do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Anne McCaffrey Cykl JeĹşdĹşcy smokĂłw z Pern (01) JeĹşdĹşcy SmokĂłw
- Anne McCaffrey Doona 2 Crisis On Doona
- Boge Anne Lise Grzech pierworodny 14 PowrĂłt syna
- Anne Perry [Pitt 22] Southampton Row (pdf)
- D368. Winston Anne Marie Zdobyć córkę pastora
- Anne McCaffrey Cykl WieĹźa i Ul (3) Dzieci Damii
- Anne McCaffrey Cykl Statki (4) Miasto, które walczyło
- Anne McCaffrey Planet Pirates 3 Generation Warriors
- 0838.Winston Anne Marie Marzenia modelki
- Anne Brooks & Angelina Sparrow Glad Hands
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wblaskucienia.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
taki sposób. Początkowo wzniósł się na jakieś pół metra, lecz natychmiast z powrotem runął w
opuszczone ciało. Bardziej odruch niż decyzja. Byłem jednak cierpliwy, wyjątkowo cierpliwy. A
kiedy w końcu skutecznie uniosłem go w przestrzeń, kilkanaście sekund wystarczyło, by
wskoczyć na jego miejsce i zintensyfikować energię na wskazanie mu mojej starej powłoki.
- Aadnie to ujÄ…Å‚eÅ›.
- Cóż, jesteśmy ciałem i duszą, jak wiesz - rzekł z łagodnym uśmiechem. - Po co teraz
przez to przechodzić? Potrafisz unosić się z ciała. Dla c i e b i e nie będzie to trudne.
- Uważaj, mogę cię rozczarować. Co się z nim stało, gdy znalazł się w twoim ciele?
Uświadomił sobie fakt zamiany?
- Wcale nie. Musisz zrozumieć, że był głęboko okaleczony psychicznie. Poza tym nie
grzeszył inteligencją.
- A ty nie dałeś mu szansy, czyż nie? Zabiłeś go.
- Monsieur de Lioncourt, ja mu ofiarowałem wybawienie! Okrutne byłoby pozostawić go
w stanie zawieszenia. Nie miał szans na wyzdrowienie, niezależnie od ciała, jakie zamieszkiwał.
Zamordował całą swoją rodzinę. Nawet dziecko w kołysce.
- Pomagałeś mu w tym?
- Ależ masz o mnie opinie! Absolutnie nie. Szukałem takiego okazu w różnych szpitalach.
Wiedziałem, że w końcu trafię na właściwą ofiarę. Skąd te pytania? Czy David Talbot nie
poinformował cię, że w archiwach Talamaski są liczne udokumentowane przypadki zamiany?
Przyjaciel nie powiedział mi o tym. Jednak nie mogłem go obwiniać.
- Czy wszystkie wiązały się z morderstwem? - zapytałem.
- Nie. Czasami w grę wchodził układ podobny do naszego.
- Ciekawe. Jesteśmy dziwną parą, ty i ja.
- Owszem, ale musisz przyznać, że pasujemy do siebie. Mam tu dla ciebie piękne ciało -
dodał, kładąc otwartą dłoń na klatce piersiowej. - Oczywiście nie tak wspaniałe jak twoje. Jednak
przyznasz, że całkiem niezłe! Dokładnie takie, jakiego potrzebujesz. A co do twojego ciała, cóż
mógłbym powiedzieć. Mam nadzieję, że nie słuchałeś opinii Talbota o mnie. Popełnił tak wiele
tragicznych omyłek.
- Co masz na myśli?
- Jest niewolnikiem parszywej organizacji - odpowiedział szczerze. - Członkowie
Talamaski całkowicie go kontrolują. Gdybym tylko mógł z nim porozmawiać, ujrzałby znaczenie
tego, co mogę zaoferować, czego mogę nauczyć. Opowiedział ci o eskapadach do starego Rio?
Tak, wyjątkowy człowiek. Chciałbym go poznać. Ale powiem ci jedno, nie da się z nim
polemizować.
- Co powstrzyma cię od zabicia mnie, gdy tylko dokonamy zamiany? To przecież
uczyniłeś z mężczyzną, którego zwabiłeś do własnego ciała. Uśmierciłeś go jednym szybkim
ciosem w głowę.
- Ach, więc rozmawiałeś z Talbotem - rzekł niewzruszony. - Albo po prostu dokonałeś
własnych odkryć. Powstrzyma mnie dwadzieścia milionów dolarów. Potrzebuję tego ciała, by
podjąć pieniądze z banku, zapomniałeś? Cudownie, że podwoiłeś sumę.
Chociaż i bez tego spełniłbym warunki porozumienia. Ach, wyzwoliłeś mnie, monsieur
de Lioncourt. Od tego piątku, od godziny, o której Chrystus został przybity do krzyża, nigdy już
nie będę musiał kraść.
Pociągnął łyk herbaty. Niezależnie od zachowywanych pozorów opanowania stawał się
coraz bardziej niespokojny. We mnie narastało podobne uczucie. A jeśli eksperyment zadziała?
