do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- 92. Czarny Jakub Pan Samochodzik Tom 92 PaĹac Kultury i Nauki
- Lingas Ĺoniewska Agnieszka Szukaj Mnie WsrĂłd Lawendy Gabriela TOM 3
- Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 4 Flota PrzeklÄtych
- Anne Rice Kroniki Wampirze 4 OpowieÄšâşĂ⥠o zÄšâodzieju ciaÄšâ tom 1
- Brandon Mull Spirit Animals. Tom I Zwierzoduchy
- Herbert Frank Tom 2 Dune Messiah
- Sandemo_Margit_ _Saga_o_Czarnoksiezniku_Tom_2
- Ĺpiewnik Tom 2 Piosenki zagraniczne
- Crichton Michael Wielki skok na pociÄ g
- kiryl bulyczow pieriestrojka w wielkim guslarze
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- charloteee.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Bardzo mi przykro z tego powodu, ale wyścig będzie kontynuowany. Przez ostatnią
godzinę naradzałem się ze scenarzystami. Eksplozja wprowadza ciekawy zwrot w
akcji. Udało się nam go wpisać w fabułę.
Wybuchła kolejna fala protestów, ale równie dobrze mogliby bić głową w mur,
bo na Wallensteinie nie wywarły one najmniejszego wra\enia. To nie był pierwszy
lepszy kierownik, ustępujący pod naciskiem gniewnych oskar\eń ponurego typa z
Sojuszu Południowokarpackiego. Ten człowiek miał władzę i to on mówił innym, co
robić.
Jak Lance Snowdon nazwał Wallensteina? Ach tak, przypomniał sobie Leif.
Dyktator na planie zdjęciowym. Opis idealnie pasował do mę\czyzny, któremu udało
się opanować sytuację w pomieszczeniu pełnym bardzo ambitnych i bardzo
niezadowolonych uczestników wyścigu. Niezbyt anarcho-liberalne. Albo wręcz
przeciwnie. Ten tłum w końcu jedynie sprzeciwiał się narzuconym regułom gry.
A Wallenstein kreował nic innego jak chaos, co słusznie zauwa\ył jeden z
uczestników wyścigu.
- Dlaczego nie chce pan ukarać osoby odpowiedzialnej za wypadek? - spytał
ju\ nie tak niewinny na twarzy młody Duńczyk.
Wallenstein spojrzał mu prosto w oczy.
- Kanwą tego odcinku jest wyścig pomiędzy ró\nymi gatunkami kosmitów,
którzy często za sobą nie przepadają. Biorąc pod uwagę ró\nice w ich kulturach - i
presti\ wygranej - nie jest chyba dziwne, \e posuwają się do ekstremów.
- Chce pan powiedzieć, \e oszukiwanie jest w porządku? - postawił pytanie
ktoś z końca pomieszczenia.
Leif poczuł lekkie ciarki chodzące mu po plecach. Ten wa\niak właśnie
powiedział, \e kłamstwa, oszustwa i kradzie\ są w porządku - pod warunkiem, \e
pasują do gatunku kosmitów, który reprezentuje dana dru\yna.
To nam niewiele pomo\e - Federacja Galaktyki w zało\eniu jest nieskazitelnie
szlachetna, pomyślał Leif. Natomiast dla dzikich kultur w stylu Setangów albo
Thurienów brzmiało to jak otwarcie sezonu łowieckiego.
Wallenstein uznał najwyrazniej, \e dość ju\ na dzisiaj dyskusji. Odwrócił się
na pięcie i wyszedł.
- Coś czuję, \e z dzisiejszej wycieczki nici - zauwa\ył Andy.
Leif potrząsnął głową. Jego przyjaciel w najbardziej ponurej sytuacji potrafił
znalezć powód do \artów.
Davidowi natomiast nie było do śmiechu.
- Właśnie zmienił ten wyścig w wolną amerykankę, a nas w główny cel na
tarczy.
Matt wykrzywił się.
- Pomyślcie tylko, ile odcinków jest o tym, jak Constellation prowadzi
śledztwo lub musi pomścić śmierć kolegów z Floty Federacji, którzy zginęli, walcząc
o słuszną sprawę.
- To, \e mamy stać po stronie dobra, nie znaczy, \e nie mo\emy być sprytni -
zauwa\ył Andy. - Wielu dowódców przechytrzyło potę\niejszych - i paskudniejszych
- przeciwników.
- Racja - powiedział Leif. - Ale łatwiej się to robi, jak ma się napisany
scenariusz. A tu fabułę napisze zachowanie uczestników wyścigu. Jeśli scenarzystom
uda się wpleść wątek, w którym komandor Venn podstępem pokonuje tego, który nas
wysadził w powietrze, na niewiele się nam to zda podczas wyścigu.
