do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Taylor Jennifer Radosne dni
- Travis S. Taylor One Day on Mars
- Lowcy_meteorow
- Lords of Kassis 1 Rivers Run S.E. Smith
- dick philip k paszcza wieloryba
- Arguedas, Alc
- Elyssa Lynne [Torr
- Chris Ewan Charlie Howard 01 Dobrego zlodzieja przewodnik po Amsterdamie
- 0976. Harper Fiona Melodia miśÂ‚ośÂ›ci
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pojczlander.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Zwietny pomysł. - Odprowadzał ją wzrokiem. Po chwili wróciła z taboretem.
Pół godziny pózniej Mia była o wiele spokojniejsza, a Matthew stracił dawną pewność siebie.
Niczego nie znalazł. %7ładnych ukrytych przegródek, żadnych kopert, niczego, co miałoby jakikolwiek
związek z jej pracą. %7ładnych liścików, żadnych zdjęć.
Cholera. Odetchnął głęboko.
- Matthew, zobacz! - zawołała Mia z szafy.
Zajrzał do środka i zobaczył, jak mocuje się z metalową kasetką na najwyższej półce.
- Uważaj! - zawołał i przytrzymał taboret. Pomógł jej zejść. Kiedy poczuł w dłoni jej ciepłe, delikatne
szczupłe palce, czuła, jak przyspiesza mu tętno.
Nagle czuł jedynie zapach jej szamponu i mydła, i jeszcze ten szczególny, charakterystyczny zapach jej
ciała. Miał ochotę przyciągnąć ją do siebie, zamknąć w ramionach.
Pocił się.
- Matthew? Wszystko w porzÄ…dku? JesteÅ› jakiÅ› czerwony.
Zamrugał szybko. Skup się, Gray.
Skup siÄ™.
- Nic mi nie jest - zapewnił. - Trochę się denerwuję. Chodzmy stąd. Podaj mi kasetkę.
Zrobiła, o co prosił. Jej bliskość wygrała z jego oporami.
To tylko fizyczne pożądanie, tłumaczył sobie. %7łądza. Nic więcej.
- Zamknięta metalowa kasetka na najwyższej półce... brzmi obiecująco - mruknęła Mia. Odwróciła wzrok.
Patrzyła na ścianę, podłogę, znowu na ścianę...
Hm... obiecująco. Miał wrażenie, że denerwuje ją sytuacja, ale może też działa na nią jego bliskość?
Jeśli i ona poci się przez niego...
Podniosła na niego wzrok. Nie umiał określić, co się w nim kryje. O czym myśli?
- W kasetce jest zamek na szyfr - powiedziała powoli.
Zastanawiał się, czy istnieje też jakiś szyfr do niej. Coś, co pozwoli mu poznać jej tajemnice.
Nie zachowuj się jak zakochany dureń. Chcesz coś wiedzieć? Zapytaj.
Jesteś rozwódką? W separacji? Masz kogoś?
- Nie mam pojęcia, skąd wziąć szyfr - powiedziała ze wzrokiem wbitym w kasetkę.
Ja też nie, pomyślał, boleśnie świadom falowania jej piersi z każdym oddechem.
Co jest? - zastanawiał się.
Pożądanie, powtarzał sobie. Zwykłe pożądanie. I tyle.
W końcu od ostatniego razu minęło dużo czasu.
Starał się nie zwracać uwagi na gładką kremową skórę jej dekoltu, widoczną w wycięciu koszulki. Usiadł
na łóżku i spojrzał na zamek. Był to metalowy zamek szyfrowy wbudowany w kasetkę. Bez szyfru nie
sposób go otworzyć.
Najwyrazniej Margot trzymała tu rzeczy, które chciała utrzymać w tajemnicy.
- Spróbujmy datę urodzin - zaproponował.
- Znam ją dobrze, w końcu to też moje urodziny - uśmiechnęła się lekko. Usiadła przy biurku. - Dziesiąty
sierpnia.
- Dziesiąty sierpnia - powtórzył i złapał się na tym, że zapamiętuje tę datę. Ustawił zamek. Pociągnął za
wieczko. Nic.
- Co jeszcze? - zapytał. - Jakieś inne ważne daty w jej życiu?
- Cóż, nigdy nie wyszła za mąż, nie miała dzieci... - zastanawiała się na głos Mia. - Nic innego nie
przychodzi mi do głowy.
- Może urodziny waszych rodziców albo ich rocznica ślubu? - podsunął.
Mia się rozpromieniła.
- Tak, na pewno wybrała rocznicę ich ślubu. Obchodzili ją pierwszego września.
- Obchodzili? - zapytał odruchowo.
- Zginęli w wypadku samochodowym, kiedy miałyśmy osiemnaście lat - wyjaśniła cicho. - Czasami nie
mogę uwierzyć, że minęło już jedenaście lat, że już od tak dawna nie słyszałam śmiechu mamy, nie
widziałam uśmiechu ojca.
Matthew przykrył jej dłoń swoją. Wzdrygnęła się. Zabrał rękę.
Co ty sobie wyobrażasz, zganił się po raz kolejny w ciągu ostatnich minut.
Nie reaguje na ciebie, jak ty na niÄ…. Nie podobasz siÄ™ jej.
