do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Quinn Cari Miłość jest konieczna 02 Romans nie jest konieczny
- Burnes Caroline Czytadło na lato Miłosne intrygi Kołysanka dla Daw
- Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 58 Pustynne namiętności
- Brashear Jean Marchand 07 Późna miłość
- 108. Schuler Candace Kierunek miłość
- Cartland Barbara Znak miłości
- James Lowder The Harpers 05 The Ring of Winter
- Harris Charlaine Harper 4 Grobowa tajemnica
- harper li ubit peresmeshnika
- Campion Jane i Pullinger Kate Fortepian(1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- listy-do-eda.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
siłom Mel i Cassie. Tylko dlaczego uważały, że ich działania mają jakąkolwiek
szansę powodzenia? Niewiarygodne, że mogły być aż tak naiwne.
Miała ochotę odwrócić się i uciec stąd tak szybko, jak tylko pozwolą jej
na to buty na wysokich obcasach. Właśnie w tym momencie Kevin objął ją
lekko ramieniem i pociągnął za sobą na przód sceny.
Nie patrz na niego! Nawet nie waż się odwrócić głowy! Uspokój się!
Zerknęła.
W jego twarzy nie drgnął żaden mięsień. Niechętnym wzrokiem
wpatrywał się w Kevina.
Czyżby był zazdrosny? Dziwne, biorąc pod uwagę, kto zakończył ich
związek. Zmiało spojrzała w jego kierunku. To już było małe zwycięstwo.
Poprawiła rękę Kevina na swoim ramieniu i uśmiechnęła się promiennie.
Koniec użalania się nad sobą. Wyprostowała się. Postanowiła
konsekwentnie ignorować palące spojrzenie Jake'a, które wciąż czuła na
plecach.
Godzinę pózniej całą świetlicę wypełniała głośna muzyka, a Kevin
dopiero się rozkręcał. Przepchnęła się przez tłum, podeszła do barku i poprosiła
o butelkę wody mineralnej. Właśnie przeciskała się do wyjścia, kiedy stanęła
twarzą w twarz z mężczyzną, którego z całych sił starała się unikać.
Dlaczego wyglądał tak oszałamiająco? To powinno być zabronione!
- Witaj, Sereno! - udało jej się odczytać z ruchu jego warg.
60
R S
- Witaj! - odpowiedziała, próbując przekrzyczeć hałas. Powiedział coś
jeszcze, ale nie dosłyszała.
Pochylił się więc i krzyczał wprost do jej ucha:
- Pytałem, jak się masz.
- To pytanie było równie głupie, jak odpowiedzi, które przelatywały jej
przez głowę. Wybrała najbardziej oryginalną wersję.
- Dobrze. A ty?
- Też dobrze.
Pomyślała, że gdyby to była bajka, obydwojgu powinny urosnąć nosy, jak
Pinokiowi. Nigdy nie widziała go tak spiętego. Gdzie podział się jego słynny
swobodny wdzięk?
- Tutaj nie możemy rozmawiać!
- A kto twierdzi, że mamy sobie jeszcze coś do powiedzenia? -
odkrzyknęła, ale nie była pewna, czy usłyszał. Posłała mu więc spojrzenie, które
powinno zamienić go w kupkę popiołu i zaczęła przeciskać się na drugi koniec
sali. Odwróciła się tyłem do skaczącego tłumu, odkręciła butelkę wody i napiła
siÄ™.
- Nie chciałbym zostawiać między nami nierozstrzygniętych spraw -
usłyszała za plecami.
Powinna była przewidzieć, że nie podda się tak łatwo. To dobrze, będzie
miała okazję przeprowadzić rozmowę, którą od kilku tygodni układała sobie w
głowie.
Energicznie zakręciła butelkę z wodą i odwróciła się do niego.
- Nie udawaj, że zależy ci na tym, Jake. To ty ze mną zerwałeś,
pamiętasz? Ciesz się, że nadal jakoś funkcjonuję, zamiast latać za tobą i
prześladować cię swoim uczuciem.
- Funkcjonujesz... - Spojrzał znacząco na Kevina, ale widać postanowił
wrócić do głównego wątku. -. Nie chciałbym, żebyś zle mnie zrozumiała,
zawsze uważałem, że jesteś...
