do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- 13_Mortimer Carole Zamek na wrzosowisku
- 253 Mortimer Carole Sycylijski hrabia
- Mortimer Carole Noc cudĂłw
- Blau Marthe W jego dłoniach
- Austen, Jane Emma
- Herbert James Szczury 1 Szczury
- Margit Sandemo Cykl OpowieśÂ›ci (08) Uprowadzenie
- Krentz Jayne Ann Wilcza harmonia
- Daniels B. J. Przyjaciel czy wróg
- Ann Jacobs [Luna Ten Chronicles 1 3] Cassiopeia, Shedir, Nebula
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anusiekx91.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wyciągnął od niej dość informacji na temat rodziny, by przy pomocy
Emersona i Mitchella ustalić adres Kendricksów. Wyjeżdżając na
Florydę, miał nadzieję, że zastanie tam Julię.
Mina mu zrzedła, gdy zapukał do drzwi domu Kendricksów.
Miał cichą nadzieję, że otworzy mu Julia. Tymczasem stanął oko w
oko z dwójką ciemnoskórych chłopców różniących się wyglądem.
Sprawiali wrażenie; uczniów starszych klas szkoły średniej. Jeden z
nich był wysoki i dobrze zbudowany, drugi o wiele niższy i
szczuplejszy. Drobniejszy nastolatek miał jaśniejszą karnację, bardzo
urodziwą twarz i piękne migdałowe oczy.
- Słucham? - zapytał uprzejmie.
153
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Szukam Kendricksów - wymamrotał zakłopotany Royce,
wodząc spojrzeniem po twarzach chłopców. Ze zdenerwowania
poczuł nieprzyjemny skurcz w żołądku. Czyżby się pomylił? Cholera
jasna, co za pech! Te dzieciaki nie mogą być...
- Dwaj stoją przed panem - oznajmił czekoladowy osiłek z
promiennym uśmiechem. - Mam na imię Ty. Cały rozum i poczucie
humoru przeznaczone dla naszej dwójki przypadły mi w udziale. To
jest Lee. Rodzina od lat niezmordowanie próbuje ustalić, jakie są jego
atuty.
- Starasz się ukryć swój kompleks niższości, braciszku? -
stwierdził ironicznie Lee, rzucając olbrzymowi porozumiewawcze
spojrzenie.
Royce wlepił oczy w chłopców, próbując w miarę możliwości
określić sytuację. Imiona się zgadzały. Pamiętał, że Julia wymieniła je
kiedyś w rozmowie. Do tej pory sądził jednak, że jej ciemnoskórzy
bracia sÄ…...
- Myślałem, że jesteście blizniakami!
Nie wytrzymał i wypowiedział na głos swoje wątpliwości.
- A co? Nie widać? - Ty był szczerze zdziwiony.
- Widzisz, ten facet od razu się zorientował, że nie masz
poczucia rytmu. To go zmyliło - pokpiwał dobrodusznie Lee.
- Chwileczkę, stary - zaperzył się Ty. - Przecież sam nie
odróżniasz...
- Hej, co tam się dzieje przed domem? - dobiegł z korytarza
czyjś głos.
154
Anula
ous
l
a
and
c
s
W drzwiach stanął szczupły piętnastolatek o rudych włosach i
piegowatej twarzy. Na nosie miał ciemne okulary lennonki". Ubrany
był w stare wypłowiałe dżinsy i bawełnianą bluzę z emblematem,
który mgliście kojarzył się Williamsowi z popularną grupą rockową.
Royce od razu się domyślił, kim jest ten chłopak. Nic dziwnego,
że Julia wspominała brata z czułością.
- Peter? - zapytał niepewnie Royce. - Peter... Kendricks?'
Chłopiec przechylił głowę na bok, wsłuchując się uważnie w
głos nieznajomego. Miał niezwykle wyrazistą twarz odzwierciedlającą
wszelkie emocje. Po chwili odparł z uśmiechem:
- Jasne. A pan jest Royce'em Williamsem, zgadłem?
- Royce Williams? - powtórzył Lee. %7łyczliwość w jego głosie
zniknęła bez śladu, ustępując miejsca wrogości. - To chyba facet,
przez którego...
- Człowieku - przerwał bratu Ty, patrząc groznie na przybysza. -
Nie można powiedzieć, żeby ci było pilno!
Royce w osłupieniu gapił się na trójkę nastolatków.
- Spodziewaliście się mnie? - zapytał z niedowierzaniem.
- Cóż, skłamałbym mówiąc, że oczekiwaliśmy na pana z
tęsknotą - burknął skrzywiony Peter. - Dobrze, że pan tu w końcu
przyjechał. Ty i Lee odgrażali się, że prędzej czy pózniej siłą
przywlokÄ… pana na FlorydÄ™.
- My? - oburzył się Ty. - Sam mówiłeś, że wygarbujesz skórę
temu gościowi swoją laską, bo Julia przez niego płakała.
155
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Julia... tu jest? - wykrztusił Royce. Miał wrażenie, że lada
moment serce wyskoczy mu z piersi.
- Wiesz co, Peter? Ktoś cię uprzedził. Ten facet ma okropnie
pokiereszowaną facjatę - mruknął Lee, jakby nie słyszał pytania. Z
zadowoleniem przyglądał się posiniaczonej twarzy Royce'a. - Stary,
co za widok! Zliwa pod okiem, szwy na czole...
- Cholera jasna! - zaklÄ…Å‚ zniecierpliwiony Royce. Nagle
zreflektował się i zmienił ton. - Błagam! Powiedzcie mi wreszcie, czy
Julia tu jest!
Starsi chłopcy poczuli się urażeni, natomiast Petera
niespodziewany wybuch uczuć ostatecznie przekonał o dobrych
intencjach Royce'a. Zadowolona mina chłopca świadczyła, że owa
niecierpliwość bardzo mu się spodobała.
- Julia siedzi na werandzie - wyjaśnił wskazując ręką kierunek. -
Chce pan się z nią zobaczyć?
- O niczym innym nie marzę - odparł Royce zanosząc w duchu
dziękczynne modły.
Julia wyczuła obecność Royce 'a, nim usłyszała swoje imię
wypowiedziane szeptem. Dziwne uczucie ogarnęło ją niczym wielka
fala. Zadrżała i zerwała się na równe nogi.
Odwróciła się, daremnie próbując zachować kamienną twarz.
Zdawała sobie sprawę, że jej oczy zdradzają wszystkie emocje.
- Witaj, Royce - powiedziała i mocno zacisnęła ręce, by
opanować pokusę dotknięcia mężczyzny, któremu oddała serce.
Marzyła o nim wiele razy na jawie i we śnie przez wszystkie te puste,
156
[ Pobierz całość w formacie PDF ]