do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Kyle Susan Gdy wybije północ (Po północy)
- Howatch Susan Weekend w Londynie
- Susan Ee Angelfall
- Jackson Brenda Delaney's desert sheikh
- Hassel Sven General ss
- Liz andrews Sexy Secret Santa
- Adorno, Theodor Negative Dialectics 3b Models World spirit
- Hatha Yoga Pradipika
- James Axler Deathlands 045 Starfall
- Hohlbein, Wolfgang Der Inquisitor(1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wblaskucienia.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Ależ się tu szarogęsisz! - mruknęła zdegustowana Erin. - Jeszcze bardziej niż w domu! Jeśli nie
złagodniejesz, zostaniesz starą panną. Jędza nie złapie męża.
- Skąd ci przyszło do głowy, że się za nim rozglądam, mój skarbie?
- Przecież Sebastian wpadł ci w oko. Chętnie byś go zaciągnęła do ołtarza.
Wszyscy z ciekawością popatrzyli na Carly, która spłonęła rumieńcem.
- Wcale nie - mruknęła buntowniczo. - Pragnę tylko,
by wrócił do zdrowia i odzyskał dobre imię. Zabieraj się stąd, mała.
- Bezinteresowna życzliwość, tak? - mruknęła kpiąco dziewczynka. - W takim razie czemu na każdym
skrawku papieru, który ci wpadnie w ręce, piszesz jego imię?
- Wyrabiam sobie charakter pisma - odparła rezolutnie pielęgniarka. - Sebastian Blackstone... Te
wyrazy świetnie się nadają do ćwiczeń z kaligrafii. - Erin zachichotała i wyszła z separatki. Carly
zarumieniła się jeszcze bardziej i wymamrotała z irytacją: - Bezczelna smarkula!
O'Keefe i Sullivan także opuścili pomieszczenie.
- Jest po prostu bystra - odparła Leslie pojednawczym tonem, gdy zostały same. - Sama powinnam
mieć się przed nią na baczności. Naprawdę interesujesz się Sebastianem?
- Czas pokaże, czy coś z tego będzie. Niech ten biedak najpierw wróci do nas i zacznie normalnie żyć.
Leslie umierała z ciekawości. Była niemal pewna, że coś zaszło między Carly i Sebastianem, musiała
jednak uzbroić się w cierpliwość, bo do separatki wszedł lekarz. Przywitał się i od razu przeszedł do
rzeczy.
- Mamy już wyniki badań. Na wszelki wypadek przeprowadziliśmy test ciążowy. Wynik jest
pozytywny. Oczekuje pani dziecka.
ROZDZIAA CZTERNASTY
Leslie bardzo ucierpiała, ale jej obrażenia nie wymagały szpitalnego leczenia. Hugh odwiózł ją do
domu, ale grzecznie odmówił, gdy córka poprosiła, by został na kolacji. Ben przygotował wyborny
posiłek z produktów znalezionych w lodówce, pomógł Erin w lekcjach i przez cały wieczór z
oddaniem pielęgnował Aes, lecz był milczący i unikał jej wzroku. Leżała na kanapie przykryta kocem
i zastanawiała się, czemu jest taki przygnębiony.
- Tak mi przykro, że nasz wspaniały plan spalił na panewce - zaczęła niepewnie, gdy zostali sami. Erin
poszła spać, a Carly zniknęła w swoim pokoju, obiecawszy przyjaciółce, że nie będzie przeszkadzać
zakochanym.
- Może to i lepiej - wymamrotał Ben. - Zrozumiałem dziś, że nic z tego nie będzie,
- Co masz na myśli?
- Nas. DrugÄ… szansÄ™...
- Czemu?
- Codziennie ryzykujesz życie, Les. Raz już musiałem przyjąć to do wiadomości. Audziłem się, że
teraz, gdy nie patrolujesz miasta, będzie mi łatwiej. I co? Rzucasz się na osiłka, który jak szmacianą
lalkę podnosi cię do góry i ciska na maskę auta. Tracisz przytomność, a ja stoję bezradnie, chociaż
powinienem zapewnić rodzinie poczucie bez-
pieczeństwa. To moje zadanie. Przez ciebie nie miałem szans, by je wypełnić.
Leslie podniosła wzrok i spojrzała na Bena z niedowierzaniem. Zacisnęła dłonie, by się opanować.
- Mylisz się, Ben. Na tego drania rzuciła się nie policjantka, tylko matka gotowa za wszelką cenę
bronić dziecka.
- Jak to? Przecież go uprzedziłaś, kto atakuje.
- Z przyzwyczajenia. Zresztą dzięki temu mieliśmy na niego haka. Został aresztowany za czynną
napaść na funkcjonariuszkę.
Ben wzruszył ramionami i nadal unikał jej wzroku. W końcu Leslie straciła cierpliwość. Opuściła
stopy na podłogę i usiadła wyprostowana, by spojrzeć mu w oczy. Poczuła ból i skrzywiła się.
Obronnym gestem splotła dłonie na brzuchu. Po latach milczenia wybuchęła potokiem skarg.
