do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 149 Klejnot miłości
- Delinsky_ Barbara_Marzenia_sie_spelniaja_03_T125
- D426. McCauley Barbara Gra pozorĂłw
- McMahon_Barbara_ _Intryga_i_Milosc_ _Nie_ma_ucieczki
- D374. Boswell Barbara Ten się nadaje na męża
- Cartland_Barbara_ _Spotkamy_sie_w_San_Francisco
- Boswell_Barbara_Najmlodsza_siostra_RPP139
- Mercedes Lackey & Rosemary Edghill Bedlam's Bard 04 Beyond World's End
- James Fenimore Cooper The Sea Lions [txt]
- 009. Krentz Jayne Ann Prywatny detektyw
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fashiongirl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiek. Za to dostatek gorącej wody i grube frotowe szlafroki były na wskroś
nowoczesne. Wreszcie znów poczuła, że jest jej ciepło.
Zach zaprowadził ją prosto do pokoju, gdzie jakaś dobra dusza
postawiła tacę owoców i kruchych ciastek. Po drodze zadzwonił do Dylana,
by powiedzieć, że Kaitlin ma się dobrze. Zjadła ciastko, kilka winogron, po
czym z rozkoszą zanurzyła się w gorącej kąpieli. Zach zniknął w innej
części zamku.
Na pierwszym piętrze panowała głucha cisza. W czasie, gdy się
kąpała, pokojówka posłała jej łóżko, położyła na nim nocną koszulę i
zasunęła kotary w oknach. Kaitlin nie była jednak senna, tylko zacie-
kawiona.
Podczas pierwszego obchodu zamku odkryła na pierwszym piętrze
galerię rodzinnych portretów. Po wizycie na cmentarzu i przeczytaniu
napisów na nagrobkach chciała przyjrzeć się bliżej twarzom przodków
Zacha. Uchyliła drzwi i wyjrzała na korytarz. Nikogo w zasięgu wzroku.
Zawiązała mocniej pasek białego szlafroka i boso podreptała po wzorzystym
dywanie.
%7łyrandole na korytarzu świeciły jasno, a do tego małe lampki
oświetlały poszczególne portrety. Na pierwszym z nich widniał sam Lyndall
Harper w wieku około czterdziestu pięciu lat, z wysadzaną kamieniami
szlachetnymi rękojeścią szpady w dłoni. Czy zabijał nią wrogów, a może
niewinnych ludzi, którym rabował dobytek? Pewnie tak, był w końcu
104
R
L
T
piratem.
%7łe zdumieniem stwierdziła, że Zach jest bardzo podobny do swego
przodka. Kilka lat młodszy, kilka kilogramów lżejszy i z mniej zaszarganym
imieniem, niemniej jednak nieodrodny potomek Harperów.
Na drugim końcu galerii znajdował się portret ojca Zacha. Następny w
kolejce był on sam. Tylko czy zdoła wysiedzieć bez ruchu, pozując artyście?
Uśmiechnęła się na tę myśl. Ród Lyndalla liczył dwanaście pokoleń. Obrazy
na tej ścianie przedstawiały wyłącznie mężczyzn. Wizerunki kobiet wisiały
po przeciwnej stronie.
Podeszła jeszcze raz do portretu Lyndalla. Malarz przedstawił go na tle
głównych schodów, co oznaczało, że to Lyndall wybudował zamek.
Dziwnie było stać w miejscu namalowanym blisko trzysta lat temu. Zadrżała
na myśl, że pirat Lyndall przemierzał te same korytarze.
Można się przerazić, co? spytał Zach, zbliżając się bezszelestnie.
Gruby dywan tłumił kroki.
To dziwne, ale wcale się nie przestraszyła.
Jesteście bardzo podobni. Wodziła wzrokiem między obrazem a
swoim rozmówcą.
Chcesz zobaczyć coś jeszcze bardziej dziwnego? Wskazał
portrety kobiet. Emma Cinder, żona Lyndalla.
Kobieta siedziała sztywno wyprostowana przy popękanym
drewnianym stole. Długie rude włosy splecione w warkocze były wysoko
upięte. Miała na sobie zieloną szatę, zarzuconą na muślinową bluzkę z de-
koltem tak głębokim, że koronkowa falbana ledwie przykrywała sutki.
Zajęta wyszywaniem, wydęła lekko karminowe wargi. Miała śliczne
ciemnozielone oczy w oprawie gęstych rzęs.
