do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Anne McCaffrey Cykl JeĹşdĹşcy smokĂłw z Pern (01) JeĹşdĹşcy SmokĂłw
- Anne McCaffrey Doona 2 Crisis On Doona
- Rice Anne Spiaca Krolewna 1, Przebudzenie Spiacej Krolewny
- Anne Rice Kroniki Wampirze 4 Opowieść o złodzieju ciał tom 1
- Boge Anne Lise Grzech pierworodny 14 PowrĂłt syna
- Anne Perry [Pitt 22] Southampton Row (pdf)
- Anne McCaffrey Cykl WieĹźa i Ul (3) Dzieci Damii
- Anne McCaffrey Cykl Statki (4) Miasto, które walczyło
- Anne McCaffrey Planet Pirates 3 Generation Warriors
- Anne Brooks & Angelina Sparrow Glad Hands
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anusiekx91.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niej, posłusznie drepcząc obok po schodach.
36
R S
Gdy szła do góry, pomyślała, że to przyjemne iść, wiedząc, że nikt
jej nie obserwuje z tyłu. Przez całe lata mężczyzni uważali, że skoro jest
modelką, to mogą ją podszczypywać i poklepywać do woli. Większość z
nich była znanymi ludzmi, którzy byli przekonani, że świat został
stworzony dla ich przyjemności. Ale i zwykli faceci traktowali modelkę
jak stworzenie bez uczuć.
- Przepraszam, że od razu nie pomyślałem, żeby ci podać te komendy
- odezwał się Brendan.
Wróciła do rzeczywistości.
- No, w każdym razie znam już najważniejsze. Zaśmiał się.
- To na pewno. Możesz z nią iść na spacer jutro, ale jeżeli nie
będziesz miała ochoty, zrobię to wieczorem.
- Nie, nie, chętnie wyjdę, jeżeli pozwolisz. Ale mam mówić noga",
a nie idz"?
- To dotyczy tylko pracujących psów w uprzęży. Zna jeszcze sporo
innych komend, ale te, którymi dysponujesz, zupełnie wystarczą, bo reszta
dotyczy tylko psów pracujących.
- W porządku. - Zbliżali się już do swoich mieszkań. Wyjęła klucz i
obróciła się. - Dobranoc.
Uśmiechnął się.
- Do zobaczenia rano.
Kiedy parę minut pózniej myła już zęby, stwierdziła, że tym razem
znacznie lepiej przebiegło jej spotkanie z sąsiadem.
Nie mówiła jeszcze o nim swojej siostrze, bo większość rozmowy
telefonicznej zajęło im komentowanie kolejnego małżeństwa ojca.
37
R S
- Dlaczego musi się z nimi żenić? - lamentowała CeCe. - Dlaczego
nie może po prostu z nimi żyć? Byłoby taniej, bo kiedy się znudzi, nie
musiałby płacić alimentów.
Lynne uważała, że istnieje jakiś poważny problem psychologiczny,
dla którego ojciec musiał się żenić z każdą nową kobietą, ale nie miała
pojęcia, jaki. Zresztą przestała się już tym przejmować. Skrzywiła się na
myśl o telefonie, który jutro będzie musiała wykonać do mamy. Nie
wyszła powtórnie za mąż i za każdym razem, gdy ojciec znajdował inną
kobietę, to Lynne musiała wysłuchiwać wybuchów wściekłości matki.
Westchnęła i zawołała Feather. Pies radośnie przybiegł do jej pokoju
i ułożył się na dywaniku obok łóżka. Lynne przez kilka minut głaskała ją i
drapała po aksamitnym brzuszku.
- Jesteś lepsza od każdego faceta - oznajmiła psu. - Jakbym miała
takiego przyjaciela jak ty, nigdy bym się nie martwiła, że będę samotna.
Byłabyś wierna przez całe życie, prawda?
Następnego ranka, ledwie skończyła swoje ćwiczenia jogi, zadzwonił
dzwonek. Otarła spoconą twarz ręcznikiem i otworzyła drzwi. Stał w nich
Brendan, w eleganckim grafitowym garniturze, białej koszuli i krawacie w
lawendowo-grafitowe paski.
- Dzień dobry - powiedział.
- Cześć. - Odruchowo zawiązała wokół talii czarny sweterek, zanim
sobie uświadomiła, że on jej przecież nie widzi. W stroju do ćwiczeń czuła
się gruba. Czasem jej umykało, że przecież świadomie przytyła. - Zwietny
garnitur. Skąd wiesz, że masz na sobie kolory, które się nie gryzą? - Ten
facet był fantastyczny. Na pewno na studiach dziewczyny za nim szalały,
zresztą teraz pewnie też.
38
R S
- Na niektórych rzeczach mam naszywki brajlem - wyjaśnił. - Poza
tym mam rewelacyjną pralnię. Kiedy oddaję ubrania, trzymam każdy
zestaw w osobnym opakowaniu, a kiedy je odbieram, pakujÄ… tak samo jak
przedtem.
- Więc jak kupisz jakiś zestaw, to już zawsze jest razem?
- Zgadza siÄ™.
Feather przeszła obok niej i zaczęła się kręcić wokół kolan swojego
pana. Nie zważając na garnitur, przykląkł i poklepał ją.
- Hej, staruszko, ja też za tobą tęskniłem. - Wstał I Lynne zobaczyła
torbę z psim jedzeniem koło drzwi.
- To jest jej śniadanie i kolacja, gdybym pózno przyszedł.
- Dziękuję. - Patrząc na niego, stawała się mało rozmowna. To
powinno być karalne, żeby facet tak wspaniale wyglądał.
- Coś się stało? - Przechylił głowę, jakby się jej przyglądał, chociaż
nic nie widział.
Zaśmiała się.
- Wyglądasz tak elegancko, że dziękuję Bogu, że mnie nie widzisz!
Na te słowa on też się roześmiał i atmosfera się rozluzniła.
- Teraz mnie zainteresowałaś. - Zanim się zorientowała, wyciągnął
rękę i jego duża dłoń znalazła się na jej ramieniu. Kciuk dotykał
wgłębienia w szyi, gdzie mógł poczuć jej tętno. Ciekawe, czy wyczuł
[ Pobierz całość w formacie PDF ]