do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Anne McCaffrey Cykl JeĹşdĹşcy smokĂłw z Pern (01) JeĹşdĹşcy SmokĂłw
- Graham Masterton Cykl Manitou (1) Manitou
- Juliusz Verne Cykl Robur (1) Robur Zdobywca (KrĂłl przestworzy)
- Bujold Lois McMaster Cykl Barrayar 01 Strzępy honoru
- Anne McCaffrey Cykl WieĹźa i Ul (3) Dzieci Damii
- Anne McCaffrey Cykl Statki (4) Miasto, które walczyło
- Margit Sandemo Cykl Opowieści (08) Uprowadzenie
- Ursula K.Le Guin Cykl Hain (8) Opowiadanie świata
- William Gibson Cykl Ciąg (1) Neuromancer
- Harry Harrison Cykl Planeta śmierci 1
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wblaskucienia.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kiloton metalu strukturalnego albo do wydania rozkazu zmiany kursu statku. Ale
Heechowie mający na głowach specjalny hełm mogli słyszeć emocje innych,
nawet na kosmiczne odległości.
Było to coś, co nazwaliśmy zminiaturyzowanym Fotelem Snów .
W przypadku Heechów głównym zastosowaniem tego urządzenia była praca
w czymś, co wzięlibyśmy za policję. Heechowie nie wykrywali zbrodni. Oni im
zapobiegali. Emanacje z umysłów tak zaburzonych, że mogły popełnić jakiś aspo-
łeczny czyn, w szczególności czyn gwałtowny, mogły zostać wykryte na wcze-
snych etapach. Następnie do akcji wkraczała ekipa zajmująca się poradnictwem
i interwencją oraz stosowała odpowiednią terapię naprawczą.
Fotele Snów były też bardzo przydatne przy określaniu, na przykład, czy świ-
nie voodoo znajdujÄ… siÄ™ wystarczajÄ…co blisko poziomu istot inteligentnych, by
73
warto było je obserwować, gdyż ich uczucia były o wiele bardziej złożone niż
uczucia zwierząt. Było to więc standardowe urządzenie wykorzystywane przez
Heechów w ich poszukiwaniach braci w rozumie. Mieli nadzieję, że orbitujący
wokół planety statek kosmiczny Tangens będzie w stanie odbierać Przymulonych
i podsłuchać ich nastroje, niepokoje i radości.
W istocie Fotel Snów działał. Tylko nie działał w szczególnie przydatny spo-
sób. Jak we wszystkich innych sprawach związanych z Przymulonymi, ich emo-
cje rozgrywały się beznadziejnie powoli. Jak stwierdził ponuro Kwark, zdejmując
z głowy hełm:
Równie dobrze można by odbierać uczucia skały osadowej związane z jej
przeobrażeniem.
Próbuj dalej poleciła Tangens. Kiedy wreszcie uda nam się zrozumieć
Przymulonych, wszystko siÄ™ na coÅ› przyda.
Pózniej przypominała sobie, że to powiedziała i zaczęła się zastanawiać, jak
mogła się tak pomylić.
Opowiedziałem wam już bardzo dużo o Tangens i jej załodze, ale jeszcze wam
nie mówiłem, dlaczego to wszystko jest takie ważne. Uwierzcie mi. To naprawdę
jest ważne. Nie tylko dla Tangens i dla całej rasy Heechów, ale dla ludzkości
w ogóle, a dla mnie w szczególności.
Ale, jak mówi mi stary poczciwy Albert, za dużo gadam, więc spróbuję trzy-
mać się najważniejszych faktów. Podstawowe fakty są zaś takie, że Tangens i jej
załoga dokonali czegoś, czego jeszcze nie zrobił prawie żaden statek Heechów.
Skierowali swój specjalnie opancerzony statek w gęste, mrozne, szkodliwe gazy
planety Przymulonych, aby odwiedzić mieszkańców brei na ich własnej ziemi.
