do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Barbara Dunlop PodwĂłjne Ĺźycie (Hotel Marchand 10)
- Delinsky_ Barbara_Marzenia_sie_spelniaja_03_T125
- Quinn Cari Miłość jest konieczna 02 Romans nie jest konieczny
- D426. McCauley Barbara Gra pozorĂłw
- McMahon_Barbara_ _Intryga_i_Milosc_ _Nie_ma_ucieczki
- D374. Boswell Barbara Ten się nadaje na męża
- Boswell_Barbara_Najmlodsza_siostra_RPP139
- Barbara Boswell Najmłodsza siostra
- C Lin Carter Conan barbarzyńca
- Dunlop Barbara Przeklęty ślub
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- charloteee.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
już po chwili ton jego głosu zupełnie się zmienił.
- Na dzisiaj dosyć walki. Proszę iść spać, panno Ashford, i mimo wszystko
pamiętać, że to Inszallah!
Rozdział piąty
Wczesnym rankiem odgłosy budzącego się obozu wyrwały Vite ze snu.
Chwilę jeszcze leżała, słuchając gwaru rozmów, beczenia kozłów i jagniąt
wypędzanych , na pastwisko oraz wesołego śmiechu dzieci. Po chwili jednak
podniosła się i sięgnęła po strój do jazdy konnej, i pamiętając, że szejk
obiecał pokazać jej konie. Nie była pewna, czy pozwoli jej dosiąść któregoś
z nich. Bardzo tego pragnęła, ale zdawała sobie sprawę, jak wiele musi się
jeszcze nauczyć o koniach czystej krwi arabskiej.
Przeszła do drugiej części namiotu i w tej samej chwili zjawiła się
niewolnica. Pomimo tak wczesnej pory przyniosła kawę, świeżo upieczony
chleb oraz duży krążek masła z koziego czy też owczego mleka.
Vita wiedziała, że nigdy nie używano do tego celu mleka wielbłądziego i
że ubijanie masła było jednym z wielu zadań Beduinek. Do ich obowiązków
należało również wypędzanie owiec i bydła na pastwisko, ponieważ
mężczyzni uważali, że uczestniczenie w tych zajęciach byłoby dla nich
poniżające. Kobiety musiały również przynosić wodę ze studni, bez względu
na to, jak daleko od namiotów się ona znajdowała.
Vita delektując się wyborną kawą pomyślała, że to jeszcze jedna
ekstrawagancja szejka. Większość Beduinów tak drogi gatunek kawy pije
jedynie przy wyjÄ…tkowych okazjach.
Wstała z roffy zamierzając wyjść z namiotu, ale właśnie zjawił się szejk.
Skonstatowała, że musiał już jezdzić konno, ponieważ w ręku trzymał
szpicrutę, a na nogach miał skórzane żółte buty, które widziała po raz
pierwszy, kiedy spotkała go na nabrzeżu portu.
- Wypoczęła pani? - zapytał.
- Tak, dziękuję. I nie mogę się wprost doczekać, aby zobaczyć pańskie
konie.
Uśmiechnął się, widząc jak bardzo jest podniecona, i powiedział:
- Proszę za mną. Nie będzie pani musiała iść daleko.
Kiedy Vita wyszła z namiotu, widok, który ujrzała, wprost zaparł jej dech
w piersiach. %7łałowała, że nie ma tu jej ojca, ponieważ na dworze
zgromadzono ponad trzysta koni. Każdy angielski hodowca wiele by dał, aby
być tu w tej chwili.
- Sądząc po tym, jak nakrzyczała pani na mnie, kiedy się po raz pierwszy
spotkaliśmy - powiedział szejk - wnioskuję, iż zna się pani na koniach.
- Mój ojciec posiada dużą stajnię. Ale wątpię, aby miał choć jednego tak
wspaniałego wierzchowca.
Zbliżyła się do koni i stwierdziła, że rację miał signor Dira, kiedy mówił,
jak łagodne i pełne przywiązania są araby. Klacze zdawały się rozpoznawać
szejka i szły za nim, ocierając się o niego pyskami. Musiał odsuwać
zwierzęta od siebie, aby pokazać Vicie te, które zasługiwały na szczególną
uwagÄ™.
- Dopiero gdy zobaczyłam dierid - powiedziała Vita - zrozumiałam, jak
szybkie mogą być araby.
