do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Cartland Barbara Najpiękniejsze miłości 149 Klejnot miłości
- Barbara Dunlop PodwĂłjne Ĺźycie (Hotel Marchand 10)
- Delinsky_ Barbara_Marzenia_sie_spelniaja_03_T125
- D426. McCauley Barbara Gra pozorĂłw
- McMahon_Barbara_ _Intryga_i_Milosc_ _Nie_ma_ucieczki
- Cartland_Barbara_ _Spotkamy_sie_w_San_Francisco
- Cartland Barbara Znak miłości
- Hemingway Ernest Mieć‡ i nie mieć‡
- Ahern, Jerry Krucjata9 PśÂ‚onć…ca Ziemia
- Frey Jana Pokrć™cony śÂ›wiat
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- quentinho.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ostatnia uwaga ubodła ją, ale nie da tego po sobie poznać.
- Ten chłopak pochodzi z Pakistanu, a nie z Afganistanu - rzekła
wyniośle.
- Niech będzie. Przyznaję się do pomyłki.
Jechali w milczeniu przez parę chwil, które zdawały się wiecznością,
choć zegar na desce rozdzielczej odmierzył niecałe dziesięć minut.
- W takim razie co chciałabyś dziś robić? - zapytał w końcu Jack.
Jego głos niemal odbijał się echem wśród zalegającej wkoło ciszy.
- Pracować - odparła od razu Colleen. Milczenie dało się jej we
znaki. Sama miała ochotę je przerwać, ale nie wiedziała, jak się do
tego zabrać. - Po południu obejrzałam Krwawą betoniarkę i nie
skończyłam jeszcze recenzji do jutrzejszego wydania.
- Krwawą betoniarka. - Jack uśmiechnął się wbrew sobie. -
%7Å‚artujesz, tak?
- Chciałabym. To się składa ze stu jedenastu minut wypełnionych
52
krwią, flakami i urwanymi kończynami. %7ładnej akcji, żadnych
efektów specjalnych, tylko scena za sceną zwariowana betoniarka i jej
ofiary. Nie grzeszÄ™ wiedzÄ… w dziedzinie krytyki filmowej, ale nie
trzeba być krytykiem, żeby uznać ten film za jedną wielką ohydę.
- Zwariowana betoniarka idzie na całość, co? Z pewnością zrobi
furorę wśród niedorozwiniętych nastolatków. Mam nadzieję, że
zrecenzujesz KrwawÄ… betoniarkÄ™ 2, a potem 3 i 4. Hej, oni to mogÄ…
ciągnąć w nieskończoność.
Colleen jęknęła. Jack zarechotał głośno.
- Przed nami Tęczowy Most - oznajmił, zatrzymując samochód. -
Granica Stanów Zjednoczonych i Kanady.
Colleen rozejrzała się wokoło z niekłamanym zaciekawieniem.
- Nigdy nie wyjeżdżałam za granicę, nawet do Meksyku, kiedy
mieszkałam w Teksasie. Nie mogę się doczekać widoku Niagary.
Jack wychował się w Buffalo i traktował wodospady jako rzecz
całkiem zwyczajną, ale pokazując je gościom spoza miasta odczuwał
coś na kształt lokalnego patriotyzmu i dumy.
- Kiedy siÄ™ patrzy na NiagarÄ™ po raz pierwszy, to zawsze robi
wrażenie. Z restauracji zobaczysz wodospady po obu stronach
granicy.
Strażnik graniczny machnął tylko ręką, więc wjechali na wysoki
most łączący miejscowość Niagara Falls w Stanach z miejscowością
Niagara Falls w Kanadzie. Z parkingu, na który skręcili, był
doskonale widoczny wodospad kanadyjski, przypominający kształtem
podkowÄ™.
- Niewiarygodne! Wspaniałe! - zachwycała się Colleen w drodze do
restauracji hotelowej.
Jack chwycił dziewczynę za nadgarstek i wprowadził do windy.
- Ze szczytu zobaczysz więcej.
Oprócz nich w windzie nie było nikogo. Colleen szybko zerknęła na
swoją dłoń uwięzioną między długimi palcami Jacka. Mężczyzna o
jego wzroście i sile mógł zrobić z nią wszystko, co chciał. Trwający
krótką chwilę brak kontroli nad własnymi odczuciami zaowocował
intrygującym podekscytowaniem, którego zródło tkwiło w kobiecej
słabości. Natychmiast udzieliła sobie nagany. %7łyje w końcu dwudzie-
stego wieku i nie powinna szukać romantyzmu na poziomie
53
jaskiniowców. Poza tym ten szczególny jaskiniowiec choruje na
ciężki przypadek gorączki złota.
Dlaczego więc tak ją fascynuje? Colleen rozpaczliwie próbowała
znalezć odpowiedz. Miał więcej wad niż jakikolwiek mężczyzna,
którego dotąd znała: arogancki, nieuprzejmy, złośliwy... a jednak
zawsze, kiedy rzucał jej jakiś ochłap, zapominała o ciągle tlącej się
między nimi wrogości i nie wiedzieć czemu brała wszystko za dobrą
monetÄ™.
Kiedy zamknęły się drzwi i winda ruszyła ostro w górę, Jack nadal
ściskał jej nadgarstek.
- Boli mnie ręka - rzekła chłodno Colleen. Chociaż wcale nie bolała.
Tylko to niewymowne napięcie, które spinało klamrą całe ciało,
popchnęło ją do kłamstwa.
- Naprawdę? - spytał niskim gardłowym głosem. Rozluznił nieco
palce i powoli zaczął wodzić kciukiem wzdłuż jej dłoni.
W dole brzucha Colleen poczuła nagle silny ucisk.
- Nie...- wykrztusiła.
- Drży ci ręka, Colleen. - Jack splótł swoje palce z palcami
dziewczyny. - Ciekaw jestem, dlaczego?
- Pewnie dlatego, że miewam napady klaustrofobii, czasami także w
windzie.
- Bardzo dobrze, Colleen! - Jack zaśmiał się z uznaniem. - Szybko
myślisz. Mam wiele szacunku dla takich umiejętności.
Spojrzał na nią z góry. Delikatna skóra zaczęła pokrywać się
rumieńcem. Trzymając ją za rękę, mógł nawet wyczuć przyśpieszone
tętno. Był zbyt doświadczony, by nie zauważyć pewnych subtelnych
oznak i nie odczytać ich właściwie: jako zwiastunów budzącego się
pożądania. W odpowiedzi w lędzwiach poczęła pulsować, nie mająca
szans na spełnienie, żądza.
- Chyba już czas, żeby wejść w role. - Czarne oczy błyszczały jak
dwie świece. - Co zrobiłaby para śmiertelnie zakochanych ludzi,
gdyby znalazła się sam na sam w windzie?
- Porozmawiałaby - brzmiała szybka odpowiedz. - Ona
denerwowałaby się przed spotkaniem z jego rodziną, więc on
próbowałby podtrzymać ją na duchu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]