do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Brian Kate (Scott Kieran) Ksiezniczka i zebraczka
- Hardy Kate Smak czerwonego wina
- Carlisle Kate Lekcja uwodzenia
- Brian Kate Idealny chłopak
- Jane Lindskold Firekeeper Saga 1 Through Wolf's Eyes
- Jane Austen; Seth Grahame Smith Pr
- Austen, Jane Emma
- Zdradzona Amy Meredith
- Godzina_dziennie_z_Web_Analytics_Stworz_dobra_strategie_e_marketingowa_godweb
- x_Elizabeth Hoyt The Raven Prince [Prince 01] (2006)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- listy-do-eda.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jak jego zdrowie, musi stopniowo podupadać. Jak przy
wszystkich sprawach, które nie były mu w smak, miał zwyczaj
przymykać oczy i wyobrażać sobie, tak jak dziecko, że
problem znikł. W miarę jak zadłużenie majątku rosło, coraz
rzadziej zaglądał do ksiąg, aż odmówił sprowadzania ich w
ogóle. Buchalter Pike, człowiek mądry i życzliwy, który sam
miał ośmioro dzieci, rozumiał McGratha, chciał jednak
zabezpieczyć przyszłość jego nieletniej córce, jasne bowiem
było dla wszystkich wtajemniczonych, że majątek prędzej czy
pózniej pójdzie pod młotek, i Pike bał się o los dziewczynki,
która nie mówi i jest niezdolna na siebie zarobić. Skłonił
przeto McGratha do ustanowienia funduszu powierniczego na
naukę i posag Ady, niezależnego od losu majątku. Z tego to
funduszu miał być opłacany nauczyciel Delwar Haussler.
Delwar przyjechał zbyt pózno, by poznać swoją
uczennicÄ™.
Kiedy go zaprowadzono do jego pokoju na trzecim
piętrze, pełnego przeciągów, a co więcej niezbyt czystego, od
razu zaczął się rozwiewać cały romantyzm jego wyprawy.
Jakoś nie przyszło mu do głowy, że na dalekiej północy będzie
aż tak zimno, niemile uderzyła go również oschłość Szkotów,
których sobie wyobrażał jako bezpośrednich i serdecznych.
Pierwszym językiem Delwara był angielski, chociaż
rodzina jego ojca, pastora luterańskiego, pochodziła z
Niemiec, których ani on, ani ojciec nigdy nie odwiedzili.
Urodził się jako trzecie dziecko, miał ponadto dwie siostry,
jedną starszą, jedną młodszą. Chciał zostać malarzem, lecz
jego aspiracje malarskie nie miały realnego pokrycia w
talencie i udało mu się jedynie nadać sobie zewnętrzny wygląd
artysty. Nosił aksamitną czapkę, spod której spływały długie
włosy, kamizelkę przepasywał fioletową szarfą, a poły
długiego czarnego surduta trzepotały mu się dramatycznie na
wietrze. Surdut, uszyty przez siostry, odznaczał się
nieporadnym krojem - był przyciasny na piersiach i miał
kołnierz wszyty o dobre pięć centymetrów niżej z prawej
strony niż z lewej. Delwar, wzruszony troskliwością sióstr,
uznał ten feler kroju za element oryginalności i dystynkcji.
Wiedział, że siostry go bardzo kochają i są zazdrosne o małą
Szkotkę, która ma być odtąd wyłącznym przedmiotem jego
pieczy.
W pierwszym tygodniu Delwar nie poznał Ady. Trzeciego
dnia McGrath wyjaśnił, że jego córka jest bardzo nieśmiała i
nienawykła do obcych, ale obiecała zejść do pokoju
muzycznego w następnym tygodniu. Do tego czasu Delwar
może robić, co chce - grać na fortepianie, zabawiać się sam i
zaznajamiać z nowym miejscem.
Zszedłszy pierwszego dnia drugiego tygodnia do pokoju
muzycznego, Delwar z zaskoczeniem ujrzał czekającą drobną,
nienagannie ubraną panienkę, która wyglądała na dwanaście
lat, choć dobrze wiedział, że skończyła szesnaście. Minę miała
poważną, niemal surową, sukienkę skromną, choć zgrabnie
skrojoną z dobrego materiału, ozdobioną kołnierzykiem i
mankietami z delikatnej białej koronki. Delwarowi ścisnęło
się serce na widok kruchości dziewczynki, jej małych dłoni i
długiej szczupłej szyi. Stała przed nim dumna miniaturowa
kobietka.
Kiedy postąpił krok, żeby się przywitać, otworzyła
zgrabne srebrne pudełeczko, wiszące na wstążce u jej szyi, i
ujęła przymocowany do niego srebrny ołówek. Napisała coś
szybko na jednej z równo przyciętych kremowych karteczek,
które wypełniały pudełeczko, podała ją Delwarowi i wycofała
się przezornie na uprzednią pozycję koło stołu w końcu
pokoju. Na kartce widniały słowa: "Ja nie mówię".
Przez dwa tygodnie nie udało się Delwarowi skłonić Ady
do zmiany miejsca. Gdy jednak w drugim tygodniu wybiegła i
przyniosła krzesło, na którym usiadła przy stole, uznał to za
postęp.
Mimo niezwykłości sytuacji Delwar ze zdumieniem
stwierdzał, że nie czuje się skrępowany i pomiędzy jedną a
drugÄ… wykonywanÄ… kompozycjÄ… prowadzi swobodnÄ…
konwersacjÄ™ za niÄ… i za siebie. Natomiast wszelkie nalegania,
żeby zagrała, Ada kwitowała spuszczeniem głowy i głębokim
rumieńcem, a raz nawet uciekła z pokoju. Sam Delwar był
przeciętnym pianistą. Grał poprawnie i z wyczuciem tempa,
znał się na muzyce, ale z pamięci umiał powtórzyć tylko
pierwsze takty utworów.
Po południu Ada wkładała czepek, wysokie sznurowane
buciki i palto i spacerowali we dwoje po parku lub po
okolicznych farmach. Przynosili z tych wędrówek niezwykłe
liście, owoce, owady i kamienie, z których Ada układała na
stole figurki zwierząt. Z plonów całotygodniowych wypraw
skomponowała śliczną wiewiórkę, z tak przemyślnie
ułożonymi kilkoma warstwami gałązek, że wyglądały jak
futerko.
Na jednym ze spacerów mile zaskoczyła Delwara ujmując
go za rękę. Gdyby miała figurę normalnej szesnastoletniej
panienki, taki poufały gest wprawiłby Delwara w
zakłopotanie, jednakże w przypadku Ady doznał jedynie
satysfakcji. Miał uczucie, że milcząca mała towarzyszka
wejrzała mu w duszę i uznała, że jest jej godny.
Powoli lekcje zaczęły się toczyć normalnym trybem,
chociaż w pierwszym miesiącu Ada grała tylko, gdy jej się
zdawało, że Delwar nie słyszy. Pewnego dnia, odegrawszy ze
słuchu popularną melodię, którą często nucił jej ojciec,
odwróciła się i ujrzała go w drzwiach. Z szerokim uśmiechem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]