do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Flint Eric & Weber Dav
- Baldacci Dav
- Ferring Dav
- G Dav
- 040. Woods Sherryl Burzliwe śźycie Patsy Gresham
- Agata Christie Dziesić™ciu murzynków
- Diana Palmer Long tall Texans 02 BiaśÂ‚a suknia
- Carroll Jonathan ZaśÂ›lubiny patyków
- ZarzÄ…dzanie projektami(3)
- J.C. & Barb Hendee D 3 Sister of the Dead (BD) (v1.2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anusiekx91.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie bądz niegrzeczny powiedział Berit zasłaniając usta dłonią, by ukryć
uśmiech.
To deprymujące! Kalten odwrócił się do Sparhawka. Sądzisz, że
w mniemaniu prostych ludzi naprawdÄ™ wyglÄ…damy tak idiotycznie?
Kto to wie?
Kurik i Berit wycięli w pobliskich zaroślach cisowych drzewca do kopii i umo-
cowali na nich stalowe ostrza.
Proporce? zapytał giermek.
Co o tym myślisz? zapytał Sparhawk Tyniana.
Nie zaszkodzi. Wydaje mi się, że powinniśmy postarać się o jak najbardziej
paradny wyglÄ…d.
Nie bez trudności dosiedli koni, u siodeł umocowali tarcze oraz kopie z pro-
porcami i ruszyli. Faran natychmiast zaczął tańczyć na zadnich kopytach.
Och, daj spokój zganił go Sparhawk.
Tuż po południu przekroczyli granicę z Lamorkandią. Straże graniczne pa-
trzyły na nich podejrzliwie, ale bez namysłu ustąpiły drogi Rycerzom Kościoła
o zdecydowanych obliczach.
Na przeciwległym brzegu rzeki położone było miasto Kadach. Wiódł tam co
prawda most, ale Sparhawk postanowił ominąć to ponure i odrażające miejsce.
Zamiast tego po sprawdzeniu mapy skręcił na północ.
W górnym biegu rzeka się rozgałęzia wyjaśnił swym towarzyszom.
50
Tam będziemy mogli ją przejść w bród. I tak zmierzamy mniej więcej w tym wła-
śnie kierunku, a miasta pełne są ludzi skorych do plotek na temat przyjezdnych.
Pojechali na północ aż do miejsca, gdzie liczne małe strumienie wpadały do
głównego nurtu rzeki. Gdy przeprawiali się przez jeden z nich, dostrzegli na prze-
ciwległym brzegu duży oddział lamorkandzkich wojowników.
Rozdzielamy się polecił zwięzle Sparhawk. Sephrenio, zabierz Tale-
na i dziewczynkę na tyły.
Podejrzewasz, że to ludzie szukacza? zapytał Kalten, poprawiając w dło-
ni kopiÄ™.
Dowiemy się za chwilę. Nie róbcie niczego zbyt pochopnie, ale bądzcie
przygotowani na kłopoty.
Dowódcą wojowników był krzepki mężczyzna w mocnych skórzanych bu-
tach, kolczudze i stalowym hełmie z przyłbicą w kształcie świńskiego ryja. Sa-
motnie wjechał w nurt rzeki, unosząc przyłbicę na znak pokojowych zamiarów.
On nie spotkał żadnego szukacza na swej drodze rzekł cicho Bevier.
Nie ma takiego tępego wyrazu twarzy jak ci ludzie w Elenii, których musieliśmy
pozabijać.
Cóż za szczęśliwe spotkanie, cni rycerze odezwał się Lamorkandczyk.
Sparhawk wjechał trochę głębiej w nurt rwącego strumienia.
Istotnie szczęśliwe odpowiedział.
To wielce fortunny traf ciągnął Lamorkandczyk. A już bałem się, że
będziemy musieli jechać aż do Elenii, nim natkniemy się Rycerzy Kościoła.
A jakąż to sprawę masz do Rycerzy Kościoła? zapytał Sparhawk uprzej-
mie.
Domagamy się waszych usług usług, które są bezpośrednio związane
z dobrem Kościoła.
%7łyjemy po to, aby mu służyć powiedział Sparhawk, skrywając swoje
rozdrażnienie. Wyjaśnij dokładniej, o co chodzi, mości rycerzu.
Jak wszyscy wiedzÄ…, patriarcha Kadachu jest najlepszym kandydatem do
tronu arcyprałata w Chyrellos oświadczył Lamorkandczyk.
Ja o tym nie słyszałem rzucił cicho Kalten z tyłu.
Cisza! burknął Sparhawk przez ramię. Mów dalej, mości rycerzu
zwrócił się do Lamorkandczyka.
Nieszczęśliwie w obecnym czasie na terenach zachodniej Lamorkandii pa-
nuje niepokój ciągnął wojownik.
Podoba mi się to nieszczęśliwie mruknął Tynian do Kaltena. Miło
brzmi.
