do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Morgan Sarah Zimowy prezent
- Tracker's Sin Sarah McCarty
- Gwiazda telewizji Morgan Sarah
- Higgins Jack Sean Dillon 09 Niebezpieczna gra
- Ahern, Jerry Krucjata9 PśÂ‚onć…ca Ziemia
- Desmond Bagley Cytadela w Andach
- Janelle Taylor Nie wracaj do domu
- fr 22
- 39 wskazówek 01 Labirynt kośÂ›ci Riordan Rick
- Gibson William śÂšwiatśÂ‚o Wirtualne(1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wblaskucienia.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dla swojego rowerzysty? Bardzo go kochasz, prawda?
- Tak, bardzo - odpowiedziała uczciwie.
Powstrzymała pokusę spojrzenia na wysokość czeku,
złożyła go i schowała do torebki.
- Dam ten piękny sznur korali, turkusów i pereł mojej
żonie. Ja także bardzo ją kocham. - Włożył naszyjnik
i książeczkę czekową do szuflady.
Joy zastanawiała się, czy Abdullah mówi prawdę.
Przez chwilę podejrzewała, że to tylko nic nie znaczące
wyznanie.
- Cieszę się, że jesteś szczęśliwy w małżeństwie, Ab-
dullahu - odpowiedziała uprzejmie.
Szejk wzruszył ramionami.
- Oczywiście. A nie wspomniałem o tym? - Uśmiech
nął się i ujął ją pod rękę. - Czy teraz zjemy kolację?
ROZDZIAA DWUNASTY
Joy wróciła pózno z kolacji. W willi było ciemno. Bill
i Brigitte musieli nadal wesoło bawić się na przyjęciu
u Cyrusa Platte'a. Ogarnęła ją rozpacz i rozgoryczenie.
Zapaliła światło w salonie i zerknęła na zegarek. Zbliżała
siÄ™ jedenasta.
Właśnie w tej chwili usłyszała odgłosy rozmów na pa
tio. Wyjrzała przez szklane drzwi i zobaczyła widok, któ
ry napełnił bólem jej serce. Bill leżał na długiej ławce.
Ręką obejmował Brigitte, która siedziała tuż obok. Pa
trzyli sobie głęboko w oczy, rozmawiali i śmiali się. Na
metalowym stoliku stały dwie szklanki i w połowie
opróżniona butelka szampana. Jasna marynarka jej uko
chanego wisiała na krześle.
Spózniła się!
Poprzedniej nocy kochali się z taką czułością i pasją.
Czy jego uczucia mogły się zmienić w ciągu niecałych
dwudziestu czterech godzin? Brigitte była niezwykle
piękną kobietą, a poza tym wiele znaczyła w jego firmie
prawniczej. Może on już nie potrafił dłużej opierać się jej
zalotom.
Nie mogła dłużej znieść widoku tej pary pochłoniętej
sobą. Odwróciła się. Dlaczego była taką idiotką? Gdyby
149
tylko rzuciła pracę u Abdullaha wczoraj. Gdyby tylko nie
przyjęła tego naszyjnika. Gdyby tylko...
A jeśli nie jest za pózno? Dlaczego ustępuje Brigitte
i odsuwa się w cień bez wyjawienia Billowi, co naprawdę
czuje? Dlaczego nie pozwoli mu samemu wybrać? Nie,
musi z nim porozmawiać, ryzykując nawet najgorszą
wiadomość. Zmiało pchnęła drzwi i weszła do patio.
- O, już wróciłaś! - wykrzyknęła Brigitte. - A gdzie
twój wspaniały naszyjnik? Sądziłam, że założysz go na
spotkanie z Szejkiem Wahhabem dziÅ› wieczorem.
Bill pośpiesznie wstał z ławki na jej widok.
- Zwróciłam naszyjnik Abdullahowi - odparła. - Zde
cydowałam się nie pracować dla niego. W tych okolicz
nościach nie mogłam go przyjąć.
- Rezygnujesz z tej pracy?
- Tak, rezygnuję - potwierdziła.
Ku jej zdziwieniu Brigitte krzyknęła radośnie. Joy po
trafiła zrozumieć powody tej reakcji. Pewnie ta kobieta
myśli, że skoro nie przyjęła oferty szejka, to wyjedzie do
Stanów i nie będzie jej dłużej przeszkadzać. Cała niena
wiść i złość na Brigitte, które tak długo tłumiła, zawrzały
i znalazły nagle ujście.
- Myślisz, że wygrałaś, prawda? Myślisz, że spakuję
walizki, wrócę do Los Angeles i zostawię ci Billa? Otóż
nie, ja nie wyjeżdżam! Poszukam w Paryżu jakiejś pracy
i spróbuję go odzyskać. Ja go kocham! Ja...
