do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- 002. Field Sandra Kobieta O Zielonych Oczach
- Field_Sandra_Clementina
- Bagley Desmond Na ośÂ›lep
- Wykonywanie podkśÂ‚adów pod posadzki
- 1045. Catherine Mann SpeśÂ‚nione fantazje
- Jordan_Penny_Za_bogaty_na_meza_Rod_Parentich_01
- Jane Austen; Seth Grahame Smith Pr
- Gajusz Juliusz Cezar Wojna afrykaśÂ„ska (autorstwo przypisywane)
- Sandemo_Margit_ _Saga_o_Czarnoksiezniku_Tom_2
- C Lin Carter Conan barbarzyśÂ„ca
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anusiekx91.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
140
SANDRA FIELD
zakończyć tę dyskusję. W sposób brutalny, ale brutalnie skuteczny.
- Kiedy zaczęliśmy ten romans, zawarliśmy układ - powiedział. - %7łe kiedy nadejdzie czas, by go
zakończyć, zrobimy to w sposób wyrazny i uczciwy. Ten czas nadszedł, Tess. Kończę go. Teraz.
%7łałuję jedynie tego, że w ogóle go zaczynaliśmy.
Skuliła się.
- %7łałujesz, że się ze mną kochałeś? - zapytała cicho.
- Nie o to mi chodziło.
- Ale tak to zabrzmiało!
- W Adelaide i Wenezueli będziemy się zachowywać wyłącznie jak wspólnicy w interesach
- oświadczył. - Potem jesteś wolna. Będę ci schodził z drogi w Moorings, czy też tam, gdzie
zdecydujesz się zamieszkać.
- A co z Delem?
- Jeśli masz dość oleju w głowie, nigdy nie powiesz mu o tym, że mieliśmy romans.
- Tak jakbym wstydziła się najpiękniejszej rzeczy, jaka mi się przydarzyła?
- Ponieważ to nie jego sprawa!
- Należy mieć wszystko zaszufladkowane, tak?
- zapytała z goryczą. - Tak właśnie żyjesz, prawda? Seks w jednej szufladce, interesy w drugiej, a na
uczucia miejsca już nie ma.
- %7łyję tak, jak chcę. A teraz kończę nasz romans, nim wyrządzi jeszcze więcej szkód. To nie podlega
negocjacjom, już podjąłem decyzję.
RAZEM DOOKOAA ZWIATA
141
Cade wjechał z pobocza na ulicę. Maserati pomknęło w ciemnościach. Tess oparła się i zamknęła
oczy. Cóż więcej mogła powiedzieć? Walczyła o swoją miłość i przegrała. Wenecki Romans dobiegł
końca.
Jazda do domu zdawała się trwać wiecznie. Gdy Tess wchodziła za Cade'em po schodach w Cypress
Acres, słaniała się ze zmęczenia.
- Podjąłem właściwą decyzję, Tess - odezwał się z napięciem. - Teraz się ze mną nie zgadzasz, ale za
jakiÅ› czas przyznasz mi racjÄ™.
- Nie próbuj kontrolować moich uczuć - warknęła i weszła do środka.
Poczuła ulgę, kiedy Cade nie udał się za nią na piętro. Kiedy w końcu znalazła się w swoim pokoju,
zamknęła za sobą drzwi i oparła się o ścianę. Zamknęła oczy.
Po chwili zzuła złote sandałki, zdjęła suknię, zaś szmaragdową bransoletę i kolczyki rzuciła na
toaletkę. Jednak ponownie nie mogła poradzić sobie z zapięciem łańcuszka. Zaklęła pod nosem i
zostawiła go na szyi, po czym włożyła najmniej seksowną ze swoich koszul nocnych.
Stanęła przy oknie z widokiem na padok i łagodnie wznoszące się wzgórza, oparła czoło o zimną
szybę i czekała na nadejście świtu.
O siódmej rano Tess włożyła dżinsy i bluzę i zeszła na dół. Planowała udać się do stajni. Gdy wyszła
zza rogu, z ukłuciem serca zobaczyła, że w holu stoi Cade. A W ręce trzyma torbę podróżną.
Zmusiła się, by pokonać resztę schodów. Wtedy
142
SANDRA FIELD
Cade podniósł głowę, dostrzegł ją i zrobił krok w jej kierunku. Tess zamarła na ostatnim stopniu.
- Na dwa dni wyjeżdżam do Maine - powiedział.
- Chcę się zobaczyć z Delem. Najlepiej, żebyś ty została tutaj.
Natychmiast podjęła decyzję.
- JadÄ™ z tobÄ….
- Tess, nigdzie nie...
