do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Kyle Susan Gdy wybije północ (Po północy)
- Maxwell Cathy Zamek
- Murder_in_Mesopotamia_ _Agatha_Christie
- 1 Sten
- Roberts Nora Willa
- Christie Agatha Przeznaczenie
- Gordon Eklund Falling Toward Forever
- Juliusz Verne Cykl Robur (1) Robur Zdobywca (Król przestworzy)
- 252. Field Sandra Razem dookośÂ‚a śÂ›wiata
- Brashear Jean Marchand 07 PóśĹźna miśÂ‚ośÂ›ć‡
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- charloteee.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie rozumiem. . . Co ja mam z tym zrobić? Co oni za bzdury mi tu posyłają? Co oni
mogą wiedzieć o Alerach? Czas Przesunięcia? A co to jest Czas Przesunięcia? Najwy-
razniej chodzi im o jęzor , ale. . .
To nie dla mnie, komendancie rzekł Dorlot, wstając i ruszając do okna.
OtworzÄ™ ci drzwi! warknÄ…Å‚ setnik. Tu jest stanica, nie jarmark, gdzie popi-
sują się akrobaci. . . Czekaj! To nie dla ciebie, mówisz? Kiedy chyba właśnie dla ciebie!
I twoich zwiadowców, no tak?
Kocur nie zamierzał usiąść na powrót.
Mówiłem już sto razy, komendancie powiedział bardziej mrukliwie i ochry-
ple, niż zwykle że dla mnie nie ma żadnej różnicy. Nie wiem, o co chodzi. Wy tam
od razu tracicie głowy mówiąc wy , miał na myśli oddziały złożone z ludzi. Nie
wiem dlaczego. Nic tam nie grzmi, ani nawet nie śmierdzi. Ja nawet nie wiem, gdzie
ten cały jęzor kończy się, albo zaczyna. Chodzimy tam na zwiady, tak jak wszędzie.
To ty, panie, słuchając moich raportów, znacząco kiwasz głową sam do siebie, robisz
miny, których nie rozumiem i co jakiś czas podnosisz w górę palec, co chyba ma zna-
215
czyć: wiedziałem! A dla mnie, komendancie, rządzące światem moce warte są tyle,
co łajno. Ani je rozróżniam, ani potrzebuję. Mam już dosyć wypytywań, jak t a m jest.
I wiecznych wątpliwości, kiedy mówię, że zupełnie normalnie. Tak, jakbym kłamał co
najmniej! zakończył z typową dla kota wściekłością, przychodzącą bez wcześniej-
szych oznak gniewu.
Dorlot obrażał się gdy podawano w wątpliwość jego słowa. Jak każdy kot, był praw-
domówny aż do bezczelności. Dać takiemu prezent-niespodziankę to było niemałe ry-
zyko, mógł bowiem wyjawić, co naprawdę myśli o podarku. Istotę oszustwa ogarniał
akurat tak, jak naturę rządzących światem mocy, o których mówił przed chwilą. Kłam-
stwo wymagało od kociego umysłu tak wielkiego wysiłku, że w całym kocim życiu
rzadko trafiało się coś, co było tego warte.
Uspokój się, Dorlot pojednawczo rzekł Rawat, tak przynajmniej, jakby sam
był właśnie wzorem opanowania. Nikt nie mówi, że kłamiesz. Ale może jest tam
coś jeszcze, co umknęło waszej uwagi? Nawet koci zwiadowca może być niedokładny
i omylny. . .
216
Nic takiego nie zauważyłem, komendancie. Jeśli zauważę, to powiem. Za po-
zwoleniem, panie, bardzo jestem zadowolony, że komendant Ambegen wróci i zrobi tu
wreszcie porządek. Pora wyrżnąć całe to świństwo, co zalęgło się pod naszym bokiem.
Zamiast nic nie robić, tylko szukać wyjaśnień we własnych snach. Odmieniły cię, ko-
mendancie. Pora zdecydować, który świat bardziej ci się podoba. Ten w którym żyjesz,
czy ten, o którym śnisz.
Rawat milczał przez chwilę.
Jednak, Dorlot, pozwalasz sobie na zbyt wiele.
Uchylił drzwi. Kot poszedł bez słowa.
Rawat znowu usiadł za stołem i jeszcze raz przeczytał wszystkie trzy pisma. Naj-
dłużej trzymał w ręku ostatnie. Odłożył je wreszcie i znów zaczął rozcierać dłonie.
Coraz częściej nawiedzała go ochota, by uciec od tego wszystkiego. Od tej wojny,
od granicy, od wojska. . . Zrobił swoje. Teraz czekało na niego inne życie, zaniedbane,
ale nie takie znów złe. Spokojne. Należało zająć się nim wreszcie, naprawić, uczy-
nić przyjaznym. Zaczął zdawać sobie sprawę, że koń i siodło to za mało, by uczynić
217
człowieka szczęśliwym. Potrzebne jest miejsce, do którego można wrócić i odpocząć.
Odpocząć. . .
Na zewnątrz, po krótkiej przerwie, śnieżyca rozszalała się od nowa.
Czas przesunięcia. Cienie Wstęg Aleru. Ruchoma granica. Wszystko to brzmiało
obco, dziwnie a przecież, w jakiś sposób, Rawat mógł wyobrazić sobie, co te słowa
znaczą. . . Zawsze zdawał sobie sprawę jak każdy że strzeże granicy przed czymś
obcym, stworzonym przez inną niż Szerń potęgę. To nie była zwykła granica, rozdziela-
jÄ…ca dwa kraje, takie, jak kiedyÅ› Armekt i Dartan. Ale wiedza o tym, tak naprawdÄ™, nie
miała żadnego znaczenia. Przez granicę przekradały się zbrojne bandy i tyle. Jedna
różnica polegała na tym, że pobiwszy taką, nie można było iść dalej, aż do obcych wsi,
by je spalić w odwecie za spalone własne. Lecz same zbrojne bandy? Gdyby złożone
były nie z Alerów, a z ludzi czy kotów walczyłby z nimi tak samo, choć może lepiej
rozumiał.
Tak było kiedyś.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]