do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- 259. Buck Carole Badz jego swiatlem
- 13_Mortimer Carole Zamek na wrzosowisku
- Mortimer Carole Noc cudĂłw
- James Alan Gardner [League Of Peoples 05] Ascending
- Juliusz SśÂ‚owacki Balladyna
- Rice Anne Wyzwolenie Spić…cej Królewny
- Zorn Warriors 1 Rals Woman
- eBook English Vocubulary Phrases
- Ratzinger Joseph, KośÂ›cióśÂ‚. Wspólnota w drodze
- Cassandra Gold The Institute 1 Healer
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fashiongirl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mimo to dotrzymał obietnicy i należycie wywiązywał się z roli opiekuna.
Skutecznie chronił Angelicę przed wścibskimi dziennikarzami, którzy już dzień po
operacji Stephena pojawili się przed szpitalem. Z pewnym zakłopotaniem przeko-
nała się, że gazety częściej łączą jej nazwisko z Wolfem niż ze Stephenem, zupeł-
nie jakby żurnaliści zgodnie uznali, iż jest najnowszą zdobyczą znanego podrywa-
cza.
Wolf nie wydawał się przejęty tym nieporozumieniem, a Stephen uznał je za
ogromnie zabawne, zwłaszcza kiedy zobaczył zdjęcia i zapoznał się z prasowymi
spekulacjami na temat najbliższych mu osób. W takiej sytuacji Angelica również
postanowiła nie zaprzątać sobie głowy wymysłami gryzipiórków.
Wiedziała, że hrabia Gambrelli już za parę dni zniknie z jej życia na zawsze, a
wówczas wszelkie dziwaczne spekulacje dotyczące jej prywatnych spraw odejdą w
niepamięć. Podczas kolacji zerknęła na niego spod długich rzęs, zastanawiając się,
czy podziela jej opinię. Następnego dnia Stephen miał zostać wypisany z kliniki i
nie mogła się już doczekać jego powrotu. Nadszedł czas, by w końcu wyznali pu-
blicznie, co ich Å‚Ä…czy.
Teraz musiała jakoś znieść posiłek w towarzystwie Wolfa, ich ostatnią
wspólną kolację. Już jutro Stephen będzie w domu, przypomniała sobie z radością.
Aż trudno uwierzyć, że tak poważny zabieg przebiegł tak gładko.
- Wolf, pragnę podziękować ci za pomoc w ostatnim tygodniu - odezwała się
oficjalnym tonem.
S
R
Wolf wiedział, że Angelica go zbywa, a ta świadomość napełniała go irytacją
i zniecierpliwieniem. W zasadzie nie rozumiał dlaczego, przecież od tygodnia do-
kładał wszelkich starań, aby jak najrzadziej przebywać z nią sam na sam. Był zde-
cydowany nie dopuścić do powtórzenia się sytuacji z pamiętnej nocy w klinice. Je-
go zainteresowanie Angelicą zagrażało wszystkiemu, co uważał za najwar-
tościowsze w życiu: podjął decyzję, że nigdy nie ulegnie przekleństwu Gambrellich
i zamierzał dotrwać w tym postanowieniu do końca swoich dni.
Tylko dlaczego Angelica unikała go tak samo, jak on jej?
Nie był zarozumiały, a przynajmniej za takiego się nie uważał. Musiał jednak
przyznać, że pewność siebie i wyniosłe zachowanie Angeliki w ostatnim tygodniu
fatalnie wpływały na jego i tak osłabioną samokontrolę.
Zachowywała się nadzwyczaj chłodno, a tymczasem on doskonale zdawał so-
bie sprawę z jej poczynań i z uwagą wsłuchiwał się w każde jej słowo.
Tak jak teraz.
Tego wieczoru wyglądała olśniewająco pięknie w metalicznie szarej sukience,
która idealnie pasowała do barwy jej oczu. Prosty krój przepięknie podkreślał
zgrabną sylwetkę dziewczyny. Włosy spływały na plecy Angeliki jedwabistą,
ciemną chmurą, a subtelny makijaż świetnie podkreślał jej naturalną urodę.
Nie mieli zwyczaju jadać kolacji razem. Wolf zwykle żądał, żeby dostarczyć
mu tacę z posiłkiem bezpośrednio do gabinetu, ale Stephen chciał rzucić okiem na
dokumenty, żeby być na bieżąco, kiedy nazajutrz opuści klinikę. W rezultacie Wolf
nie miał żadnego pretekstu, by uniknąć towarzystwa Angeliki.
Niewykluczone, że dla własnego dobra powinien był wymyślić jakieś uspra-
wiedliwienie i wymigać się od kolacji.
- Z ogromną przyjemnością służyłem ci wsparciem - odparł chłodno.
Jej oczy zalśniły figlarnie.
- NaprawdÄ™?
S
R
Wolf lekko zmarszczył brwi. Wyglądało na to, że nie on jeden czuł ulgę, że
tydzień wspólnego zamieszkiwania pod jednym dachem wreszcie dobiegnie końca.
Musiał jednak przyznać, że odprężenie Angeliki nie było dla niego szczególnie
krzepiące. Nigdy nie spodziewał się pochlebstw z jej strony, była przecież uczciwa
aż do bólu. Ze szczególną ochotą wypowiadała się szczerze o nim i o licznych ko-
bietach, które miał okazję poznać wyjątkowo blisko.
- Oczywiście - potwierdził niepewnie.
Angelica wpatrywała się w niego z rozbawieniem.
- Jesteś bardzo uprzejmy, Wolf - zauważyła. - Zwietnie wiem, że pragnąłeś
powrócić do normalnego życia. - Od samego początku było oczywiste, iż w ostat-
nim tygodniu poświęcił się na prośbę Stephena i tylko przez wzgląd na niego za-
mieszkał w tym domu i opiekował się Angelicą.
Spędzał z nią wszystkie wieczory, ani razu nie wybrał się na spotkanie z
przyjaciółmi, nie widywał się też z rodziną. Angelica stale zdawała sobie sprawę z
jego bliskości, choć nie wpadali na siebie zbyt często.
Podejrzewała, że jakaś kobieta z niecierpliwością wyczekuje powrotu Wolfa.
- Ten tydzień musiał być dla ciebie nie lada wyzwaniem - zauważyła, zanim
zdążyć cokolwiek powiedzieć.
- Wcale nie - zaprzeczył.
Odchylił się na krześle i popatrzył na nią przenikliwym wzrokiem.
- Mieliśmy okazję spędzić razem czas.
Czyżby uważał, że to dobrze?
Angelica jakoś nie mogła w to uwierzyć. Przecież od siedmiu dni zachowywał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]