do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- 92. Czarny Jakub Pan Samochodzik Tom 92 PaĹac Kultury i Nauki
- Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 4 Flota PrzeklÄtych
- Anne Rice Kroniki Wampirze 4 OpowieÄšâşĂ⥠o zÄšâodzieju ciaÄšâ tom 1
- Clancy Thomas Leo (Tom) 5 Zwiadowcy 5 Wielki WyĹcig
- Brandon Mull Spirit Animals. Tom I Zwierzoduchy
- Herbert Frank Tom 2 Dune Messiah
- Sandemo_Margit_ _Saga_o_Czarnoksiezniku_Tom_2
- Ĺpiewnik Tom 2 Piosenki zagraniczne
- Schone Robin Erotic romance 02 Kobieta Gabriela
- Gabriel Morris Kundalini and the Art of Being
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wblaskucienia.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
do Wrocławia i razem z Maksem zwiedzali miasto. Zawitali oczywiście do
Panoramy Racławickiej, do Zoo, do Hali Stulecia, na Pergolę. Wieczorem udali
się na tętniący klubowym życiem Rynek, a potem na pięknie oświetloną
Starówkę. Włoszka zachwycała się miastem i robiła niezliczoną ilość zdjęć.
Gabrysia była szczęśliwa, że nie ma ich w pobliżu, chociaż z drugiej strony
Constanza okazała się przemiłą i pogodną osobą, otwartą i życzliwą. Gdyby
chociaż była odrobinę niesympatyczna lub heterowata. Nic z tego nie było za
co jej znielubić. Gabi wiedziała, że to idiotyczne myślenie, ale takie rzeczy
ciągle chodziły jej po głowie. Co tu kryć, była zazdrosna, zakochana i w ciągłym
zawieszeniu. Trzy razy zet . Wiedziała, że ten stan nie potrwa już długo. Chyba
w końcu dojrzała. Mówi się, że to faceci mają problem z podejmowaniem
decyzji, że pozostają dziećmi przez większość czasu. Głupi stereotyp. Oto ona,
Gabrysia, trzydziestolatka, która zaczyna doceniać prawdziwe uczucie dopiero
w momencie, gdy pojawia się zagrożenie jego utraty na zawsze. Głupia
Gabryśka! I tyle!
Tak rozmyślając, upinała przygotowane przez Zosię wstążki na krzesłach.
Siostry uparły się, że same przyozdobią salę, w której odbędzie się wesele.
Daj spokój, Zuza, wywalą ci jakieś lalki, sztuczne bukiety, pierdoły
z odpustu.
Ale oni chyba znają się na rzeczy. Słabo oponowała Zuzanna.
Ale my znamy się lepiej ucięła krótko Zosia i przyszła pani Jakubowska
zasznurowała usta, bo wiedziała, że nie ma co walczyć z tymi harpiami, znaczy
jej ukochanymi siostrami.
*
Wieczorem pojechały do Magnolii, największej galerii handlowej we Wrocławiu.
Najpierw poszły na gorącą czekoladę do jednej z licznych kawiarni.
Wiecie, ile to ma kalorii? Zosia oblizała łyżeczkę oblepioną bitą
śmietaną.
No i martwi cię to? Zuza z lubością opróżniała wysoką szklankę.
Nie macie innych problemów? Gabi przewróciła oczami.
A ty to się nawet nie odzywaj! Nie wiem, gdzie to wszystko mieścisz.
Nasza szkapo! Zosia popatrzyła krytycznie na najmłodszą siostrę.
Ona jakaś nie nasza. Zuza mrugnęła i uśmiechnęła się.
Wredne jesteście. Ja po prostu jestem dobrze naoliwiona. W Chorwacji
wszystko się je z oliwą. To wpływa na prawidłową przemianę materii.
Nie będziesz skrzypieć na starość.
Ale zabawne.
Ale serio, figurę masz super, Gabi.
A mnie wy się podobacie. Macie wszystko na swoim miejscu. Jesteście
śliczne, moje rudzielce!
Ona wie, jak się podlizać. Zuza wymachiwała długą łyżką.
Wcale się nie podlizuję.
W sumie ładnie wyglądacie, ty i twój Chorwat.
Dokładnie, uzupełniają się, jak szachownica.
Wariatka!