- Sami musimy się bronić - powiedział David. - Będziemy musieli uwa\ać na
wszystko i wszystkich.
- A przedtem nie mieliśmy tego robić? - zdziwił się Andy.
Leif zignorował go i zwrócił się do Davida.
- Jak prawdopodobna jest twoim zdaniem wersja Hary o sabota\u? Projekty
wszystkich statków znajdują się w komputerze Pinnacle.
- Gdzie mo\na było przy nich majstrować - dokończył ponuro David. -
Pamiętacie, jak ściemniały światła, kiedy mówił do nas Fosdyke?
- Tylko po to, \eby zwrócić naszą uwagę - powiedział Matt.
David pokiwał głową.
- Ale moją uwagę zwrócił fakt, \e ktoś z zewnątrz mo\e sterować tym, co
dzieje się na pokładzie Onrusta .
- Jednak włamać się do komputerów studia? No wiecie, to w końcu wielka
korporacja - zaczął Matt.
- Casa Beverly Hills te\ nale\y do du\ej korporacji, a ktoś najwyrazniej
włamał się do ich komputera - zauwa\ył David.
Pewnie był to ten sam człowiek, pomyślał Leif. Oho, ju\ czuję, \e rozrywek
nam tu nie zabraknie.
Co prawda Milos Wallenstein skończył mówić, ale wysłał w teren mnóstwo
swoich speców od psychologii, którym usta się nie zamykały. Pośpiesznie ocenili oni
szkody, wygładzili tam, gdzie to było potrzebne, wysłuchali paru przykrych rzeczy, od
tych, których ugłaskać się nie dało i, ogólnie rzecz biorąc, postawili na swoim.
Wszyscy dostali nowe adresy w lokalnej Sieci firmy, w ramach wzmacniania
bezpieczeństwa oraz zaproszenie na darmowy lunch w bufecie studia.
Zwietnie, pomyślał Leif, krzywiąc się. Teraz mój ojciec nie będzie mógł do
mnie napisać. Jestem pewien, \e zmiana adresów e-mailowych w niewielkim stopniu
utrudni działanie człowiekowi, który według wszelkich danych, bez trudu włamuje się
do systemów komputerowych.
Pozostali członkowie jego zespołu zdą\yli ju\ zmieść swoje talerze do czysta i
udali się ju\ do Zrujnowanego Pałacu, \eby jak najszybciej sprawdzić stan Onrusta
i opracować jak najlepsze zabezpieczenia dla statku. Leif czuł, \e w tej kwestii
niewiele im pomo\e, ale obiecał, \e pózniej wpadnie sprawdzić jak im idzie.
Jadł powoli, przyglądając się tłumowi zebranemu w bufecie. Póki co, rzesze
pięknych, początkujących aktorek nie wypytywały go o to, nad jakim projektem
obecnie pracuje. Kiedy natomiast spotykał się wzrokiem z członkiem jednej z
rywalizujących dru\yn, w odpowiedzi otrzymywał wrogie spojrzenie.
Media reklamowały wirtualny wyścig, jako narzędzie wzmacniające wzajemne
zrozumienie na świecie. Tymczasem Ostatecznej Granicy udało się jak na razie
stworzyć kilku nowych wrogów, pomyślał Leif. Od początku byliśmy podejrzliwi, ale
po nowinach z dzisiejszego ranka, nie spodziewam się wielkich przyjazni pomiędzy
dru\ynami.
Za plecami usłyszał perlisty śmiech i odwrócił się.
Przepraszam bardzo, pomyślał, mo\e się myliłem.
Tu\ obok Jorge a, chłopca z Corteguay, siedziała Ludmiła, blondynka z
Sojuszu Południowokarpackiego.
- To nic, \e teraz nas wyprzedzacie. I tak pierwsi dotrzemy do boi -
przechwalał się Jorge. - Mój przyjaciel, Miguelito, tak udoskonalił oprogramowanie
sterujące statkiem, \e mo\emy ustalić nasze wyjście z hiperprzestrzeni co do
nanosekundy i podró\ować z prądem a\ do granicy grawitacji.
- Czy to nie jest niebezpieczne w tym systemie? - spytała Ludmiła. - Za
gwiazdą docelową jest czarna dziura. Jeśli nie uda się wam na czas przenieść w
normalną przestrzeń, mo\ecie przelecieć za daleko i zostaniecie do niej wciągnięci.
Jorge protekcjonalnie objął ją ramieniem.
- Nie ma takiej mo\liwości - powiedział, pokazując mocne, równe zęby. -
Nasze oprogramowanie jest niezawodne.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]