec pokryte naroślami
korzenie, znikające głęboko pod podłogą, odkształcające ją i wypychające na
zewnątrz. Z wznoszącego się ku górze pnia istoty wyrastały liczne szare, wijące
się konary wypełniające przepaścistą, ponurą przestrzeń pomieszczenia.
Stworzenie ścisnęło mocniej jego rękę, obróciło Tracę'a w powietrzu i mężczyzna
zobaczył, że ściany wokół zastawione są od podłogi aż po sufit półkami z
holoksiążkami, zwojami i starymi księgami, a każdy kawałek wolnej przestrzeni
wypełniały wszelkiego rodzaju tajemne dzieła.
- To mój dom, tak? - z pnia dobył się bełkot. - A ty się do niego wdarłeś.
Tracę sięgnął ostrożnie po swój miecz świetlny. Jedna z gałęzi odtrąciła jego
dłoń na bok, uderzając ją niczym bicz i posyłając wirujący miecz w kierunku
podłogi. Wylądował w rogu pod półkami, niedaleko zewnętrznej krawędzi
migoczącego paleniska, w którym płonęły pomarańczowe grudy węgla.
- Tutaj nie będziesz potrzebował swojej broni - rozległ się głos istoty. - Nie w
tej świątyni wiedzy. Obaj jesteśmy uczonymi, czyż nie? Słowo pisane przyniosło
nam oświecenie i wiedzę. Przemoc fizyczna narzuca ograniczenia. - Zaśmiał się
chrapliwie. - Spójrz na mnie. Spójrz mi w twarz.
Tracę poczuł cierpką zatęchłą woń i odwrócił głowę. Przed sobą zobaczył ogromną
drewnianą twarz bibliotekarza, pochylającą się ku niemu spomiędzy uschniętych
gałęzi. To Neti, uświadomił sobie, i jest chory. Zaraza, która opanowała
planetę, dotknęła również i jego. Niegdyś majestatyczna postać zmieniła się nie
do poznania. Potężne konary zwisały niczym zanikające mięśnie, a z odsłoniętego
twardziela sączyła się strużka czarnego płynu, zbierającego się w kałużę wokół
jego korzeni. Na jej powierzchni unosiła się cała flotylla przywodzących na myśl
małe łódki holoksiążek i pism Sithów. Choroba, która dotknęła studentów Sithów,
z równą zajadłością atakowała też inne gatunki.
- Szukam Jedi imieniem Hestizo TracÄ™.
Neti zwlekał z odpowiedzią przechylając tylko gałęzie. Tracę dostrzegł, że jego
konary obładowane są stosami holoksiążek, sięgającymi tak wysoko, że przy każdym
ruchu gałęzi w dół sypały się całe ich lawiny.
- Wiem, kim jest - odparł wreszcie Neti. - A ty jesteś jej bratem, czy tak? -
Strona 70
joe Schreiber - Czerwone żniwa.txt
Konary zatrzęsły się i w dół poszybowały kolejne książki. - Niestety. Jest już
stracona.
Tracę'a przeszył zimny dreszcz, jakby właśnie uświadomił sobie, że został
otruty.
- SkÄ…d to wiesz?
- A jakie to ma znaczenie? Wiem dzięki więzi liścia i pnącza. - Umilkł na
chwilę. - Przyzwałem ją tutaj na rozkaz Lorda Scabrousa, on zaś ją zabił.
- KÅ‚amiesz.
- Czyżby? - Jego uschnięta twarz nie zdradzała oznak urazy. - Sam nie masz
pewności, Jedi. Bynajmniej. %7łyłem ponad tysiąc lat, ale nadchodzi mój kres. Może
zanim przejdę na kolejny poziom rozwoju, chciałbyś jeszcze zajrzeć do mego
umysłu i przekonać się, czy mówię prawdę?
Tracę chciał coś powiedzieć, ale głos uwiązł mu w gardle. Gałąz owinięta wokół
jego nadgarstka zacisnęła się, wbijając się w kość, i okręciła go leniwie.
Pradawne konary zaszeleściły i Tracę poczuł dobywający się z nich zapach,
znacznie gorszy od smrodu oddechu Netiego. W odorze Choroby było coś dogłębnie
złego.
- Kontynuuj - powiedział Neti. Wydawało się, że z niego żartuje. - Zajrzyj do
mojego umysłu, Jedi. Przekonaj się, co tam na ciebie czeka. Spójrz mi w twarz.
Tracę poczuł, jak jego prawą nogę oplata kolejna gałąz. Jednocześnie konar,
który pochwycił jego nadgarstek, zacisnął się i pociągnął mocniej.
Spójrz mi w twarz.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]