- Koniec z mówieniem mi, co mogę, a czego nie
- rzekła ozięble. - Ja także muszę zobaczyć się z Delem. To mój dziadek, który na dodatek nie czuje się
dobrze.
- A więc ty i Del to już nie farsa. Westchnęła cicho.
- Na początku nic dla mnie nie znaczył. Byłam z tobą szczera, kiedy ci to powiedziałam. Ale na swój
sposób próbuje być dla mnie dobrym dziadkiem.
- Głos jej zadrżał. - Nie mogę się od niego odwrócić, mam tylko jego.
- On cię potrzebuje równie mocno, jak ty jego
- powiedział szorstko Cade.
- Ciebie także potrzebuje.
- Nie oszukuj samej siebie. W dniu, kiedy ożenił się z moją matką, oświadczył mi, że nie chce, bym
nazywał go tatą. Nigdy. Miałem dopiero osiem lat, ale wiedziałem, że to wiele mówi. Del mnie nie
potrzebuje. Nigdy nie potrzebował. ,
Tess zmarszczyła brwi i rzekła powoli:
- Cory musiał mu sprawić naprawdę dużo bólu... Być może nie potrafił dopuścić cię do siebie,
ponieważ się bał, że znowu może cierpieć. - Wstrząsnął nią
RAZEM DOOKOAA ZWIATA
143
wyraz twarzy Cade'a. - Może pora zapytać Dela, dlaczego trzymał cię na dystans. Czy to rzeczywiście
było w obronie własnej.
Cade nie zamierzał niczego obiecywać, ani jej, ani sobie.
- Jeśli chcesz ze mną jechać, Tess, to lepiej się pospiesz.
- Potrzebuję pięciu minut, by się spakować. Pobiegła na górę i wyciągnęła z szafy walizkę.
Elegancką zieloną suknię zostawiła na wieszaku, ponieważ nie chciała jej już więcej oglądać.
Wrzuciła do walizki część ubrań i przebrała się w niemnący jedwabny kostium. Schowała
szmaragdowy wisior pod krótką haleczką i zapięła walizkę.
Za kilka godzin znajdzie się z powrotem w Maine. Wróci na wyspę Malagash i tym razem już jej nie
opuści.
Zeszła szybko na dół. Cade czekał na nią w samochodzie. Gdy tylko wsiadła, położył nogę na pedale
gazu. Głosem pozbawionym jakichkolwiek uczuć rzekł:
- Kucharka dała nam termos z kawą i pudełko ze świeżo upieczonymi croissantami.
- Kucharka zasługuje na medal - odparła Tess i założyła okulary przeciwsłoneczne, niby w ochronie
przed porannym słońcem, ale tak naprawdę po to, by ukryć się przed Cade'em.
Poczuła z zaskoczeniem, że jest głodna. Nalała sobie kubek parującej kawy i poczęstowała
croissan-tem z morelami.
Wieczorem powie o swoich planach Delowi, a jutro wróci do swojego domku na wyspie.
ROZDZIAA CZTERNASTY
Wiele godzin pózniej Cade zatrzymał się przed Moorings.
- Ja pierwszy pójdę zobaczyć się z Delem - oświadczył Tess. - Kiedy nadejdzie twoja kolej, nie
niepokój go.
- Tak jest, panie Lorimer. Odwrócił się do niej.
- Myślisz, że to dla mnie proste? Zakończyć nasz romans... Ale wiem, że robię to, co należy. Daruj
więc sobie te złośliwe uwagi!
Gdy weszli do środka, Cade wbiegł na górę, przeskakując po dwa stopnie naraz.
Gdy wszedł do pokoju Dela, starszy pan powitał go słowami:
- Myślałem, że to lekarz. Zapisał mi nowe lekarstwo, które potrafi zdziałać cuda. Ale nalega, bym
przez pół dnia odpoczywał.
- No to może powinieneś go posłuchać. Muszę z tobą porozmawiać.
- No to rozmawiajmy. Mam mnóstwo czasu. Nie było sensu bawić się w subtelność.
- Dzięki czasowi spędzonemu z Tess zrozumiałem, jak wiele trosk musiał ci przysparzać Cory. Czy
właśnie dlatego tak bardzo byłeś niechętny temu, by
RAZEM DOOKOAA ZWIATA
145
mieć drugiego syna? I dlaczego nie chciałeś, bym nazywał cię tatą?
- On mnie niemal zniszczył - odparł ostrym tonem Del. - Nawet gdy był małym chłopcem, był
nieuczciwy, agresywny i po prostu okrutny. Nie byłem w stanie go zrozumieć ani tolerować. Nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]