Ziemia nie jest tu może najlepszym słowem, ale mam duży problem ze
znalezieniem właściwych słów, gdyż słownictwo, jakie opanowałem jako ciele-
sna osoba na Ziemi nie daje się tu zastosować. Mieszkańcy brei nie mieli ziemi,
w sensie powierzchni lądu, na której się buduje. W ogóle nie mieli żadnego lądu.
Ich gęstość względna była tak zbliżona do gęstości względnej gazów, w których
żyli, że unosili się w nich, wraz z całym swoim wyposażeniem domu, swoimi
domami, oraz swoimi odpowiednikami fabryk, farm, biur i szkół. Rzecz jasna,
żaden Heech ani człowiek nie przeżyłby w tym środowisku nie chroniony. Choć
Heechowie byli ostrożnymi inżynierami (znam ludzi, którzy określiliby ich jako
tchórzy), martwili się trochę, że nawet ich statek może zawieść przy miażdżącym
ciśnieniu, w jakim żyli mieszkańcy brei.
Zanim więc weszli w atmosferę planety, sprawdzili wszystko, raz, drugi i ko-
lejny, wszystko, co tylko było do sprawdzenia. Kosmaty i inni Czcigodni Przod-
kowie musieli wykonywać podwójne obowiązki, nie tylko kontynuując prace nad
tłumaczeniami, ale też zachowując i analizując wszystkie dane systemów statku.
74
Czy jesteśmy gotowi? spytała w końcu Tangens, sadowiąc się na fotelu
kapitana w sterowni, zapinajÄ…c siÄ™ w urzÄ…dzenia ochronne podobnie jak pozostali.
Kolejne sekcje meldowały o swojej gotowości, a Tangens wzięła głęboki oddech.
Rozpoczniemy teraz schodzenie na planetę rzekła do pilota penetracyj-
nego, Blask.
Rozpocząć lądowanie rzekła Blask do Heecha za sterami.
Statek zmniejszył prędkość orbitalną i zanurzył się w gęstych, wirujących,
trujących gazach, w których pływali Przymuleni.
Statek zadrżał przy wejściu w atmosferę, ale był odpowiednio skonstruowa-
ny. Nawigację prowadzono na ślepo, przynajmniej pod względem optycznym; ale
statek był wyposażony w sonar i elektroniczne oczy, zaś zbliżając się widzieli na
ekranach sterowni kształty skupisk domów mieszkańców brei i inne obiekty.
Wszystkie samice i większość samców poruszali się tak wolno, że żadne oko He-
echa nie było w stanie dostrzec zmiany; tylko kilku samców, wchodząc w coś, co
określali jako tryb wysoki , od czasu do czasu przejawiało jakieś ruchy. Robiła
tak coraz większa liczba samców w miarę zbliżania się statku, gdyż ich uśpione
zmysły informowały ich, że coś się chyba dzieje.
Wtedy Tangens popełniła pierwszy błąd.
Założyła, że ruch samców spowodowany jest zaskoczeniem, wynikającym
z nagłego pojawienia się Heechów. Nie ma wątpliwości, musiało ich to zaszo-
kować coś jak poruszający się z olbrzymią prędkością lądownik, nagle prze-
latujący nad wioską prymitywnych ludzi, którzy nigdy dotąd nie widzieli statku
kosmicznego, a nawet samolotu. Ale to nie zaskoczenie sprawiło, że samce za-
częły tak szybko i szkodliwie się poruszać. Powodem był ból. Wydawane przez
statek Heechów dzwięki o wysokiej częstotliwości były dla Przymulonych zabój-
cze. Doprowadzały ich do szaleństwa a słabsi z nich nawet ginęli.
Czy Heechom kiedykolwiek udało się odnalezć zadowolenie z kontaktów
z Przymulonymi w roli międzygwiezdnych przyjaciół?
Nie widzę takiej możliwości. Moje własne doświadczenie podpowiada mi, że
to niemożliwe; porozumiewanie się z mieszkańcami brei było dla Heechów rów-
nie trudne, co dla nas, zapisanych osobowości, działających w czasie rzeczywi-
stym, nawiązanie jakichś poważniejszych kontaktów z cielesnymi ludzmi. To nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]