- Och, zadziała - zapewnił James poważnie i z głębi serca. - Są jeszcze inne ważne
powody, ze względu na które nie wolno mi cię skrzywdzić. Omówmy je.
- Chętnie.
- Cóż, mógłbyś uciec ze śmiertelnego ciała, gdybym je zaatakował. Już wyjaśniłem, że
musisz współpracować.
- A gdybyś okazał się szybszy?
- Akademickie rozważania. I tak nie próbowałbym wyrządzić ci krzywdy. Twoi
przyjaciele dowiedzieliby się o tym. Jak długo żyjesz w zdrowym, ludzkim ciele, nie zechcą
zniszczyć ponad - naturalnej powłoki, nawet jeżeli ktoś inny ją kontroluje. Nie zrobiliby ci tego,
prawda? Lecz jeślibym cię zabił? No wiesz... zmiażdżył twarz lub cokolwiek, zanim się
wypłaczesz - a to możliwe, jestem tego świadom, zapewniani cię - twoi pobratymcy znalezliby
mnie wcześniej czy pózniej i szybko usunęli z tego świata. Prawdopodobnie odczuliby moment
twojej śmierci. Nie sądzisz?
- Podejrzewam, że w końcu by się na pewno dowiedzieli.
- Oczywiście!
- Jest konieczne, byś przebywając w moim ciele, trzymał się od nich z daleka, nie zbliżał
do Nowego Orleanu ani do nawet najsłabszych krwiopijców. Potrafisz się ukrywać, teraz to
wykorzystaj. Zdajesz sobie sprawę, że...
- Tak, oczywiście. Rozważyłem całe przedsięwzięcie, bądz spokojny. Gdybym zamierzał
spalić doszczętnie twojego pięknego Louisa de Pointę du Lać, pozostali wiedzieliby natychmiast,
czyż nie? A ja stałbym się następnym kagankiem płonącym ogniem śmierci.
Nie odpowiedziałem. Czułem gniew pulsujący we mnie niczym lodowata ciecz,
wypierający ekscytację oczekiwaniem i odwagę. A jednak pragnąłem zamiany! Pożądałem jej, a
znajdowała się na wyciągnięcie dłoni!
- Nie zamartwiaj się takimi nonsensami - błagał. Miał sposób bycia podobny tego, który
cechował Talbota. Może celowo. Może wzorował się na moim przyjacielu. Pewnie chodziło
jednak o ten sam rodzaj wychowania. Jednak w przeciwieństwie do Davida James posiadał dar
instynktownej perswazji. - Nie jestem mordercą - powtarzał. - Pragnę wokół siebie piękna,
komfortu, luksusu. Chcę mieć możliwość życia w dowolnie wybranym przez siebie miejscu.
- Potrzebne ci sÄ… instrukcje?
- Odnośnie do czego?
- Przebywania w moim ciele.
- Już mi ich udzieliłeś, kolego. Czytałem twoje książki. - Posłał mi szeroki uśmiech, lekko
kiwając głową i patrząc na mnie tak, jakby chciał zwabić do łóżka. - Znam też wszystkie
dokumenty z archiwów Talamaski.
- Jakie dokumenty?
- Och, szczegółowe opisy anatomii wampirów, wasze ograniczenia i tego typu rzeczy.
Sam powinieneś przeczytać te zapiski. Uśmiałbyś się jak rzadko. Najwcześniejsze rozdziały
powstały w Ciemnych Wiekach. Pełno w nich wyszukanych nonsensów, z których nawet
Arystoteles uśmiałby się do łez. Jednakże pózniejsze fragmenty prezentują dość naukowe i
precyzyjne wywody.
Nie podobał mi się kierunek, w jakim zmierzała dyskusja. Ani to, co się działo. Kusiło
mnie, by skończyć. A potem nagle wiedziałem już z całą pewnością, że dokonam tej zamiany. Po
prostu wiedziałem.
Spłynął na mnie dziwny spokój. Tak, zrobimy to za parę minut. I zadziała. Czułem, że
krew odpływa z mojej twarzy, zimno pełza po skórze, która nadal bolała po straszliwym
doświadczeniu w pustynnym słońcu.
Wątpiłem, czy zauważył jakąkolwiek zachodzącą we mnie zmianę, bo kontynuował
paplaninÄ™.
- Najciekawsze sÄ… obserwacje spisane w latach siedemdziesiÄ…tych naszego wieku po
publikacji Wywiadu z" wampirem. A potem ostatnie rozdziały zainspirowane twoją przeładowaną
fantazją, wyszukaną historią! Nie, wiem wszystko o życiu Lestata. Może nawet więcej niż ty
sam. Masz pojęcie, czego Talamasca naprawdę pożąda? Próbki twojej tkanki, okazu wampirzych
komórek! Dopilnuj, żeby nigdy nie zawładnęli tak cenną zdobyczą. Za bardzo się odsłoniłeś
przed Talbotem. Może zdjął twoje odciski palców albo odciął pukiel włosów, kiedy spałeś pod
jego dachem.
Ach, czy nie ukryłem jasnego loku w medalionie? To były wampirze włosy! Należały do
[ Pobierz całość w formacie PDF ]