do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Rice Anne Spiaca Krolewna 1, Przebudzenie Spiacej Krolewny
- Graham Masterton Cykl Manitou (1) Manitou
- Anne Rice Kroniki Wampirze 4 Opowieść o złodzieju ciał tom 1
- Boge Anne Lise Grzech pierworodny 14 PowrĂłt syna
- Anne Perry [Pitt 22] Southampton Row (pdf)
- D368. Winston Anne Marie Zdobyć córkę pastora
- 0838.Winston Anne Marie Marzenia modelki
- Anne Brooks & Angelina Sparrow Glad Hands
- Juliusz Verne Cykl Robur (1) Robur Zdobywca (KrĂłl przestworzy)
- Anne Hampson Eternal Summer (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fashiongirl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niają się w ropuchy? - zapytała bezgłośnie Channa. Kiedy
podążali w dół korytarza na przenośniku dla ludzi, Amos stał
obok niej sztywny, zachowujÄ…c dystans. - Czy on naprawdÄ™
jest zazdrosny? To śmieszne, w tych okolicznościach!
- To może być mimowolna reakcja. Twoja dziewczyna,
gawędząc, idzie z Lucyferem na spacer do lasu...
- To absurd!
- Uderz mnie, Channo, ale ja nigdy ciÄ™ nie zaatakujÄ™.
Przysięgam!
- Ani nie podniecisz. Miło wiedzieć, że wciąż można czuć
siÄ™ z kimÅ› bezpiecznie.
- Aj! Kopnij mnie jeszcze raz, Channo; sądzę, że pewna
część mojego ego pozostaje nie draśnięta.
- To najstraszniejszy sukinsyn, jakiego kiedykolwiek
miałam nieszczęście spotkać - powiedziała głośno.
Amos przytaknÄ…Å‚ w milczeniu.
- Simeon-Amos?
- Tak, Channo?
- Przytul mnie, dobrze? - Kiedy objÄ…Å‚ jÄ… ramieniem,
przylgnęła do jego ciepłego boku dającego mocne oparcie. -
Dziękuję - rzekła.
- Za co? - zapytał chłodno.
- Za to, że nie jesteś naprawdę zielony i pokryty brodaw-
kami i że nie jesz much.
- Dzieciaki? - Tym razem głos Simeona dotarł do oboj-
ga. - Właśnie dowiedziałem się czegoś.
- Czego? - zapytał Amos.
- Złe wiadomości dla Bethelu.
Betheliamn znów zesztywniał. Zciągnięta twarz; prawdo-
podobnie tak właśnie wyglądałaby, gdyby leżał na łożu śmier-
ci, dożywszy sędziwego wieku, co było mało prawdopodobne.
- Czego się dowiedziałeś? - powtórzył Amos. Tym ra-
zem zabrzmiało to jak rozkaz.
- Te nic niewarte worki flaków - nawet w rewanżu nie
użyję określenia "brudne robaki" - planują ograbić mnie do
czysta, a potem wysadzić.
To zrozumaiałe, że Simeon był przygnębiony, skoro utoż-
samiał się z SSS-900-C.
- To jest zła wiadomość dla ciebie - zauważył Amos,
przygotowując się na równie złe wieści dla Bethelu.
- Ale jeśli to zrobią, Flota Wojenna Zwiatów Centralnych
dowie się o tym. Zwiaty Centralne roześlą flotylle po całym
sektorze; będą ich szukać za każdą kosmiczną skałą. Dla
pewności sprawdzą każdy nie zamieszkany system. System
Saffronu, chociaż paskudnie odległy, jest zaznaczony na ma-
pach. A Kolnari wiedzą o tym, nie? Więc poświęcą szansę
ograbienia Bethelu w zamian za stacjÄ™. To znaczy, muszÄ…
opuścić oba miejsca, i to szybko. Tak więc dlaczego nie
mieliby postąpić z Bethelem tak samo jak ze mną, kiedy będą
odlatywać? Także wysadzić go i zatrzeć wszystkie ślady,
których nie mieli czasu usunąć? Te typy to świnie, ale nie są
głupi.
- Tak, rozumiem - powiedział Amos, ledwie poruszając
wargami. - Wnikliwa analiza strategii. Dziękuję ci, Sime-
onie.
Nie ma za co, pomyślał ponuro mózg. Amos przynajmniej
może się pocieszać świadomością, że Flota Wojenna uratuje
tych, którzy przeżyli w jego rodzimym świecie, bez względu
na to, czy wygra, czy przegra tutaj, na SSS-900-C.
- Nie możemy nic zrobić w tej sprawie? - zapytała
Channa, gdy weszli do pokoju gościnnego.
- Niewiele ponad to, co już robimy - odpowiedział Si-
meon. - Ale na koniec zanosi się na bardzo napiętą akcję.
Musimy być przygotowani, za wszelką cenę. Każda minuta
może się liczyć.
Keri Holen próbowała czytać, lecz od pewnego czasu była
na tej samej stronie i wciąż nie miała pojęcia o jej treści. To
takie błache, pomyślała. Dopóki jej życie, życie jej przyjaciół
i rodziny nie znalazło się w niebezpieczeństwie, nie wiedziała,
co to banalność. Nie było to coś, co miałoby związek z utrzy-
maniem się przy życiu, ze zwycięstwem.
Z drugiej strony, nic dobrego nie przyjdzie mi z dener-
wowania się, stwierdziła. Dlaczego zgłosiłam się na ochot-
nika, pytała samą siebie. Cóż, i tak sporo ryzykuję, a musimy
wprowadzić drugiego wirusa, pomyślała.
Sfrustrowana, rzuciła czytnik na leżącą obok poduszkę,
wstała i zaczęła chodzić po pokoju. Wtem cicho zadzwięczał
dzwonek i na ściennym ekranie wykwitła twarz Simeona.
- Kolnari są na waszym terenie - powiedział, ostrzega-
jąc wszystkich ochotników znajdujących się w zagrożonym
sektorze. - Umieśćcie kapsułki z wirusem na miejscu. Nie
panikujcie. Nie dyskutujcie z nimi, bo was skrzywdzÄ…. Pa-
miętajcie, umieśćcie kapsułki w ustach, rozgryzcie je i po-
starajcie się nie połknąć. Powodzenia- dodał żarliwie.
Keri wpadła do gabinetu, gdzie przechowywała swój zapas
wśród innych leków. Ręce trzęsły się jej tak bardzo, że kiedy
wreszcie zdołała otworzyć buteleczkę, kapsułki wysypały się
z niej jak konfetti. Z jękiem rzuciła się na kolana, aby je
pozbierać i odłożyć na miejsce, zanim przybędą Kolnari.
Włożyła jedną do ust, zatrzymując ją między policzkiem
a dziąsłem.
Wróciła do części mieszkalnej i stała, obserwując drzwi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]