do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Barker, Clive Ksiega Krwi I
- Hannah Murray Fun in the Sun Knockout (Ellora Quickie)
- I_ROZDZIAL_KSIAZKI_KOMINKA
- WyśÂ‚ć…czniki Róśźnicowo Prć…dowe w śÂ›wietle przepisów Stosowanie
- Carlisle Kate Lekcja uwodzenia
- Nightmare Tales
- Brandys Marian Kozietulski i inni [1]
- Reformed Druids Anthology 00 Introduction
- J.C. & Barb Hendee D 3 Sister of the Dead (BD) (v1.2)
- Christie Agatha Brzemić™
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anusiekx91.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
archiwach muzeum i to on stworzył hawajski wir.
Olbrzym podszedł bliżej. Wyglądał zdrowo i niezwykle młodo jak na
człowieka zbliżającego się do siedemdziesiątki. Był w doskonałej formie,
zupełnie jakby czas nie miał na jego ciało żadnego wpływu. Skóra gładka,
bez zmarszczek, mięśnie bez śladu zwiotczenia. Ubrany był w plażowy
strój, a przez ramię przerzucił sobie kąpielowy ręcznik. Pozostali mieli na
sobie szorty i hawajskie koszule, czyli normalny, obowiÄ…zujÄ…cy na
Hawajach strój. Mężczyzna miał pociągłą twarz i strzechę srebrzystych, nie
uczesanych włosów. W niczym nie przypominał potwora z kosmosu, choć
jego gabaryty mogły to sugerować. Oczy spoglądały z hipnotycznym
blaskiem z wysokości sześciu stóp i ośmiu cali, z przyjaznym
nastawieniem głodnej barakudy.
Uśmiechnął się samymi ustami i skłonił uprzejmie.
- Dirk Pitt z NUMA. - Głos miał spokojny i głęboki, bez śladów złości
czy grozby. - To prawdziwa przyjemność móc w końcu poznać pana
osobiście. Przez lata śledziłem z zainteresowaniem i rozbawieniem pańskie
osiągnięcia i odkrycia.
- Czuję się zaszczycony, że udało mi się pana rozbawić.
- Odpowiedz godna człowieka odważnego. Przyznaję, że nie
oczekiwałem innej reakcji. - Olbrzym skinął głową i dwóch jego ludzi
przygwozdziło Dirka do krzesła. - Przepraszam za niewygody, panie Pitt,
ale sprawa od początku była niewygodna... choć jednocześnie ogromnie
ważna. Nieszczęśliwie się złożyło, że byłem zmuszony wciągnąć pana do
mojej strategii. Miałem zamiar skorzystać z pańskich usług wyłącznie jako
posłańca, nie mogłem przewidzieć pańskiego zaangażowania w tę sprawę.
- Całkiem przekonywająco zaaranżowany przypadek. Jak długo mnie
pan śledził, czekając na okazję, by podrzucić kapsułę? I dlaczego ja? W
końcu każdy mógł ją wyłowić i zanieść Hunterowi.
- Wrażenie, majorze. Wrażenie i wiarygodność. Pan ma wpływowych
przyjaciół i krewnych w stolicy, a pana osiągnięcia w NUMA są godne
pozazdroszczenia. Wiedziałem, że będzie dużo wątpliwości co do
autentyczności wiadomości, jak i jej zgodności z realiami. Liczyłem na to,
że reputacja posłańca przekona niedowiarków. - Uśmiechnął się,
przesuwając dłonią po włosach. - Co okazało się niestety błędnym
wyborem, gdyż w końcu to pan przekonał admirała Huntera, że wiadomość
jest sfałszowana.
- Rzeczywiście szkoda - odparł ironicznie Pitt. - Pana informator
niewiele przeoczył - strzelił w ciemno.
- Owszem, był bardzo dobrze poinformowany.
Zapadła cisza. Dirk zerknął na ciągle śpiącą Adrienne. To się
nazywa zdrowy sen - pomyślał. - Jeśli będzie miała szczęście, prześpi całą
tę nieprzyjemną sytuację . Po chwili przeniósł spojrzenie na olbrzyma.
- Nie sądzę, żeby był pan tak miły i przedstawił się, prawda? -
spytał.
- To bez znaczenia. Moje nazwisko nie będzie panu potrzebne.
- Jeżeli zamierza mnie pan zabić, to uważam, że zwykła
przyzwoitość nakazuje powiadomić ofiarę, dzięki komu ma powiększyć
grono aniołków.
Mężczyzna chwilę rozważał te słowa, po czym skinął głową i
powiedział po prostu:
- Delphi.
- To wszystko?
- Delphi wystarczy.
- Nie wygląda pan na Greka. - Dłonie Dirka były związane za
oparciem, więc wzruszenie ramionami niezbyt mu wyszło.
Reszta napastników wyglądała przeciętnie: średniego wzrostu i wagi,
opaleni, o twarzach pozbawionych wyrazu. Zginęliby w każdym tłumie bez
zwracania na siebie uwagi. Słuchali poleceń szefa bez wahania i bez pytań.