Nie zażyła nic dodać, gdyż Bill porwał ją w ramiona
i całował z pasją.
- Joy, co chciałaś powiedzieć? Och, kochanie, po
wiedz mi. Powiedz mi, że mnie kochasz. Pragnę to usły
szeć raz jeszcze.
150
- Kocham cię - odpowiedziała po prostu, oszołomio
na jego reakcjÄ….
- Ja też cię kocham - zawołał głośno. - Wiedziałem to
od chwili, gdy po raz pierwszy cię spotkałem w Ogrodzie
Luksemburskim.
Czy to rzeczywiście się zdarzyło? Joy nie zastanawiała
się, tylko całowała jego usta, policzki, nos. Wszystkie jej
obawy ustąpiły miejsca radosnej rozkoszy. Usta Billa by
ły raz twarde i żądne pieszczot, a za chwilę delikatne i od
dające najgorętsze pocałunki. Odkrywała na nowo ich do
tyk i smak. Całowali się długo, aż wreszcie Joy spojrzała
triumfalnie na rywalkÄ™.
Zdziwiła się bardzo - kobieta uśmiechała się do niej
ciepło. W oczach zauważyła sympatię i zadowolenie.
- Gratuluję wam obojgu - powiedziała spokojnie. -
Och, Joy, kochanie, nie wierzysz mi, prawda? - Mrugnęła
do jej przyjaciela z uśmiechem. - Obawiam się, że mój
plan zadziałał za dobrze.
- Twój plan? - zapytała Joy, spoglądając raz na po
godną twarz Brigitte, to znów na nieśmiały uśmiech Billa.
- Co za plan?
- Operacja Joy i Bill" - wyjaśniła kobieta. - Nigdy
wcześniej nie mówiłam do niego William. To miał być ta
ki dodatek.
- O czym mówisz? - Joy zażądała dalszych wyjśnień.
Bała się, że to jeszcze jedna sztuczka tej przewrotnej ko
biety. Ale czy teraz, kiedy była pewna, że jej miłość jest
odwzajemniona, miało to znaczenie?
- Byliście parą ptaków siedzących na gałęzi z daleka
od siebie, a ja przestraszyłam was. Wzlecieliście w górę
i zbliżyliście się. Oczywiście Bill od początku był wtaje
mniczony we wszystko.
151
- Ale nie zagrałem dobrze swojej roli. Powinienem
udawać, że nie obchodzi mnie Abdullah, ale nie potrafi
łem. Gniew i zazdrość najlepiej podziałały.
- Wszystko dobre, co się dobrze kończy - wtrąciła
serdecznie Brigitte. - Ale Joy chyba nadal nic z tego nie
rozumie. Najrozsądniej będzie, jeśli pozwolisz mi wyjaś
nić jej wszystko po kolei. - Podeszła do stolika i siadła na
krześle, krzyżując z gracją nogi. Kochankowie zajęli
miejsca na Å‚awce.
- Kiedy wczoraj przyjechałam rano do willi, zobaczy
łam Billa smutnego i cierpiącego. Zapytałam, czym się
martwi. Opowiedział mi o wszystkim. Czuł się osamot
niony w swoich obawach i podejrzeniach, dotyczÄ…cych
Abdullaha. Bał się, że pomyślisz, iż tylko z powodu za
zdrości odradza ci pracę dla szejka. Nie chciał przeszka
dzać ci w karierze. Problem tkwi w tym - odezwał się do
mnie - że Joy traktuje Abdullaha inaczej". Postanowili
śmy pomóc ci zobaczyć szejka we właściwym świetle.
Tak powstał mój plan. Wymyśliłam, że będę kobiecym
odbiciem Abdullaha, byś przekonała się, jak niestosowne
jest jego zachowanie, i zaczęła podejrzewać go sama.
Musiałaś zrezygnować z jego oferty samodzielnie, a nie
pod wpływem nacisków Billa. Mogłabyś pózniej żało
wać, że przez niego odrzuciłaś taką szansę.
- %7łeński Abdullah" - zawołała Joy, zaczynając coś
rozumieć.
- Racja. Bill wspomniał mi, że szejk potraktował go
jak mało inteligentnego rowerzystę, który nie rozumie
spraw reklamy. To dlatego identycznie potraktowałam cię
przed spotkaniem z Kavą i powiedziałam, że z nami za
nudziłabyś się na śmierć. Potem, kiedy spotkaliśmy się
152
w restauracji ułatwiliście mi zadanie. Robiliśmy dokład
nie to samo, co wy.
- Ja z Abdullahem nie tańczyłam tak blisko - Joy nie
mogła powstrzymać się od protestu.
Oczy Brigitte rozbłysły.
- Pomyślałam, że trochę zazdrości nie zaszkodzi. Sko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]