do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- 92. Czarny Jakub Pan Samochodzik Tom 92 PaĹac Kultury i Nauki
- Lingas Ĺoniewska Agnieszka Szukaj Mnie WsrĂłd Lawendy Gabriela TOM 3
- Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 4 Flota PrzeklÄtych
- Anne Rice Kroniki Wampirze 4 OpowieÄšâşĂ⥠o zÄšâodzieju ciaÄšâ tom 1
- Clancy Thomas Leo (Tom) 5 Zwiadowcy 5 Wielki WyĹcig
- Brandon Mull Spirit Animals. Tom I Zwierzoduchy
- Herbert Frank Tom 2 Dune Messiah
- Frederic Pohl Cykl Saga o Heechach (4) Kroniki HeechĂłw
- Jane Lindskold Firekeeper Saga 1 Through Wolf's Eyes
- 259. Buck Carole Badz jego swiatlem
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pojczlander.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Niestety, owa wiara miała zostać poważnie zachwiana. Stało się to tuż przed
świętami Bożego Narodzenia choć takimi drobnostkami jak święta nikt na
szkierze się nie przejmował. %7łycie na maleńkiej wysepce Ester biegło swoim to-
rem, jakby poza czasem i przestrzenią, tu liczył się tylko dzień powszedni i walka
o przetrwanie.
Od dawna nie ustawały jesienne, a pózniej zimowe sztormy. Fale dniami i no-
cami nieprzerwanie biły o brzeg, całkowicie izolując dwie kobiety i psa. Zapasy
żywności zaczęły się wyczerpywać, ale Ester zapewniała, że tak jest rokrocznie.
Pamiętaj tylko, że do tej pory byłaś sama zauważyła Tiril. Teraz masz
jeszcze jedną gębę do wykarmienia.
No właśnie, sama odparła Ester, patrząc Tiril prosto w oczy. Jak my-
ślisz, co wolę? Siedzieć samotnie, najadać się do syta, gapić w ścianę i słuchać jej
durnych odpowiedzi? Czy raczej mieć dwóch kompanów do rozmowy? Jednego,
który cały czas mi się sprzeciwia, i drugiego, który okazuje mi wyłącznie podziw
bez względu na to, co powiem?
Przecież ja wcale ci się nie sprzeciwiam zaprotestowała przestraszona
Tiril.
Doprawdy? A co robisz teraz?
Tiril wybuchnęła śmiechem.
Ester oświadczyła z właściwą sobie szczerością:
Do stu diabłów, tego właśnie chcę! Chcę mieć się z kim kłócić i wiedzieć,
że ten ktoś mnie lubi.
To prawda, bardzo cię lubię ciepło zapewniła ją Tiril.
Sama więc widzisz!
Siedziały przy kolacji, nie da się zaprzeczyć, dość żałosnej: kaszy z resztek
43
zboża z otrębami ugotowanej na wodzie. Był zimowy wieczór, ponury i wietrzny.
Czasami mocniejszy podmuch wichru uderzał w ścianę i wówczas cała chata się
trzęsła. Tiril od dawna się obawiała, że za którymś gwałtowniejszym porywem
dach wzniesie się w powietrze, lecz Ester zapewniała, że jest dobrze umocowany.
Jedyne czego mi teraz brakuje oświadczyła Ester, uderzając plecami
w oparcie ławy tak mocno, że aż zatrzeszczało to kawałka chłopa. Bardzo
szczególnego kawałka. Dobrze w takich chwilach mieć sąsiada. Ty nigdy za tym
nie tęsknisz, Tiril?
Dziewczyna przywykła do bezpośredniości Ester, nie raz już słyszała jej wy-
znania. Pytanie, zadane przez rybaczkę wprost, wprawiło ją jednak w zakłopota-
nie. Tiril była już dojrzałą dziewczyną i temat zaczął jej osobiście dotyczyć, choć
starała się zdusić w sobie związane z tym myśli i uczucia. Jednakże słysząc pyta-
nie Ester ujrzała przed sobą parę oczu, których nigdy nie zdołała zapomnieć. Ich
blask. . .
Ester pozostała niewrażliwa na jej duchowe udręki i ciągnęła niezrażona:
No, bo masz przecież tego swojego Mllera, prawda? Czyż on nie jest
najprzystojniejszy w całym Bergen? Sama tak mówiłaś!
Erling? zająknęła się zmieszana Tiril. Ale przecież. . .
Dziękuję, nieraz już to słyszałam. Miał ożenić się z twoją siostrą, ty nigdy
nie ośmieliłabyś się nawet o nim marzyć, i tak dalej. Ale to kiepskie wymówki!
To i tak bez znaczenia przerwała jej Tiril Erling nie odpowiedział na
mój list.
Ton jej głosu świadczył o urazie. Tiril nie mogła zrozumieć, a tym bardziej
pogodzić się z faktem, że Erling się nie odzywa.
Syn sąsiada mówił mi przecież, że nie rozmawiał z Mllerem osobiście.
Jakaś zołza z kwaśną miną wyrzuciła biednego chłopaka za drzwi. Ale nie odpo-
wiedziałaś na moje pytanie: nie brakuje ci mężczyzny w łóżku?
Tiril szczerze wyznała Ester:
Zaczęłam już o tym myśleć. Ale tylko trochę.
Mogłabyś się zakręcić za synem sąsiada.
Och, nie, nie jestem tego aż tak spragniona.
Aha, już wszystko wiem chytrze uśmiechnęła się Ester. To przez tego
diabelca, Anioła śmierci, jak go nazwałaś. Czarnoksiężnika. Tak, tak, przydałby
nam się teraz. Poczarowałby trochę.
Tak westchnęła Tiril, ale prędko dodała Ale nie w takim sensie jak
myślisz.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]