- Mam tego dosyć! Jakim prawem sądzisz, że przysługuje ci wyłączność na troskę o najbliższych i
zaspokajanie ich potrzeb? Jesteśmy sobie równi, ale do tej pory zawsze ci ustępowałam. Nigdy
więcej! To się musi skończyć! Wbij sobie do swego zakutego łba, że nie ponosisz odpowiedzialności
za dzisiejsze zdarzenia!
- Zapewne, a jednak trudno mi się pogodzić z myślą, że nie byłem w stanie niczemu zapobiec - odparł
cicho. Przykrył rękoma jej dłonie. Spojrzeli sobie w oczy. Les ujrzała w nich bezbrzeżny smutek.
Chciała powiedzieć Benowi o dziecku i przekonać go, że pora zapomnieć o przeszłości. Powinien
teraz chronić to maleństwo. Po chwili zmieniła zdanie. Była zbyt dumna, by w ten sposób zabiegać o
jego przychylność. Uwołmła dłonie z uścisku.
- Rób to, co uważasz za stosowne.
- Muszę już iść.
- Do zobaczenia.
- Wyjeżdżam na kilka dni - oznajmił Ben, ruszając w stronę drzwi. Ostatnie słowa były kroplą, która
przepełniła czarę goryczy. Lesłie wygarnęła byłemu mężowi całą prawdę.
- Proszę bardzo! Jedz! Uciekaj! Biegnij do swoich panienek z wielkimi cyckami, które modelował
skalpel chirurga! Masz ich adresy i zdjęcia. Wez pierwsze z brzegu i ruszaj do ataku. Są duże szanse
na ognisty romans. Możesz zmieniać kochanki jak rękawiczki. - Ben popatrzył na nią z oburzeniem,
ale nie zwróciła na to uwagi. Dość tych niedomówień! Poprzednio nie protestowała, gdy odszedł, ale
teraz zamierzała walczyć do upadłego, by spojrzał prawdzie w oczy. - Znajdziesz sobie w końcu jakie-
goś słodkiego kociaka, który będzie trzepotać rzęsami, podporządkuje się twoim decyzjom, poda
kapcie, przyniesie fajkę, będzie słuchać cię jak wyroczni i zależeć od ciebie we wszystkim.
- Nie twierdziłem, że tego pragnę - wtrącił Ben, marszcząc brwi.
- Czyżby? Masz duże szanse na wspaniały żywot w roli szczęśliwego samca. Jestem pewna, że ci się
uda. Znajdziesz kobieciątko gotowe spełnić bez szemrania wszystkie rozkazy pana i władcy. Jeśli
chodzi o mnie, mogę tylko przyrzec, że będę cię kochała. Takiego, jakim jesteś. Na dobre i złe. W
bogactwie i biedzie. W zdrowiu i w chorobie. Póki śmierć nas nie rozłączy. Która z twoich kochanek
wyznałaby ci to szczerze i otwarcie? Nie pod-
czas ślubu, tylko parę lat po rozwodzie? Mimo wszystko nie straciłam wiary w sens przysięgi
małżeńskiej. Kocham cię całym sercem. Wciąż jesteś mi potrzebny. Uwielbiam cię i pragnę. Co
więcej, znam twoje wady. Rozumiem naturę ukochanego mężczyzny. Wiem, że okoliczności, w
których dorastałeś, przesądziły o twoim charakterze. Ty również musisz przyjąć do wiadomości, jaka
ja naprawdę jestem. Masz klapki na oczach. Najwyższa pora je zdjąć. Przestań żyć wspomnieniami.
Zobacz, kim się stałam.
- Les...
- Nie zamierzam cię słuchać, póki nie powiesz, że mnie kochasz. Przerwijmy tę jałową dyskusję. Idz
już. Przemyśl wszystko. Kiedy się z tym uporasz, zadzwoń. Wtedy porozmawiamy.
Ben z pochyloną głową szedł do drzwi. Leslie miała ściśnięte gardło. Jeśli wyzna, że ją kocha...
- Gdyby w grę wchodziła tylko miłość, wszystko byłoby takie proste - rzekł na odchodnym i zamknął
za sobÄ… drzwi.
O co mu chodziło? Kocha, ale uczucie to nie wszystko? Miłość nie rozwiązuje wszystkich trudności?
Jak miała rozumieć tę uwagę?
Leslie oparła się o brzeg kanapy i z jękiem opadła na poduszki. Była zdruzgotana. Carly zajrzała do
salonu.
- Leslie, słyszałam podniesione głosy. Potem trzasnęły drzwi. Pewnie się pokłóciliście. Ben wyszedł?
les w milczeniu skinęła głową. Azy stanęły jej w oczach.
- Powiedziałaś mu o dziecku?
- Nie, ale nareszcie usłyszał ode mnie całą prawdę.
Leslie wróciła do pracy. Nie mogła się zdobyć na to, by wyrzucić tulipany otrzymane od Bena. Kwiaty
[ Pobierz całość w formacie PDF ]