do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Jennifer Armintrout Blood Ties 2 Blood Ties The Possession
- Jennifer Roberson Sword Dancer 4 Sword Breaker
- Rardin Jennifer Jaz Parks 03 Biting the Bullet
- Jennifer L. Armentrout A Lux Novel 01 Obsydian
- 021. Jennifer Greene Kobieta z wyspy
- Jennifer Roberson Cheysuli 6 Daughter of the Lion
- Taylor Jennifer Radosne dni
- Cabot Meg Pamić™tnik ksi晜źniczki 03 Zakochana Ksi晜źniczka
- Daniels B. J. Przyjaciel czy wróg
- CzesśÂ‚awa_Fater_ _Aniolowie_bez_skrzydeśÂ‚
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wblaskucienia.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
te głupie zasady i pilnuje, żebym się do nich stosowała, dlatego że chce
zaspokoić wymagania swojego wybujałego ego. Ale teraz zdaję sobie
sprawę z tego, że on był przerażony. Przerażała go odpowiedzialność
związana tym, że ma pod opieką krnąbrne dziecko.
To określenie wydało się Reyowi tak mało przystające do rzeczywistości,
że musiał się uśmiechnąć.
- Czy rzeczywiście byłaś krnąbrnym dzieckiem?
- Myślałam, że jestem okropna - przyznała - chociaż prawdopodobnie, jak
na swój wiek, byłam normalna. W każdym razie wyprowadziłam się i
mieszkałam przez pewien czas w domku na plaży razem z czterema
innymi dziewczynami i paroma chłopakami, kumplami.
- Przerwałaś studia?
- Na rok.
- A pózniej? - pytał dalej.
- Pózniej mnie to znudziło. Zaczęłam się bawić kamerą szesnastką, którą
dał mi Bull. Fotografowałam ludzi uprawiających surfing, fotografowałam
fale, chciałam pokazać atrakcyjność tego stylu życia i to, że prowadzi on w
ślepy zaułek. Pojawiły się problemy techniczne, różne pytania. A kogo
miałam prosić o radę i u kogo szukać odpowiedzi na moje pytania, jak nie
u Bulla?
- NajWYrazniej udzielił ci tych odpowiedzi - powiedział Rey, wymijając
precyzyjnie wielką ciężarówkę.
- To spowodowało radykalną zmianę. Nauczyliśmy się rozmawiać bez
krzyku, słuchać siebie nawzajem, a nie czyhać na stosowną chwilę, żeby
wykrzyczeć swoje racje. Wróciłam na uczelnię, ale nie zrezygnowałam z
własnego mieszkania. Spędzałam czas obserwując Bulla przy pracy i
filmujÄ…c wszystko, co siÄ™ rusza.
W jej głosie słychać było jakieś przygnębienie, zapowiedz depresji. Rey
ostrożnie badał, jaki jest tego powód:
- Dlugo już mieszkasz sama.
- Można tak powiedzieć. Jestem sama z wyjątkiem przerw na mieszkanie z
Allenem.
Rey prawie zapomniał o Allenie. Jednak to, że ona o nim nie zapomniała,
było wymowne.
Zapadła między nimi cisza, którą przerwała Julie.
- Te bagna są takie wielkie. Zdaje się, że nigdy się nie skończą. _ Nie są
takie wielkie jak kiedyś. Zbyt wiele drzew wycięto, zbyt wiełe domów i
fabryk zbudowano.
- Dlaczego Cajunowie tutaj się osiedlili? W osiemnastym wieku musiały
być lepsze miejsca do osiedlenia się.
- Wzięli ziemię, którą dali im Hiszpanie będący wtedy jej właścicielami, a
oni byli zadowoleni, że ją dostali. Właściwie to nie osiedlili się na
bagnach, tylko wzdłuż rzek i ich odgałęzień. Bagna jednak zawsze
znajdowały się tuż za ich domami. Badali je chyba z tego samego powodu,
dla którego ludzie uprawiają
wspinaczkę górską.
- Po prostu dlatego, że istnieją, tak jak istnieją góry - powiedziała Julie
domyślnie. - A twoi przodkowie? Czy oni właśnie tym się zajmowali?
Zadając to pytanie, patrzyła na niego uważnie i w napięciu, on jednak nie
był w stanie zorientować się, co to spojrzenie oznacza.
- Mniej więcej - odpowiedział w zadumie. - Była to rodzinna rozrywka,
zawsze, aż do czasów obecnych. Teraz już nie, bo większość moich
kuzynów jest zbyt zajęta zarabianiem na życie. Nie żyją już tak jak nasi
przodkowie.
- A twój ojciec co robił ... to znaczy, jak zarabiał na życie?
_ Przez pewien czas uprawiał ziemię, a potem poszedł do pracy w
pobliskich zakładach chemicznych. Jego brat, mąż ciotki Tine, pracował w
firmie Colo ni al Sugar, w fabryce słodyczy. Uwielbiałem patrzeć na niego,
kiedy wracał z pracy. Wyglądał jak kawałek marcepana, zawsze był
pokryty kryształkami cukru, które w fabryce wisiały w powietrzu jak
mgła. Ciotka Tine nazywała go naj słodszym na świecie mężczyzną.
- To do niej podobne - powiedziała Julie pogodnym tonem,
chociaż wyraz jej oczu wskazywał na to, że coś ją nęka. Wjechali na
wzniesienie i zobaczyli przed sobą jezioro Maurepas. Rey wskazał
rozłegły, ciemny obszar wodny leżący po lewej stronie i obrzeżony
szeregiem żółtych świateł mrugających w oddali. Na prawo znajdował się
wąski przesmyk prowadzący do jeziora, którego nazwa pochodziła od
[ Pobierz całość w formacie PDF ]