do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Jennifer Armintrout Blood Ties 2 Blood Ties The Possession
- Jennifer Roberson Sword Dancer 4 Sword Breaker
- Rardin Jennifer Jaz Parks 03 Biting the Bullet
- Jennifer L. Armentrout A Lux Novel 01 Obsydian
- 021. Jennifer Greene Kobieta z wyspy
- Jennifer Roberson Cheysuli 6 Daughter of the Lion
- Blake Jennifer Z dala od zgiełku
- Reynolds Alastair Przestrzeń objawienia 06 Diamentowe psy. Turkusowe dni
- Ostatnie pięć dni Julie Lawson Timmer
- Janelle Taylor Nie wracaj do domu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- pojczlander.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przejmować. Im wcześniej Freddie oswoi się z ludzmi, którzy go kochają,
tym lepiej dla niego. Do Alison też by się przyzwyczaił, podpowiadał mu
nieśmiało jakiś wewnętrzny głos, ale Jack pospiesznie go uciszył. Dopóki
nie nabierze pewności, że Freddie i Alison na tym nie ucierpią, niczego nie
będzie zmieniał. Jego obowiązkiem jest chronić syna oraz ukochaną
kobietÄ™.
144
RS
ROZDZIAA CZTERNASTY
Minął tydzień, a Jack się do niej nie odezwał. Ilekroć zadzwonił
telefon albo ktoś zapukał do drzwi, miała nadzieję, że to on, ale za każdym
razem spotykało ją rozczarowanie. Zaczęła nawet odprowadzać Sama do
przedszkola o dawnej porze, ale się na niego nie natknęła. Doszła więc do
nader przykrego wniosku, że Jack świadomie jej unika. Oraz że ich
miłosna przygoda nie była dla niego tak cudownym przeżyciem, jak
mówił.
Aby nie myśleć o złamanym sercu, rzuciła się w wir pracy. Nie było
to trudne, bo przychodnia pękała w szwach. Epidemia wyjątkowo
uciążliwego nieżytu żołądka sprawiła, że telefony nie przestawały
dzwonić. Przez cały dzień, rano i po południu, sznur pacjentów przewijał
się przez wszystkie gabinety. W końcu Nick zarządził, by osoby cierpiące
na niedyspozycje gastryczne pozostały w domu. Wyszedł bowiem z
założenia, że domowe wizyty lekarskie zapobiegną rozprzestrzenianiu się
wirusa.
Ta decyzja wybiła przychodnię z ustalonego rytmu. Fakt, że wszyscy
lekarze wyjeżdżali do pacjentów, sprawił, że po lunchu przychodnię
otwierano pózniej. W konsekwencji Alison nie mogła o zwykłej porze
odbierać Sama od opiekunki, co mocno go zaburzyło.
Dal jej się niezle we znaki. Po tygodniu powtarzających się napadów
złości zatęskniła za dawną codzienną rutyną. Była zmordowana ciągłą
walkÄ… z kapryszÄ…cym maluchem.
Nadszedł dzień panieńskiego wieczoru Maggie, ale Alison
postanowiła się od niego wykręcić. Sam w dalszym ciągu był nieznośny,
145
RS
więc nie chciała znowu zostawiać go z opiekunką, a poza tym nie była w
odpowiednim nastroju. Gemma usiłowała ją namówić, ale ona twardo
obstawała przy swoim. Zdecydowała się na spokojny wieczór w domu.
Dni mijały jeden za drugim, sytuacja w przychodni się poprawiała.
Wirus tracił na sile, więc liczba telefonów oraz wizyt domowych znacznie
zmalała. Mogła więc odebrać syna z niewielkim opóznieniem. Na dodatek
Sam był w bardzo dobrym humorze. Zjedli razem podwieczorek, a potem
zasiedli nad układanką. Po kąpieli przeczytała mu ulubioną bajkę i z
westchnieniem ulgi patrzyła, jak błyskawicznie zapada w sen.
Wyglądało na to, że kryzys mija, i to na kilku frontach. Czułaby się
jeszcze lepiej, gdyby udało się rozwiązać problemy związane z Jackiem.
Ma do niego zadzwonić i go zaprosić? Czy lepiej czekać, aż sam się z nią
skontaktuje? Jeżeli w ogóle ma taki zamiar.
Te pytania długo nie dawały jej spokoju, ale nie potrafiła podjąć
decyzji. W końcu poszła spać i rano obudziła się ze świadomością
nierozwiązanego problemu. Z jednej strony chciała zrobić pierwszy krok,
z drugiej obawiała się odmowy.
W sobotę znowu była piękna pogoda, więc odłożyła na kiedy indziej
zajęcia domowe, by wyjechać z Samem na świeże powietrze. Znowu
wybrała Rock, starając się nie myśleć o tym, co kiedyś tam miało miejsce.
Zamierzała poświęcić ten dzień synkowi, a nie rozmyślaniom o Jacku.
Jej wybór padł na osłonięty kawałek plaży w zatoce przy ujściu
rzeki. Zastali tam już sporo plażowiczów, głównie rodzin z dziećmi, które
bawiły się w piasku. Alison usiadła blisko brzegu, po czym pomogła
Samowi zdjąć buty i skarpetki, by mógł brodzić w wodzie. W
146
RS
samochodzie miała dla niego drugie ubranie na wypadek, gdyby się
zamoczył. Najważniejsze, by dobrze się bawił.
Mniej więcej godzinę pózniej dostrzegła dwie znajome sylwetki.
Gdy rozpoznała Jacka i Freddiego, jej serce dokonało gwałtownego
przyspieszenia. Czyżby Jack się domyślił, że tu będą, i jej szuka? Zerwała
się na równe nogi.
Nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wątpliwości
nękające ją przez cały tydzień wydały się jej idiotyczne. Jack się nie
odzywał, bo był zajęty!
Radośnie im pomachała, ale nagle dostrzegła, że nie są sami.
Towarzyszyła im owa rudowłosa piękność, którą poznała u Lucy na
chrzcinach. Poczuła przykry skurcz żołądka, gdy Jack z uśmiechem
zwrócił się do kobiety, najwyrazniej odpowiadając na jakieś jej pytanie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]