- Nie mamy tu koni innych ras - zauważył szejk. - A więc trudno nam
ocenić szybkość araba, dopóki nie zostanie sprzedany Europejczykowi. Poza
tym dla nas najważniejsza jest wojna i dlatego konia oceniamy raczej według
wytrzymałości niż szybkości.
Kiedy wspomniał o wojnie, Vita odruchowo spojrzała za siebie, w
kierunku horyzontu. Z pewnością było za wcześnie, aby Mazrabowie mogli
podjąć już jakieś kroki, ale sama myśl o tym, że obydwa plemiona będą o nią
walczyć, mężczyzni niepotrzebnie umierać, a konie cierpieć z powodu
zadanych ran, napełniała ją przerażeniem. Ażeby rozproszyć te straszne
obrazy, próbowała skupić całą uwagę na koniach, które pokazywał jej szejk.
- To jest Kahilan - powiedział. - Myślę, że nazwa pochodzi od czarnych
znaków, które te konie mają wokół oczu. Do złudzenia przypominają one
obwódki wokół oczu, malowane henną przez kobiety arabskie.
Koń wyglądał imponująco i Vita poklepała go pieszczotliwie po szyi,
zanim szejk pokazał jej następnego wierzchowca.
- To jest Kucnlani - rzeki. - Konie te hodowane są wyłącznie pod wierzch.
Mówi się, że pochodzą bezpośrednio ze stajni króla Salomona. Bez względu
na to, czy to prawda, czy też tylko legenda, nie ulega wątpliwości, że
odznaczają się wyjątkową cierpliwością oraz wytrzymałością na wszelkie
trudy.
Przechodzili kolejno od konia do konia. Szejk zwrócił Vicie uwagę na coś,
o czym właściwie już wcześniej ; wiedziała. Otóż Beduini nie wkładają
koniowi do pyska i ani wędzidła, ani munsztuka. Zamiast tego używają
czegoś w rodzaju kantara, ozdobionego cienkim łańcuszkiem.
- Zauważyłam, że większość mężczyzn uczestniczących w dżeridzie jezdzi
w ten właśnie sposób - powiedziała Vita. - Jestem zaskoczona, że cały czas z
taką łatwością i tak skutecznie potrafią powodować koniem.
- Myślę, że to dlatego, iż nasze konie są delikatne i nienarowiste -
odpowiedział szejk. - A poza tym całkowicie pozbawione złośliwości, tak
typowej dla koni europejskich. - Zrobił pauzę, po czym z dziwnym
grymasem na twarzy dodał: - Oprócz tego potrafią przywiązywać się do
ludzi. - Odwrócił się, zanim Vita zdążyła cokolwiek powiedzieć.
Pomyślała, że ktoś musiał bardzo go zranić i dlatego stał się taki
zgorzkniały. Wtem przypomniała sobie, jak wyrzucił z siebie imię Elaine,
gdy szamotał się z nią na roffie. I pytanie, kim jest czy była ta Elaine, znów
poczęło ją nurtować. Szejk mówił po angielsku, a więc można by
przypuszczać, że Elaine to Angielka. Co usprawiedliwiałoby - pomyślała
Vita - wrogość w oczach szejka, gdy po raz pierwszy mnie zobaczył. Lecz
zaraz znów powiedziała sobie, że widocznie zanadto popuściła wodze
fantazji i komplikuje coÅ›, co prawdopodobnie ma bardzo proste rozwiÄ…zanie.
- Jak to się stało, że tutaj, w Syrii, wyhodowano tak wspaniałą rasę koni? -
zapytała Vita.
- Według legendy nasze konie wywodzą się od pięciu klaczy należących
do Salomona - odpowiedział szejk. - Niewielu jednak Arabów w to wierzy.
Jednego tylko jesteśmy całkowicie pewni: nasze konie rzeczywiście nie mają
sobie równych na całym świecie!
- My w Anglii również tak uważamy. Vita urwała, po czym rzuciła od
niechcenia: - Chciałabym kupić jednego z pańskich koni.
- Nie są na sprzedaż - wyniośle odpowiedział szejk i przeszedł dalej, jakby
uważał ten temat za zamknięty i nie miał zamiaru już do niego wracać.
Ale Vita była pewna, że nie powiedział prawdy. Mówiono jej, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]