Gabi, powiedz lepiej, dlaczego w końcu nie wzięliście ślubu? Bo chyba
zaręczyliście się?
Tak. Gabrysia westchnęła i odsunęła opróżnioną wysoką szklanicę po
czekoladzie z bitą śmietaną.
Jezu, jesteście okropnie tajemniczy.
Po prostu& zbyt wiele rzeczy stanęło nam na drodze. Nie potrafiliśmy się
dogadać, a rozmowy przez komórkę niewiele wnosiły. Ivo ciągle jezdził, Dario
był mały, ja pracowałam. Moja przyszła teściowa bardzo mi pomagała. W sumie,
gdyby nie ona i Marko, nie wiem, jak bym to wytrzymała.
Tego twojego Ivo trzeba by chyba kopnąć w pewną część ciała mruknęła
Zuza.
Ja nie wiem, czy on jest mój. Jak tak na to wszystko patrzę, nie wiem, czy
kiedykolwiek był. Gabrysia zapatrzyła się przed siebie, a blizniaczki wymieniły
spojrzenia.
Po zaspokojeniu wymagających podniebień, dziewczyny poszły do sklepów
z ciuchami i zaspokoiły inne rodzaje potrzeb. Chodziło głównie o zakup bielizny
dla Zuzanny na noc poślubną. Przed czym oczywiście uparty rudzielec, jak ją
nazwała Gabrysia, okrutnie się wzbraniał. Ale w końcu udało się ją przekonać
i przymierzyła elegancki, delikatny zestaw, który, jak to powiedziała Zosia:
sprawi, że Robert zapomni, jak się nazywa . Dziewczyny cieszyły się z tego
wspólnego wyjścia, brakowało im takich chwil spędzanych tylko we trójkę, kiedy
mogły rozmawiać swobodnie, sprawiać sobie drobne złośliwości i mieć poczucie,
że każda z nich zostanie zrozumiana i wysłuchana przed dwie pozostałe. Od
tego w końcu były. Siostry Skotnickie.
===Pw88CjhcblpqWT8GPlpiAzUCZAc+CzMBNgQ0UDZSY1c=
Rozdział 6
Linkin Park Runaway
Męska część szykowała się za to na wieczór kawalerski, który zdecydowanie
odstawał od standardowego wyobrażenia o tego typu imprezie. %7ładnych klubów,
żadnych striptizerek, żadnego wożenia się limuzyną po mieście. Kumpel
Robsona użyczył swojego mieszkania na wrocławskim Jagodnie i Robert, Maks,
ich przyjaciele, gospodarz oraz Ivo rozpoczęli imprezę od grania na PlayStation
i w darta. Piwo lało się z beczki, butelki whiskey stały w gotowości, jedzenie
zostało zamówione z restauracji pieczone żeberka, hamburgery, steki, typowe
męskie żarełko. Adam nie przyjechał, a Robert doskonale to rozumiał. Faber
przysłał butelkę dobrego koniaku i życzył intensywnej zabawy. Układ pomiędzy
nim a Maksem był jasny: nie wchodzili sobie w drogę, jeśli nie musieli.
Około północy, kiedy mężczyzni byli już pod dobrą datą, muzyka grała
głośno, wokalista Linkin Park śpiewał o tym, że chciałby uciec i nikomu nie
mówić do widzenia, Maks spojrzał na Ivo wpatrzonego ponurym wzrokiem
w szklankę z bursztynowym płynem.
Chłopie, o co chodzi z tobą i Gabrysią? spytał.
Robert przysunął się bliżej i także popatrzył na wysokiego ciemnowłosego
faceta o strapionym wyrazie twarzy.
No właśnie. Jak znam Skotnickie, ona ciągle coś do ciebie ma. Gabrysia
w sensie. Jakubowskiemu plątał się nieco język.
Pewnie. Skotnickie nie są skore wywalać swoich uczuć na wierzch. O nie
trzeba walczyć. Maks pokiwał głową, marszcząc brwi. Doskonale wiedział, że
na to potrzeba czasu. Miesięcy, lat przeżywanych samotnie, w oddaleniu,
spędzonych na tęsknocie i katowaniu się szczątkami informacji o ukochanej.
Ona może i coś do mnie ma, ale w życiu nie potrafiła mi tego powiedzieć.
Ivo popatrzył nieco pijanym wzrokiem na kompanów. Gdyby był trzezwy,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]