do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Lucy Monroe Misterny plan
- Latitude Zero Laurence James(1)
- D B Reynolds [Vampires in America 04] Sophia [ImaJinn] (pdf)
- Matthew Reilly Shane Schofield 02 Strefa 7
- Jordan_Penny_Za_bogaty_na_meza_Rod_Parentich_01
- Herbert James Szczury 1 Szczury
- Korolec Bujakowska Halina Mój chłopiec motor i ja
- English_Idioms_and_Expressions_Tests
- Lien_Merete_ _Zapomniany_ogród_03_ _Hotel_pod_BiaśÂ‚ć… Róśźć…
- Andrzej WydrzyśÂ„ski Plama ciemnośÂ›ci
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wblaskucienia.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w pewnym stopniu z ogólniejszymi problemami, które badam.
Właśnie o tym myślałem, kiedyśmy się spotkali stwierdził ze
wzruszającą szczerością.
Więc zgoda? Zgoda.
Zatem w drogę! Ale myślę, że musisz najpierw wstąpić do
siebie, a nie wiem, czy godzina odjazdu...
Nie! odpowiedział Xirdal z przekonaniem. Mam tu
wszystko, czego mi potrzeba.
I roztargniony wynalazca wskazał na paczkę zawierającą
dwadzieścia siedem słoików.
To pysznie! stwierdził wesoło Marceli Leroux.
Dwaj przyjaciele ruszyli wielkimi krokami w kierunku dworca.
Rozumiesz, drogi Marceli, przypuszczam, że napięcie
powierzchniowe...
Jakaś para, którą mijali, rozłączyła chwilowo rozmawiających
i reszta zdania zgubiła się w turkocie pojazdów. Nie zdołało to
przeszkodzić Zefirynowi Xirdalowi, który niewzruszenie
kontynuował swe wyjaśnienia zwracając się kolejno do bardzo
tym zdziwionych przechodniów.
Nasz mówca nie dostrzegał tego i przemawiał dalej, prując falę
ludzkiego morza, które zalewa paryskie chodniki.
Podczas gdy Xirdal, zupełnie zatopiony w swojej nowej manii,
oddalał się wielkimi krokami w kierunku pociągu, który miał go
unieść daleko od miasta, przy ulicy Cassette, w pokoju na szóstym
piętrze, ciemna, niewinnie wyglądająca skrzynia ciągle dyskretnie
brzęczała, metalowy reflektor rzucał wciąż niebieskawe światło,
a walec wirującego kurzu, tak wątły, a zarazem tak sztywny, gubił
się w nieskończonej przestrzeni.
Maszyna, którą Zefiryn Xirdal zaniedbał zatrzymać i o której
istnieniu zapomniał kompletnie, pozostawiona sama sobie,
kontynuowała ślepo swą tajemniczą pracę.
Rozdział jedenasty
w którym pan Forsyth i doktor Hudelson doznają gwałtownych
wzruszeń
Meteor był już teraz doskonale znany. Obejrzano go,
przynajmniej w myśli, ze wszystkich stron. Określono jego orbitę,
szybkość, masę, skład chemiczny i wartość. Nie budził już nawet
niepokoju, skoro krążąc jednostajnym ruchem po swym torze nie
miał nigdy spaść na ziemię. Nic więc dziwnego, że uwaga
publiczności odwróciła się od niedostępnego bolidu, który stracił
urok tajemnicy.
Zapewne kilku astronomów rzucało w obserwatoriach od czasu
do czasu przelotne spojrzenie na kulę złota, która szybowała nad
ich głowami, lecz odwracali się od niej szybko, by zająć się innymi
problemami przestworzy.
Ziemia posiadała drugiego satelitę, to wszystko. Czy ten satelita
był z żelaza, czy ze złota, jakie to mogło mieć znaczenie dla
uczonych, dla których świat jest tylko abstrakcją matematyczną?
Było rzeczą godną pożałowania, iż pan Forsyth i doktor
Hudelson nie byli równie prostoduszni. Rosnąca dokoła nich
obojętność nie uspokajała ich rozgorączkowanej wyobrazni
i uparcie obserwowali meteor ich meteor! z zapałem
graniczącym z obłędem. Każde przejście meteoru zastawało ich
w obserwatorium z okiem przyklejonym do szkieł lunety czy
teleskopu, nawet w tych momentach, gdy meteor wznosił się
o kilka stopni nad horyzontem.
Pogoda, wciąż wspaniała, sprzyjała niestety tej manii,
pozwalając dostrzegać wędrowną gwiazdę dwanaście razy w ciągu
doby. Niezwykłe właściwości meteoru niezależnie od tego, czy
miał on, czy nie miał spaść na ziemię czyniły go jedynym,
sławnym na wieki zjawiskiem i powiększały jeszcze chorobliwe
pragnienie każdego z astronomów, by być uznanym za jedynego
odkrywcÄ™.
W tych warunkach szaleństwem byłoby spodziewać się
pogodzenia dwóch rywali; przeciwnie, zapora nienawiści wznosiła
się między nimi coraz wyżej. Pani Hudelson i Francis Gordon
rozumieli to aż za dobrze. Francis nie miał już wątpliwości, że wuj
jego przeciwstawi się projektowanemu małżeństwu wszelkimi
rozporządzalnymi środkami, a pani Hudelson mniej teraz ufała
posłuszeństwu małżonka, w chwili gdy nadejdzie wielki dzień. Nie
można się było łudzić dłużej. Ku rozpaczy dwojga narzeczonych
i wściekłości panny Loo oraz Mitz małżeństwo wydawało się jeśli
nie udaremnione, to przynajmniej odroczone na czas bliżej nie
określony, prawdopodobnie bardzo długi.
Lecz sytuacja ta, dostatecznie już poważna, miała się jeszcze
pogorszyć.
Jedenastego maja wieczorem pan Forsyth, który tkwił, jak
zwykle, z okiem przy okularze teleskopu, odsunÄ…Å‚ siÄ™ nagle od
przyrządu wydając stłumiony okrzyk, powrócił do niego
rzuciwszy na papier kilka notatek, odsunął się, by znów powrócić,
i powtarzał ten taniec aż do zniknięcia bolidu poniżej linii
horyzontu.
Dean Forsyth był w tej chwili blady jak kreda i oddychał
z takim wysiłkiem, że Omikron, przypuszczając, iż jego pan
zachorował, rzucił mu się na pomoc. Lecz ten odsunął go
i niepewnym krokiem pijanego schronił się do swego gabinetu,
gdzie zamknÄ…Å‚ siÄ™ na dwa spusty.
Od tej chwili domownicy nie ujrzeli pana Forsytha. Przeszło
trzydzieści godzin obchodził się bez picia i jedzenia. Raz tylko
udało się Francisowi sforsować drzwi, lecz otworzyły się one
[ Pobierz całość w formacie PDF ]