do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- 101 Maskotka
- Jak Przechytrzylam Biurokracje...tlumaczenie(1)
- Meadowes Holly Tests of Worth120625 0358
- Dodd Christina Niezapomniany rycerz
- Blake Jennifer Z dala od zgieśÂ‚ku
- TT Jenny Lykins Distant Dreams
- FR 260
- Mercedes Lackey & Rosemary Edghill Bedlam's Bard 04 Beyond World's End
- DeMille Nelson ZśÂ‚ote Wybrześźe t.1
- Fiedler Arkady Zwierzć™ta z lasu dziewiczego
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- charloteee.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jedynymi telepatami.
Uśmiechnęła się czule.
- Powinieneś go zobaczyć. Ma śliczne blond loczki i słodką buzię.
Crow miał w nosie, jak wygląda Bean. Z każdym krokiem, po każdym potknięciu był coraz bardziej zdezorientowany. Myśli
zaczynały mu się mieszać. Słyszał jakieś głosy, mówiące, że inni zachowują się
nierozsÄ…dnie.
Kiedy po raz kolejny podniósł się z ziemi, w krzakach nieopodal dostrzegł ruch. W czerwonym oku odbijał
się blask księżyca. Crow cofnął się, a zaniepokojona ich obecnością olbrzymia ćma o skrzydłach jak gnieciony
aksamit i kudłatym odwłoku długim jak dłoń poderwała się i poleciała gdzieś w górę. Przerażony chłopak
zrobił unik.
- Wynośmy się stąd. - Złapał Amber za rękę. - Gdzie jest Feral?
Znów biegli.
- Nic jej nie będzie. Ma anioła stróża - uspokoiła go Amber.
Do czego to doszło? Biegł przez las z dziewczynami, które wierzyły w anioły! Jego matka też w nie kiedyś
wierzyła, ale już jej przeszło.
Otarł pot z twarzy i zaczął machać rękami, aby się rozgrzać. Ulga, jaką odczuł, gdy dostali się do lasu,
opuszczała go, a na jej miejsce wkradała się paranoja. Zupełnie jakby był lekko wstawiony, a moment pózniej
już kompletnie pijany.
Kątem oka dostrzegł poruszające się pomiędzy drzewami cienie.
- Nie wierzę Feral - powiedział i zwolnił. - Poszła gdzieś do przodu i zostawiła nas tutaj na śmierć.
- Nieprawda.
Dostał nerwowego tiku oka.
-
A właśnie, że tak. Wie, że zasługuję na śmierć. Amber wzięła go za rękę, jakby uspokajała przerażone
zwierzÄ…tko.
- Jak się czujesz? - zapytała ciepło. Zamrugał kilka razy.
- Dziwnie. Zdenerwowany. Co siÄ™ ze mnÄ… dzieje?
- Wielka Dziwność - odpowiedziała, ciągnąc go z powrotem na ścieżkę. - Spróbuj zapomnieć o złych
myślach, które podsuwają ci Harfy. Biegnijmy, to ją dogonimy.
Tak naprawdę to chciał usiąść na trawie, ukryć twarz w dłoniach i mieć nadzieję, że cały ten dzień był tylko
koszmarem. Chciał zapomnieć o Mieście i Feral, ale Amber była silniejsza, niż się zdawało, i ciągnęła go jakiś
czas, aż wreszcie sam zaczął biec.
Feral odnalezli po półgodzinie. I znów to Amber ich prowadziła, powtarzając:
- Spokojnie, mój mózg jest jak nawigacja satelitarna, a ona wie, że znajdę ją wszędzie.
Crow podążał za nią. Z każdą chwilą paranoja się nasilała, aż w końcu usłyszał głosy, które kazały mu
uciekać między drzewa. Zasłonił uszy, ale wtedy zobaczył przed sobą twarz Feral, śmiejącą się i mówiącą mu,
że to kara za to, że zniszczył jej życie.
Ku radości Crowa dotarli w końcu do polanki, gdzie Amber zawołała wesoło:
- Tu jest! Mówiłam ci, że nic nam się nie stanie.
Przez liście przeświecał księżyc, rozświetlając punkty, gdzie zbierała się mgła. Widok był magiczny, ale
równie zabójczy jak Feral. Stała zamyślona po środku polany i obgryzała paznokieć.
- Co się dzieje? - zapytał podejrzliwie.
Machnęła ręką w stronę ciemności pomiędzy drzewami i zobaczył tam krążące szare sylwetki,
podkradające się coraz bliżej, błyskające kłami i świecące oczami, gdy padło na nie światło księżyca.
- Coś trzeba zrobić. - Próbowała się uśmiechnąć, ale wyszło bardziej warknięcie. - Wilki nas otoczyły.
Na dachu
Bonnie postanowiła wyjść na dach. Miała przeczucie, że dziś coś się wydarzy.
Zamknęła klub i wygoniła surferów. Nie żeby daleko odeszli. Kiedy zamykała, w mieście nie było już
żadnych atrakcji, więc wszyscy kręcili się po okolicy, zajadając ke-baby z cypryjskiej budki po drugiej stronie
ulicy. Siedzieli na murku ogradzającym las i gadali, zamiast iść do swoich przyczep na starym kempingu.
Sprawdziła, czy wszystkie wyjścia awaryjne są zamknięte, po czym poszła do baru, nalała sobie espresso i
podała filiżankę Deimosowi. Właśnie żegnał się z nowo przyjętą dziewczyną. Została dłużej niż jej chłopak,
udając, że chce zadać jeszcze kilka pytań o Cienie. A kiedy odeszła, Bonnie wzięła Deimosa pod ramię.
- To ty ją bardziej interesujesz. - Uśmiechnęła się. Odpowiedział szerokim uśmiechem i zsunął kaptur.
25
- Nie obchodzi mnie, co ich przyciÄ…ga. PotrzebujÄ™ nowych ludzi.
Dziewczyny zawsze leciały na Deimosa. Dziwne, że do Cieni nie należały same zakochane panienki.
Bonnie poklepała go po ramieniu i pchnęła do drzwi.
- Pa. Możesz wypić na zewnątrz. Posłał jej szelmowski uśmiech.
- Nie zaprosisz mnie? - Wskazał na schody prowadzące na górę, gdzie Bonnie samotnie mieszkała.
- Nie - odpowiedziała stanowczo. - Ja biorę swoją kawę na dach.
Przyłożyła dłoń do policzka.
- Czasem przez cały wieczór tak dużo uśmiecham się do klientów, że pózniej mam ochotę tylko się krzywić i siedzieć cicho.
A tam jest tak spokojnie.
Deimos patrzył na nią z zachwytem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]