Nie wygląda na pra pra prababkę roześmiała się Kaitlin.
105
R
L
T
Przyjrzyj się bliżej.
Czego mam szukać? Zmrużyła oczy, by lepiej widzieć.
Kasztanowe włosy, zielone oczy, pełne usta, delikatny podbródek.
Nie pojmowała, do czego Zach zmierza.
Jesteś do niej podobna powiedział, głaszcząc lekko jej wilgotne
włosy.
Ależ skąd. Mimo to przeniosła wzrok na portret i jeszcze raz mu
się przyjrzała.
Ależ tak.
No dobrze, może odrobinę zgodziła się. Emma i ona miały ten
sam kolor włosów i oczu, choć w Nowym Jorku musiały być setki takich
kobiet.
Podobieństwo jest uderzające.
Skąd ona pochodziła? Ciekawość Kaitlin została wyraznie
pobudzona. Co też mogło sprowadzić Emmę na Serenity Island w
towarzystwie Lyndalla?
Z Londynu odrzekł. Była krawcową, córką właściciela
tawerny. Mój przodek ją porwał.
%7Å‚artujesz.
Wrzucił ją do swojej kabiny i, jak podejrzewam, zabawiał się z nią
przez całą podróż przez Atlantyk wyszeptał złowieszczym tonem.
A potem siÄ™ pobrali?
Tak.
Czy była tu z nim szczęśliwa? Nie wiedzieć czemu Kaitlin
szalenie na tym zależało.
Trudno powiedzieć. Czytałem kilka listów od jej angielskiej
rodziny. Nowiny, ploteczki, ale żadnej propozycji przybycia na ratunek,
106
R
L
T
więc sądzę, że raczej tak.
Biedactwo bąknęła.
Wybudował dla niej zamek. Mieli czworo dzieci. Spójrz tutaj.
Wziął ją delikatnie za ramię i poprowadził do przeciwległej ściany.
Jego dotyk sprawiał jej przyjemność. W czasie jazdy z cmentarza
ramię Zacha zapewniło jej odrobinę ciepła i osłony od wiatru.
To ich najstarszy syn, Nelson oświadczył Zach, nie zdejmując
ręki z jej ramienia.
A reszta dzieci?
Sadie porozwieszała je w innych pokojach. Dwaj synowie zmarli
bardzo wcześnie, a córka wyjechała do klasztoru w Londynie.
Widziałam nagrobki tych chłopców powiedziała. William i
Harold, prawda?
Masz dobrą pamięć. Tkliwym gestem odgarnął jej włosy z czoła.
Niespodziewanie uświadomiła sobie, jak jest ubrana.
Była naga pod szlafrokiem i czuła, że robi jej się coraz cieplej.
Spostrzegła, że poły się rozchyliły, co zwróciło uwagę Zacha. Zapadła pełna
napięcia cisza. Wiedziała, że powinna poprawić szlafrok, ale nie mogła
zdobyć się na żaden ruch. Zach odwrócił się i delikatnie powiódł palcami
wzdłuż linii jej szyi.
Myślę, że było im łatwiej rzekł półgłosem.
Komu? wyszeptała. Każda komórka jej wrażliwej skóry
domagała się dotyku.
Piratom. Przesunął rękę na połę szlafroka. Najpierw niewolili
kobietÄ™, a dopiero potem zadawali pytania.
Przyciągnął ją do siebie i pocałował. Rozwiązał luzny supeł paska i
wsunął ręce pod szlafrok, obejmując ją w pasie. Kaitlin przywarła piersiami
107
R
L
T
do Zacha, szepcząc niewyraznie jego imię. Rozchylone wargi zapraszały
jego język. Ręka Zacha odnalazła jej pierś. Gładził nabrzmiały sutek,
płonący pod jego dotykiem. Przesuwał dłonie po ciele, czuł każde
zagłębienie i wypukłość, każdy ponętny zakamarek, napięty brzuch i jędrne
pośladki, gładką krągłość rozchylonych teraz ud. Przycisnął ją do ściany,
zręcznie unikając zderzenia z obrazami. Całował szyję, wargi, policzki i
oczy. Zsunął jej z ramion szlafrok. Wreszcie stanęła przed nim naga. Przez
moment sycił oczy widokiem alabastrowego ciała.
Jesteś boska szepnął i znowu ją całował, głaszcząc plecy,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]