Czy wy obaj w końcu będziecie cicho? warknął Sparhawk, po czym
ponownie spojrzał na woja z Lamorkandii. Doszły nas słuchy o panującej tu
niezgodzie, ale z całą pewnością to tylko lokalne zamieszki nie wymagające in-
terwencji Rycerzy Kościoła.
51
Zaraz przejdę do istoty rzeczy. Ortzel, patriarcha Kadachu, został zmuszo-
ny przez te niepokoje, o których właśnie wspominałem, do szukania schronienia
w twierdzy swojego brata, barona Alstroma, któremu mam honor służyć. Nie-
pokoje w Lamorkandii przybierają na sile i spodziewamy się, że nieprzyjaciele
barona Alstroma wkrótce oblężą jego twierdzę.
Ale nas jest tylko pięciu, mości rycerzu zauważył Sparhawk. Nasza
pomoc z pewnością na niewiele się zda.
Możemy przetrwać oblężenie zamku bez pomocy niezwyciężonych Ryce-
rzy Kościoła. Lamorkandczyk uniósł się pychą. Zamek barona Alstroma jest
niezdobyty, wrogowie mogą przez pokolenia gryzć jego mury, a my nie musieli-
byśmy nawet bić na alarm. Jak już jednakże powiedziałem, patriarcha Ortzel jest
najpewniejszym kandydatem na arcyprałata po śmierci przenajświętszego Cluvo-
nusa, który, spraw Panie, aby nie zgasł zbyt szybko. Dlatego też obarczam ciebie
i twoich szlachetnych towarzyszy, mości rycerzu, obowiązkiem eskortowania naj-
przewielebniejszego księdza arcybiskupa, aby cało i zdrowo dotarł do Zwiętego
Miasta, do Chyrellos, a tym samym mógł stanąć do elekcji, gdy minie czas żało-
by. Mając to na względzie, będę eskortował was, cni rycerze, do twierdzy barona
Alstroma, byście mogli podjąć się tego zaszczytnego zadania. A więc ruszajmy.
Rozdział 4
Zamek barona Alstroma wyrastał ze skalistego przyczółka na wschodnim
brzegu rzeki, kilka lig od miasta Kadach. Przyczółek głęboko wrzynał się w głów-
ny nurt. Zamek był posępną, brzydką twierdzą, która niczym ropucha przycupnę-
ła pod ponurym niebem. Wysokie i grube mury zdawały się odzwierciedlać butę
i zajadłość właściciela.
Niezdobyta twierdza? mruknÄ…Å‚ ironicznie Bevier do Sparhawka, gdy
wojownik w hełmie z przyłbicą w kształcie świńskiego ryja prowadził ich krótką
groblą wiodącą do bram zamku. W przeciągu dwóch lat mógłbym pozbawić ją
tych murów. %7ładen z arcjańskich szlachciców nie czułby się bezpieczny przy tak
marnych fortyfikacjach.
Arkowie mają więcej czasu na budowę swoich zamków zauważył Spar-
hawk. W Arcium wojny nie wybuchajÄ… tak szybko jak tu, w Lamorkandii. Tutaj
do rozpoczęcia wojny wystarczy pięć minut, za to ciągnąć się potrafią przez całe
pokolenia.
To prawda przyznał Bevier uśmiechając się słabo. We wczesnej mło-
dości studiowałem historię wojskowości. Kiedy dotarłem do tomu poświęconego
Lamorkandii, załamałem w rozpaczy ręce. Nikt przy zdrowych zmysłach nie był
w stanie dociec wszystkich sojuszy, zdrad i krwawych zemst rodowych, które nę-
kają to nieszczęsne królestwo.
Most zwodzony opadł z hukiem i wjechali na główny dziedziniec.
Jeżeli pozwolicie, cni rycerze powiedział lamorkandzki wojownik zsia-
dajÄ…c z konia poprowadzÄ™ was prosto przed oblicze barona Alstroma i jego
brata, patriarchy Ortzela. Czas nagli, a chcielibyśmy, aby jego świątobliwość bez-
piecznie opuścił zamek, zanim wojska hrabiego Gerricha zaczną oblężenie.
Prowadz, mości rycerzu odparł Sparhawk, zsiadając z Farana z chrzę-
stem zbroi. Oparł kopię o ścianę stajni, odwiesił zdobioną srebrem czarną tarczę
na siodło i podał wodze pachołkowi.
Do zamku wiodły szerokie, kamienne schody i masywne podwoje. Przedsio-
nek o ścianach z potężnych głazów oświetlały pochodnie.
Ostrzegłeś tego pachołka? zapytał Kalten, idący obok Sparhawka.
53
Przed czym?
Przed złośliwością twojego konia.
Zapomniałem przyznał Sparhawk ale chyba sam się zorientuje.
Pewnie już się zorientował.
Lamorkandczyk wprowadził ich do ponurej komnaty. Pod wieloma wzglę-
dami bardziej przypominała ona zbrojownię niż pomieszczenie mieszkalne. Na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]