do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Flint Eric & Weber Dav
- Eddings Dav
- Baldacci Dav
- G Dav
- 1036. Lindsay Yvonne GśÂ‚ód seksu
- LE Modesitt The Parafaith War
- Anthology Cowboys Gay Erotic Tales
- DśÂ‚ugie lato w Portofino
- Aldous Huxley Point Counter Point
- Zelazny, Roger The First Chronicles of Amber 01 Nine Princes in Amber
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- listy-do-eda.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie bardzo wiedział, na czym polegają obowiązki giermka. Jak dotąd ograni-
czały się do czyszczenia miecza Wilka. W ich zakres musiało jednak wchodzić
coś więcej, ale podejrzewał, że o tym, co konkretnie ma robić, dowie się dopiero
po dotarciu do Kisleva.
Na razie wystarczało mu, że wciąż idą i że każdy krok oddala go od wioski.
Po drodze mijali inne wsie i miasteczka. Nigdy nie zatrzymywali siÄ™ tam na
nocleg, ale w pakunkach dzwiganych przez jucznego konia Wilk znalazł zawsze
coś, co dało się wymienić na prowiant. Ani razu nie zaszedł do gospody; pił tylko
wodÄ™.
115
Nic ci już chyba nie grozi powiedział pewnego wieczoru.
A groziło? spytał Konrad.
Twoja rana.
Konrad prawie już zapomniał o odniesionej ranie. Pozostały mu po niej trzy
długie szramy na barku i nie nosił już opatrunku.
Draśnięcie prychnął lekceważąco Konrad.
Fakt, wygląda jak draśnięcie powiedział Wilk. Ale o wiele banal-
niejsze obrażenia mogą się okazać śmiertelne. Zwierzołaki, atakując swoją ofiarę,
wydzielają jad, który dostaje się do ran. Z początku nie boli i czasami ludzie nie
wiedzą nawet, że ich krew została zakażona. Potem przychodzi ból, który nasi-
la się i nasila, aż w końcu nieszczęśnik kona w męczarniach. Widziałem takich,
którzy w przypływie szaleństwa odrąbywali sobie kontuzjowane kończyny, by po-
łożyć kres cierpieniu. Ale to nigdy nie pomagało.
Od tej rozmowy Konrad kilka razy dziennie oglądał sobie bark, wypatrując
jakichkolwiek oznak zakażenia. Nie dostrzegał takich, a nawet gdyby się pojawiły,
byłoby już za pózno. . .
Trakt, którym podążali, niewiele był szerszy od tego, który prowadził do Fer-
langen, i znajdował się w o wiele gorszym stanie, ale Wilk twierdził, że to jeden
z głównych szlaków na terenie Imperium. Konrad wiedział już, że Kislev graniczy
z Imperium, lecz wyjaśnienia Wilka wydawały mu się mętne, dopóki nie odkrył,
że zarówno kraj, jak i jego stolica noszą tę samą nazwę.
Szli na wschód do Erengardu, grodu na kislevskim wybrzeżu. Ten sam trakt,
gdyby posuwali się nim w przeciwnym kierunku, doprowadziłby ich do Midden-
heim. Middenheim leżało na skrzyżowaniu szlaków Imperium. Skręcając w Mid-
denheim na południe, doszliby do Altdorfu, stolicy. Ale podążając dalej na za-
chód, dotarliby do wybrzeża, do portu Marienburg.
Linia brzegowa pomiędzy Erengardem a Marienburgiem wytyczała północną
granice Imperium. Dalej rozciągało się Morze Szponów. Oba porty również leżały
poza granicami Imperium. Studiując mapy, które Wilk rysował na piasku, Konrad
zaczynał powoli kojarzyć wszystkie nazwy i miejsca, o których słyszał.
Z Erengardu do leżącego na zachodzie Marienburga prowadziła droga, ale
z Kisleva do Marienburga można było również dotrzeć rzeką. Płynęła ona przez
stolicę Kislev na zachód do Altdorf, gdzie wpadała do rzeki Reik i wraz z nią
spływała na północ do morza.
Wszystko jest połączone powiedział Wilk, spoglądając na kolejną z ma-
pek, którą wyrysował na ziemi, i przeciągnął linię wzdłuż drogi łączącej Marien-
burg poprzez Middenheim z Erengardem, a potem drugą, wzdłuż rzeki, od Kisleva
poprzez Altdorf do Marienburga. Dopiero przed kilkoma laty pokazano mi takÄ…
mapę. Prawdziwą, narysowaną na pergaminie. Wcześniej nie wiedziałem nawet,
co to mapa. I w jednej chwili wszystko stało się jasne. Byłem we wszystkich tych
miejscach i wreszcie mogłem spojrzeć na ich ogólny układ, zobaczyć połączenia
116
między nimi. To, co dzieje się w jednej części Imperium, ma wpływ na wydarze-
nia w innych, nawet jeśli odległość wynosi tysiące mil. Podobnie na Imperium ma
wpływ wszystko, co dzieje się gdzieś tam w Starym Zwiecie.
Konrad nie był pewien, czy w pełni to pojmuje, ale przywykł już do takich
wątpliwości.
Co jakiÅ› czas natykali siÄ™ na ustawionÄ… w poprzek drogi furtÄ™ podobnÄ… do tych
na podejściu do Ferlangen.
Przy każdej stali uzbrojeni żołnierze i pobierali myto, ale od Wilka ani razu
nie zażądali opłaty. Zamieniał kilka słów z wartownikami, po czym ci otwierali
furtÄ™ albo unosili szlaban i przepuszczali ich.
Strażnik pobierający myto w Ferlangen wypuścił ich z miasta, ponieważ się
bał, o tym Konrad był przekonany; ale na trakcie z Middenheim do Erengardu
powód był inny. Zaprawieni w bojach weterani patrolujący szlak nie wyglądali na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]