Dirk nie miał żadnych złudzeń - na polecenie Delphiego zabiliby również
bez słowa.
- Stworzył pan bezwzględną i skuteczną organizację ukrytą pod
płaszczykiem jednej z zagadek tego stulecia. Ma pan sporo marynarzy na
sumieniu. Po co?
- Przykro mi, panie Pitt, ale to nie jest film czy szmatławy kryminał,
w którym morderca wyjaśnia wszystko głównemu bohaterowi, zanim
zdecyduje, jak go zabić. Nie będzie budowania napięcia, wyjaśnień i
innego marnowania czasu. Swoje motywy mógłbym dyskutować z Lavellą
czy Roblemannem, ale nie z głupszymi od nich.
- Jak pan zamierza się mnie pozbyć?
- Wypadek. Ponieważ kocha pan wodę, to powinien pan utonąć,
prawda? Szkoda że nie w morzu, lecz w wannie, ale cóż...
- Czy nie będzie to trochę podejrzane?
- Ależ skąd, zapewniam, że wręcz przeciwnie: bardzo przekonujące,
choć też bardzo prozaiczne. Policja dojdzie do wniosku, że golił się pan w
kąpieli; na szczęście używa pan elektrycznej maszynki do golenia, więc nie
wzbudzi to podejrzeń. Nie pan pierwszy i nie ostatni, choć to istotnie
głupota. Maszynka wyślizgnęła się z mokrej dłoni, wpadła do wody, a
wstrząs, jaki to wywołało, pozbawił pana przytomności. Zsunął się pan pod
wodę i utonął. Zostanie to zakwalifikowane jako wypadek, a pańskie
nazwisko ozdobi jedną z klepsydr w wielu gazetach tego pięknego kraju.
Stanie siÄ™ pan wspomnieniem.
- Szczerze mówiąc, zaskakuje mnie wysiłek, jaki pan w to wkłada.
- Należy się człowiekowi, który był niebezpiecznie blisko zniszczenia
przedsięwzięcia doskonale pomyślanego i funkcjonującego bez problemów
przez ponad trzydzieści lat.
- Tylko bez wazeliny - warknÄ…Å‚ nagle poirytowany Pitt. - A co z
Adrienne? W orzeczeniu koronera może zabawnie wyglądać, że utopiła się
przy goleniu.
- Proszę się uspokoić. Panna Hunter przeżyje. Ba, nie ma prawa
spaść jej włos z głowy, gdyż wezmiemy ją jako zakładniczkę. Admirał
Hunter poważnie się zastanowi, zanim ponownie zabierze się za
wyjaśnianie tajemnic hawajskiego wiru.
- Przez mniej niż dwie sekundy. Według niego obowiązek jest zawsze
przed rodziną. Traci pan niepotrzebnie czas. Niech pan ją puści. Trzymając
jÄ…, nic pan nie zyska.
- Jestem raczej zdyscyplinowanÄ… osobÄ…, panie Pitt. Kiedy raz coÅ›
zaplanuję, to nie odstąpię od tego, dopóki nie osiągnę zadowalających
rezultatów. Moje cele są proste: chcę być wolny od niszczących pomysłów
komunistów i imperialistycznych zapędów Ameryki. W końcu doprowadzą
one do zniszczenia cywilizacji, a ja mam zamiar przetrwać.
Czas. To było w tej chwili dla Pitta najważniejsze - zyskać na czasie.
Ludzie Huntera byli w drodze; jeżeli zdoła skłonić tamtego, by gadał
wystarczająco długo, to miał szansę. Niewielką, ale miał. Nadzieja
zastąpiła strach, jego umysł zaczął działać jasno i sprawnie. Musiał zająć
Delphiego rozmową jeszcze przez dłuższą chwilę.
- Jest pan szalony - stwierdził spokojnie. - W imię przetrwania od
wielu lat popełnia pan masowe morderstwa. Proszę uprzejmie oszczędzić
mi starych, wyświechtanych frazesów o komunizmie i imperializmie. Jest
pan anachronizmem i niczym więcej. Pański gatunek wyszedł z mody
razem z towarzyszem Marksem. Siedzi pan w podziemiu przez pół wieku i
nie jest pan na bieżąco.
Po raz pierwszy udało mu się naruszyć maskę, którą była twarz
Delphiego. Mężczyzna zaczerwienił się, ale szybko odzyskał panowanie
nad sobÄ….
- Filozoficzne rozważania dobre są dla ignorantów, majorze. A za
kilka minut pański punkt widzenia, który przyznaję, jest chwilami
denerwujący, przestanie obiektywnie istnieć.
Na dany znak jeden ze strażników zniknął w łazience, skąd wkrótce
dotarł szum wody płynącej do wanny. Pitt poruszył rękami, ale niewiele to
dało - więzy były ciasne. Musiał je zakładać fachowiec, bo nie dały się
poluznić. Nie były jednak na tyle ciasne, by wrzynać się w skórę i
pozostawić podejrzane pręgi na nadgarstkach.
Nagle zesztywniał - otoczył go słodki choć słaby zapach plumerii.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]