do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- 403. Crosby Susan Pokusa
- Howatch Susan Weekend w Londynie
- Susan Ee Angelfall
- Kres_Feliks_W_ _Polnocna_Granica_scr(2)
- Kingsley Maggie Nieoczekiwany powrót Zatoka gorących serc 11
- 252. Field Sandra Razem dookośÂ‚a śÂ›wiata
- Aus Politik und Zeitgeschichte
- DctFrmac
- Laurie J Marks [Elemental Logic 1] Fire Logic
- Firearms ! Manual Winchester 1892 Rifle
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- listy-do-eda.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wręczenie dyplomów - powiedział sztywno, gdy
wysiadała.
Spojrzała na jego nieruchomą twarz i domyśliła
się, jak trudno mu przychodzi pożegnać się z nią.
Z uśmiechem pochyliła się do okna.
- Nigdy sobie nie wybaczysz, jeśli przegapisz
taką okazję - powiedziała, patrząc na niego błysz
czącymi oczami. - Już ja ci to obiecuję.
- Być może...
- Jedz ostrożnie. I pamiętaj, że mam teraz
prawo własności.
- Po jednym pocałunku? Jeszcze czego! - rzu
cił krótko.
- Zawłaszczenie kulturowe... Przystosowanie
grup pierwotnych... Zamierzam zasymilować się
z tobą. - Wolno oblizała wargi. - Samo myślenie
o tym powinno pozbawić cię snu na następne
siedem miesięcy.
Wiedział, że jeśli nie ruszy natychmiast, nie
będzie już umiał odjechać. Wrzucił bieg.
- Niedoczekanie - warknÄ…Å‚, startujÄ…c.
Zmiejąc się cicho, patrzyła za odjeżdżającym
autem. Nie ma obaw, wróci tu, pomyślała.
ROZDZIAA DZIEWITNASTY
Nikki siedziała zagrzebana wręcz w zaprosze
niach ślubnych. Adresowała koperty, jednocześ
nie próbując wydębić od upartej agencji rządo
wej zezwolenie na urzÄ…dzenie zebrania w ich
budynku.
- Mam pewne niezbywalne prawa - mówiła,
stawiajÄ…c kreseczkÄ™ przy literze t". - Jednym
z nich jest prawo do zwoływania zgromadzeń
w dowolnym miejscu. To wasz budynek, ale
chodnik przed nim nie należy już do was. Mam
rację? - Roześmiała się. - Oczywiście, możecie
nas aresztować. Poranne dzienniki będą miały
świetne nagłówki! Nie chcecie tego? Tak właśnie
myślałam. Tak, ja też sądzę, że nie ma żadnych
przeszkód. Cieszę się na spotkanie. Dziękuję. Do
widzenia.
Odłożyła słuchawkę, znacznie bardziej przejęta
380 Gdy wybije północ
wypisywaniem adresów niż zręcznie przeprowa
dzonÄ… rozmowÄ….
Kane przyglądał się jej, śmiejąc się do siebie.
Miała bystry umysł i talent dyplomatyczny. Na
prawdę była godna uwielbienia.
Czuła na sobie jego spojrzenie. Podniosła oczy
i uśmiechnęła się promiennie.
- Kończę już ostatnią setkę - oznajmiła.
- Szkoda, że nie możemy zgrać ślubu z wyborami
- rozmyślała głośno. - To by nam dało taką
przewagÄ™...
- Tylko twojemu kandydatowi - zaoponował.
- Twojemu szwagrowi - przypomniała.
- Czy ci już dziś rano mówiłem, że cię ko
cham? - spytał, patrząc na nią ciepło.
- Tylko pięć razy - odparła. - Kilka razy
więcej na pewno nie zaszkodzi.
- A ty mi powiesz?
- Przecież mówię za każdym razem, gdy na
ciebie spojrzę. Pocałuj mnie, ty wariacie! - Za
rzuciła mu ręce na szyję i pociągnęła do siebie na
sofę. Niewiele brakowało, żeby wylądowali na
stoliku, gdzie stała filiżanka z wystygłą kawą
Nikki.
Oboje podnieśli głowy, gdy od drzwi doleciało
głośne chrząknięcie.
- Możecie na chwilę przestać? - złościł się
Clayton, patrząc na nich z przyganą. - Na miłość
boską, jeszcze nie było nawet śniadania.
Spojrzeli po sobie.
Diana Palmer
381
- Jesteś pewna, że to twój brat? - spytał Kane.
- Możliwe, że go adoptowali - mruknęła tuż
przy jego ustach. - Inaczej nie byłby takim zasadni
czym ponurakiem. Szczególnie, że tyle zrobiłam dla
jego kampanii. Coś go widocznie zdenerwowało.
Clayton uznał to za zachętę. Podszedł do stoli
ka, odsunął filiżankę i zaproszenia i zupełnie
nieświadom, że coś im przerwał, usiadł, krzyżując
ręce na kolanach.
- Derrie znów wróciła do sprawy tej nieszczęs
nej sowy - zaczął z przeciągłym westchnieniem.
- Nikki, muszę wreszcie pozbyć się tego ptaszys
ka. Wiem, że... Nikki! Zostaw na chwilę swojego
narzeczonego i posłuchaj, co mówię! To ważne!
Z westchnieniem pomogła Kane'owi usiąść,
ułożyła się na jego kolanach i skupiła uwagę na
swoim bracie. Z podziwem patrzyli, jak kilka
ruchów wystarczyło, aby dać im do zrozumienia,
że jest skoncentrowana i uważna.
- Masz wrodzony talent do polityki - zauważył
Kane.
- Będę równie dobra jako matka - odparła,
kładąc dłoń na brzuchu. - A swoje obowiązki
wobec brata wypełniłam już z nawiązką.
- Mówisz o kampanii? - spytał Clayton.
- Mówię o twoim nowym wyborcy, którego
noszę. Już niedługo nie będę w stanie zbyt wiele
robić. Dziś rano - mówiła, patrząc z miłością na
Kane'a - musiałam iść na badania kontrolne.
Lekarz sprawdził tętno dziecka...
382
Gdy wybije północ
- yle się czujesz? Nie mówiłaś, że wybierasz
się do lekarza - zaniepokoił się Kane.
- Chciałam zrobić wam niespodziankę. Wszyst
ko jest w najlepszym porządku! - dodała zniecierp
liwiona, widzÄ…c dwie pary oczu wpatrujÄ…ce siÄ™
w niÄ… z obawÄ…. - Jednak sprawy trochÄ™ siÄ™
skomplikowały.
- To znaczy? - przestraszył się Kane.
- Lekarz usłyszał dwa serca - wyjaśniła, przy
tulajÄ…c go mocniej.
- Dwa... - zaczÄ…Å‚ Kane.
- ...serca! - dokończył Clayton.
Obaj mężczyzni wymienili spojrzenia. Oczy
Kane'a były pełne pychy.
- Bliznięta! - ucieszył się, patrząc na Nikki
z promiennym uśmiechem.
- Właśnie! I co, braciszku? Podoba ci się taka
lojalność? - spytała, przytulając się do piersi
Kane'a. - Widzisz, to już nie tylko jeden nowy
wyborca. Od razu załatwiłam ci dwóch!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]