do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- (62) Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Zamek Czocha
- 13_Mortimer Carole Zamek na wrzosowisku
- Milburne Melanie Zamek w Prowansji
- Margit Sandemo Cykl Saga o czarnoksi晜źniku (05) Próba ognia
- The Commodore at Sea A. Bertram Chandler
- 040.Woods_Sherryl_Burzliwe_Zycie_Patsy_Gresham
- D283. Johnston Joan MaśÂ‚śźeśÂ„stwo z przypadku
- Dom na wzgórzu Caldwell Erskine
- Zugzwang
- Tadeusz Boy Zelenski Szkice literackie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fashiongirl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zaczęła się ubierać, ale szybko zmieniła zdanie. Gdyby major
Lambert wtargnął do ich pokoju, to nie mogła być całkiem
ubrana... nie po tym, jak Lambert zastałjąz mężem nagą w łożu.
Naturalnie gdyby major odkrył, że jej mąż w tej chwili jest
244
tylko wałkiem z pościeli, miałaby poważny kłopot. Nie wie
działa, co w takiej sytuacji powiedzieć, postanowiła jednak nie
martwić się na zapas.
%7łołnierz pilnujący jej drzwi wcale się nie ruszał. Przyczynę
zrozumiała, gdy stanęła przy drzwiach i usłyszała ciche po
chrapywanie. Ucichło ono natychmiast, gdy w sieni rozległ się
stukot ciężkich butów.
Major Lambert miał rację, dzwięki niosły się w tym domu
wyjątkowo dobrze. Rozmowa, którą prowadził ze swoim goś
ciem na dole, była słyszalna na piętrze. Zbudziła wartownika,
a Anne wprawiła w stan najwyższej czujności.
Szybko wskoczyła do łóżka.
Głos Lamberta nadal niósł się echem po całym domu.
Wydawał się odrobinę bełkotliwy, jakby major wypił dużo
wina. Serce Anne zamarło, gdy usłyszała wzmiankę o lordzie
Tiebauld, ale mężczyzni wyszli na dwór.
Wyskoczyła z pościeli i znalazła się przy oknie. Przewidy
wała, że oficerowie pójdą do piwnicy. Nie omyliła się.
Gość majora Lamberta był schludnym, niskim żołnierzem.
Anne pomyślała, że pułkownik chyba nie jest wyższy od niej.
Mężczyzni znikli w piwnicy. Mniej więcej pięć minut pózniej
wyłonili się ponownie, ale Anne nie widziała ich twarzy.
Wzburzony pułkownik mówi coś do majora. Nie wiedziała
jednak, co miałoby to znaczyć.
Skryła się z powrotem w łóżku, obawiając się, że Lambert
może w każdej chwili zjawić się na kontrolę. W uszach
zabrzmiał jej trzask wyłamywanych drzwi, który zapamiętała
z nocy, gdy zabrano jej ojca.
Z trudem odgrodziła się od tego wspomnienia. To nie była
odpowiednia chwila na panikÄ™.
Sprawdziła, czy wałki z pościeli mają odpowiedni kształt
i ułożyła się plecami do drzwi. Zamknęła oczy.
245
Frontowe drzwi się otworzyły. Wojskowe buciory zastukotały
na schodach.
Starała się oddychać równomiernie, ale nie była w stanie.
Major Lambert i jego gość przystanęli przed samymi drzwia
mi sypialni.
- Tiebauld jest tu w środku, pułkowniku - powiedział Lam
bert. Trochę zniżył głos, lecz i tak dobrze go rozumiała. -
Rzucili się na siebie z żoną jak króliki.
- Króliki? - zdziwił się pułkownik.
- Wiecie, sir - tłumaczył major. - Te rzeczy...
Nastąpiła chwila ciszy, a potem pułkownik parsknął śmie
chem.
- Tutaj? Przy wszystkich waszych ludziach?
- Mnie też to zdziwiło - powiedział Lambert. - Znam
Tiebaulda ze szkoły. Całe Eton się z niego śmiało. Nie potrafił
przejść przez pokój, żeby się nie potknąć o własną nogę. Ale
dzisiaj pokazał, że jest nienasyconym ogierem.
Anne słuchała tej nieokrzesanej opowieści z rozpalonymi
policzkami, ale w głębi duszy odczuła też niepokój. Chciała
wierzyć w to, że Aidan wziął ją z miłości. Czy jednak nie była
to tylko część planu wystrychnięcia na dudka majora Lamberta?
- 1 wszystko słyszeliście? - spytał pułkownik.
- Nie można było tego uniknąć - odparł major. - Mam
racjÄ™, Williams?
- Tak jest, sir - odpowiedział wartownik.
- No, teraz są cicho - stwierdził pułkownik.
Nastąpiła wymowna pauza.
- Może nawet za cicho - powiedział Lambert. Anne wyob
raziła sobie, jak przykłada ucho do drzwi, nie zaskoczyło jej
więc, gdy drzwi nagle się uchyliły.
Wstrzymała oddech.
- E, nadal tam jest - powiedział major Lambert, jakby ani
246
przez chwilę nie sądził inaczej. Zamknął drzwi. - Musiał się
w końcu zmęczyć. - Zaczął się śmiać, ale ponieważ pułkownik
mu nie zawtórował, szybko przestał. - Czy coś się stało, sir? -
spytał drętwo.
Pułkownik odszedł od drzwi. Anne natężyła słuch.
- Majorze, lord Tiebauld cieszy się dużym szacunkiem
zarówno wśród miejscowych ziemian, jak i wśród ludu. Jeśli
Gunn go nie wyda, nie możecie oskarżyć go o zdradę stanu.
Inaczej doprowadzicie do sytuacji, w której będę musiał odciąć
się od waszej decyzji. Czy wyrażam się jasno?
- Gunn będzie mówił.
- To wy tak twierdzicie, majorze. W każdym razie dziś
wieczorem Gunn na pewno niczego nie powie. Ten człowiek
w piwnicy sprawia wrażenie półżywego.
- Byłem trochę zbyt gorliwy - przyznał major. - Sierżant
Fullerton ma ciężką rękę. Ale Gunn dojdzie do siebie.
- Wasza w tym głowa, majorze. Bo inaczej będziecie musieli
przeprosić lorda Tiebauld, który może bardzo uprzykrzyć mi
życie. Gdyby do tego doszło, możecie być pewni, że poświęcę
was bez mrugnięcia okiem.
- Rozumiem to, sir -odrzekł Lambert, ale wyraznie spuścił
z tonu. -Jednocześnie spodziewam się jednak pełnego poparcia
z pańskiej strony, sir, jeśli okaże się, że moje podejrzenia są
uzasadnione.
- W takiej sytuacji wasza kariera, Lambert, przybierze
nowy, bardzo fortunny obrót. Sądzę, że wiecie, o czym mówię.
- Tak jest, sir.
Oficerowie siÄ™ rozstali i prawdopodobnie udali siÄ™ na spo
czynek. Ale Anne nie mogła zasnąć.
Przez cały czas myślała o Aidanie. Musi mu się udać. Wolała
nie wyobrażać sobie, co stanie się w przeciwnym razie.
247
Aidan nigdy dotąd nie zabił człowieka.
Stanął nad ciałem wartownika przejęty chłodem, jakiego
jeszcze nie znał.
Nie zamierzał zabić tego człowieka. Chciał go po prostu
ogłuszyć.
Już miał zaatakować, gdy instynkt ostrzegł wartownika,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]