do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Aldiss, Brian W Los oscuros anos luz
- Brian Lumley Necroscope 02 Wamphyri!
- Hardy Kate Smak czerwonego wina
- Campion Jane i Pullinger Kate Fortepian(1)
- Carlisle Kate Lekcja uwodzenia
- WYKRADZIONE ANIOŁOM BRIAN DULLAGHAN
- D209. Bevarly Elizabeth Idealny tata
- Brian Kate (Scott Kieran) Ksiezniczka i zebraczka
- Dzikowska Elśźbieta Czarownicy
- Sarah Ashley CzuśÂe chwile
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anusiekx91.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wsypałaś! Mogła pisać e - mail albo wypracowanie. śe niby kim teraz jesteś, jasnowidzem?
- Bo\e. Wyluzuj, Marshall. Ona niczego nie podejrzewa - odparła Vivi, kładąc się na
boku, twarzą do brata. - Poza tym to był mój pomysł. Mogę od niego odstąpić, kiedy zechcę.
- No więc? Co powiedziała na temat Shawna? - zapytał Marshall.
Odło\ył poduszkę i skrzy\ował ręce na piersi. Bicepsy lekko mu się zarysowały.
Najwyrazniej ćwiczył za plecami siostry. Dziwne.
- Wracają do siebie?
- Nic nie powiedziała. Brandon ma chyba większą szansę dowiedzieć się prawdy ni\ ja
- odparła, piorunując wzrokiem komputer. - Ona wie, \e nie cierpię tego gościa.
- Zwietnie, Viv. Zamęczyłaś swoje przyjaciółki do tego stopnia, \e nawet nie chcą z
tobą rozmawiać o swoich \yciowych decyzjach - odparł Marshall, obracając się na krześle.
- A co ty wiesz o przyjazni? - odgryzła się Vivi. Marshallowi lekko opadła szczęka.
- Mam przyjaciół!
- Ludzie, z którymi pracujesz w Barnes and Noble, nie liczą się.
- Jesteś beznadziejna, wiesz? - Wstał, zabrał ksią\ki i zamknął MySpace. - Skończę
wypracowanie pózniej.
- Nara! - rzuciła Vivi.
Poszła za nim do drzwi i zatrzasnęła je.
Gdy została sama, zdała sobie sprawę, \e do pewnego stopnia Marshall miał rację. Nic
nie mogła zrobić, jeśli Izzy nie chciała rozmawiać z nią o Shawnie czy Brandonie. Jutro
będzie musiała sprawić, \eby dziewczyna się otworzyła. I raz na zawsze przekona ją, aby nie
wracała do Shawna.
- Chyba zaproszę Shawna na bal - oznajmiła Isabelle, stojąc pośrodku swojego,
urządzonego w stylu Laury Ashley, biało - ró\owego pokoju.
- Co? Nie! - krzyknęła Vivi, prostując się na kwiecistym siedzeniu przy oknie.
- Myślałam, \e idzie z Tricia - podsunęła Lane. Odło\yła puchar koszykarski, którym
się bawiła, z powrotem na zatłoczoną półkę.
- Chyba kłamała. Powiedział, \e rozmawiali o tym, ale wcale jej nie zaprosił. - Isabelle
się skrzywiła.
- Więc znowu ze sobą rozmawiacie - powiedziała obojętnym głosem Vivi. Siadła
bokiem, opierając stopy na nieskazitelnej poduszce. - Super.
- Tylko e - mailujemy i wysyłamy SMS - y... głównie. - Isabelle podeszła, \eby
zrzucić nogi Vivi z poduszki, czego ta zresztą się spodziewała. - Dopiero pracujemy nad tym.
\eby naprawdę zacząć rozmawiać.
- A ja pracuję nad tym, \eby się nie porzygać. - Vivi spiorunowała wzrokiem
przyjaciółkę.
- To miłe. I takie budujące - odparowała Isabelle. Sfrustrowana Vivi złapała się za
głowę i spojrzała na Lane, która siedziała na łó\ku z baldachimem i jak zwykle się nie od-
zywała. Jeśli Isabelle pójdzie na bal z Shawnem, to przez resztę lata będą to zrywać, to
wracać do siebie. Vivi spodziewała się nawet, \e Shawn przekona Isabelle, aby nie szła na
studia w przyszłym roku, bo to zniszczy ich przeklętą przez los miłość. Miał na nią
wystarczający wpływ.
Isabelle podeszła do wielkiego, drewnianego biurka i oparła się o nie, obracając na
palcu srebrny pierścionek.
- Wiem, \e nie lubicie Shawna. Nie da się tego ukryć. Ale nic na to nie poradzę,
zresztą nie znacie go tak, jak ja.
Vivi musiała złapać się poduszki pod sobą \eby nie przewrócić oczami. Ile razy
słyszała te słowa?
- Jego rodzice są no, naprawdę zli. Jak w Oliverze Twiście. Są dla niego tak podli, \e
nie macie pojęcia. Jestem wszystkim, co ma, rozumiecie? Jestem jedyną osobą na świecie,
której naprawdę na nim zale\y. - Isabelle paplała jak nakręcona, cały czas obracając
pierścionek na palcu. - Sama nie wiem... mo\e ta sprawa z Tricia to tylko, no wiecie, przejaw
lęku przed rozstaniem, bo w przyszłym roku wyje\d\am.
- Zamierzasz wykorzystać zajęcia z psychologii, \eby go usprawiedliwiać? - wypaliła
Vivi.
Isabelle spiorunowała ją wzrokiem.
- Nie usprawiedliwiam go. Próbuję go zrozumieć. Przeprosił. I wiem, \e nie
powinnam się z nim spotykać. - Isabelle przestała krą\yć i ręce jej opadły. - Dziewczyny,
naprawdę myślę, \e tym razem mo\e się zmienił.
Vivi prychnęła i odwróciła wzrok. Jak najmądrzejsza osoba w całej szkole mo\e być
tak niedorzecznie głupia, kiedy idzie o chłopców?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]