Pewnie cię nienawidzi za to, co jej robisz. Za twoje oskarżenia. Za to, że nawet nie bierzesz pod uwagę jej
teorii o Laurie.
No tak, ma prawo się o to złościć. W końcu on obrzucił jej siostrę błotem, a wystarczyło jedno pytanie o
członka jego rodziny i mało brakowało, by zostawił ją na promenadzie i po prostu odszedł.
Wydawało mu się, że jest taki defensywny, bo przecież tak mało bliskich mu zostało. Lecz Mia
najwyrazniej jest w podobnej sytuacji. Jej rodzice nie żyją; jego także. Ona jednak ma siostrę blizniaczkę, z
którą straciła kontakt.
Może łączy ich więcej, niż mu się wydawało.
- Nie wiem, co jeszcze możemy sprawdzić - powiedziała. - Pamiętam tylko jedną datę, która wzbudziła w
Margot żywszą reakcję, dzień, w którym uprawomocnił się mój rozwód.
Aha. Więc jest rozwódką. Odczuł dziwną ulgę i znajome już pragnienie, by dowiedzieć się o niej jak
najwięcej. Co poszło nie tak w ich małżeństwie? Wyglądała na taką, która rozsądnie wybiera partnera, ale
zważywszy na jej wiek, nie mogła być mężatką zbyt długo, chyba że wyszła za mąż jako osiemnastolatka.
Nie rozumiał, jak jakiś mężczyzna mógłby tak po prostu pozwolić jej odejść.
- No to sprawdzmy - powiedział, raczej po to, żeby się czymś zająć niż dlatego, żeby sądził, że ktokolwiek
ustawi datÄ™ rozwodu jako szyfr do zamka.
I, szczerze mówiąc, także po to, by wiedzieć, kiedy się rozwiodła.
- Dwudziesty grudnia - powiedziała.
- Byliście przedtem w separacji? - zapytał odruchowo.
Zerknęła w okno.
- Tak, przez pół roku. Mój mąż spał wtedy w salonie, pózniej się wreszcie wyprowadził.
Skinął głową.
- Nie chciałem być wścibski.
- Nie ma sprawy. - W jej oczach nadal widział nienazwane emocje. - Rozwód to najlepsze, co mnie w życiu
spotkało.
Ponownie skinął głową.
- Szkoda, że moja matka nie myślała tak jak ty. Została z naszym ojcem prawdopodobnie ze względu na
mnie i na Roberta, choć to było najgorsze, co mogła zrobić. I dla niej, i dla nas.
Odwzajemniła jego spojrzenie. W jej oczach kryło się mnóstwo pytań.
Pytań, na które nie miał zamiaru odpowiadać.
Więc zmień temat. I od tej pory unikaj tematów osobistych. Współpracujecie, bo chcecie się dowiedzieć,
kto zamordował Roberta. Trzymaj się konkretów.
- Dwudziesty grudnia - powtórzył i ustawił cyfry.
Zamek ustąpił.
Mia szeroko otworzyła oczy.
- Chyba twoja siostra też uważała, że rozwód to twój szczęśliwy dzień - zauważył.
Mia zagryzła usta i odwróciła się tyłem do niego.
Idiota, skarcił się. I po co to powiedziałeś?
- Mia, przepraszam. Nie chciałem...
Odwróciła się do niego. Miała łzy na policzkach.
- Nie, nie szkodzi. Ja po prostu...
Urwała, ukryła twarz w dłoniach.
Matt ukląkł koło niej.
- Co się stało?
- Ja... nie miałam pojęcia, że Margot na mnie zależy - wyznała cicho. - Nie wiedziałam, że cokolwiek dla
niej znaczę. Rzadko rozmawiałyśmy...
Oderwał jej dłonie od twarzy.
- Może z tego całego zamieszania wyniknie jeszcze coś dobrego. Może odkryjemy też dobre rzeczy.
Skinęła głową.
- Masz rację. - Pociągnęła nosem. - I powinnam być wdzięczna losowi za drugą szansę na poznanie siostry
- dodała. - Och, Matthew, pewnie jest ci bardzo ciężko...
- Zobaczmy, co jest w kasetce - przerwał jej, odsunął się i podszedł do łóżka. Po raz kolejny zbliżała się do
tematu, na który nie chciał rozmawiać, o którym nawet nie chciał myśleć.
Jego brat nie żyje.
Jego jedyny brat.
Odetchnął głęboko i uniósł wieko kasetki.
Wyjął trzy arkusze papieru. Do każdego przymocowano kilka fotografii.
Bingo.
- Trzy inne liściki - powiedział w zadumie. - I trzy zdjęcia przy każdym.
Mia patrzyła w podłogę. Wyczuwał jej rozczarowanie, widział, że walczy ze łzami.
- Musisz być silna - powiedział. - Choć to bolesne. Przecież chcemy poznać prawdę.
Zamknęła oczy, skinęła głową, wstała, podeszła do łóżka. Usiadła po drugiej stronie kasetki.
- Co tam jest w tych listach?
- W pierwszym właściwie to samo co w tym z wczoraj, tylko inna data i miejsce następnego zlecenia.
Dobra robota. Załączam wynagrodzenie .
[ Pobierz całość w formacie PDF ]