61
R S
- Och, daj spokój - przerwała mu zirytowana. - Zostaw to teksty dla
kogoś, komu na nich zależy, Charlie!
To był celny cios. Zobaczyła, jak gwałtownie zacisnął zęby.
- Jesteś podłym oszustem, Jake! - Wykorzystywała chwilową przewagę i
nie zamierzała oddać mu inicjatywy.
- Wyglądasz jak miły, troskliwy facet, ale pod powierzchnią... Pod
powierzchnią jesteś takim samym tchórzem jak cała reszta twojego gatunku!
Przez chwilę nie odpowiadał, w końcu chwycił ją za rękę i wyciągnął na
zewnÄ…trz.
Tutaj nie musieli krzyczeć, ale jego szept był tym bardziej przejmujący.
- Nie udawałem nikogo, kim nie jestem - oświadczył z mocą. - Niczego ci
nie obiecywałem. Sama wyciągnęłaś pochopne wnioski. Widziałaś tylko to, co
chciałaś widzieć!
Nie była w stanie się bronić. Słowa uwięzły jej w gardle. Co właściwie
mogła powiedzieć?
Patrzył na nią i uśmiechał się, ale to był zimny, pozbawiony emocji
uśmiech.
- Wygląda jednak na to, że szybko ruszyłaś na kolejne łowy.
- Ty arogancki... - przerwała i zagryzła wargi. Opanowała się jakoś i
zapytała spokojniejszym głosem: - Co jest złego w tym, że chciałabym mieć
męża i rodzinę? To nie jest nienormalne! Wszyscy tego szukają - miłości i
szczęścia.
Przestał się uśmiechać i patrzył na nią bez słowa. Miała wrażenie, że
opadł z niego cały gniew.
Wyciągnął rękę, uniósł jej podbródek i zmusił, by na niego spojrzała.
- Nie kłóćmy się, Sereno, to bezcelowe. Już ci mówiłem że jesteś
wyjątkową kobietą. Masz rację, w pełni zasługujesz na miłość i szczęście,
których szukasz.
62
R S
To było jeszcze gorsze. Jakoś radziła sobie z jego gniewem, ale nie
zniesie litości.
- Ale nie z tobą, tak? - spytała cicho.
- Nie - przyznał matowym głosem. - Nie byłbym w stanie dać ci tego
wszystkiego. Złamałbym ci serce.
Za pózno, chciała powiedzieć. Już to zrobiłeś.
- Skąd wiesz, skoro nigdy nie próbowałeś?
- Raz próbowałem i skończyło się wielką katastrofą. Nie chcę nikomu aż
tak komplikować życia.
Na myśl o tym, że kiedyś jednak pokochał jakąś kobietę, żołądek ścisnął
jej się z bólu.
- Cóż, chyba niewiele mogę na to powiedzieć, prawda? %7łegnaj Jake.
Odezwał się cicho:
- Obiecałem, że przez najbliższy tydzień będę co rano prowadził
warsztaty muzyczne. To pewnie oznacza, że będziemy się często widywali.
Westchnęła i pokiwała głową. Miał rację. Musi być rozsądna, chociaż jej
serce rozpadało się właśnie na tysiące kawałeczków.
- Chyba nie mamy wyjścia - przyznała. - A więc rozejm?
Wyciągnęła rękę, a on ją ujął. Jednak nie potrząsnął nią lekko, jak tego
oczekiwała. Oboje stali, trzymając swoje dłonie i wpatrując się w siebie.
On też to czuł. Widziała to wyraznie. Mimo całego rozsądku i dystansu,
jaki próbował sobie narzucić, nie był wcale taki spokojny. Gdy zerknęła w jego
oczy, zobaczyła w nich odbicie własnych uczuć.
Zanim zdążyła się zorientować, poczuła na wargach dotyk jego ust.
Wiedziała, że powinna go odepchnąć. Zamiast tego jednak wtuliła się w
niego i namiętnie oddawała pocałunki. Nie mogli przestać. Całowała go wiele
razy, ale ten był wyjątkowy. Wyczuwała jego żarliwość i desperację. Całował
[ Pobierz całość w formacie PDF ]