do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Dynastia z Bostonu 07 Królewicz na jedną noc Garbera Katherine
- Rice Anne Wyzwolenie Spiącej Królewny
- Loyola Ignacy Ćwiczenia duchowne
- Rice Anne Spiaca Krolewna 1, Przebudzenie Spiacej Krolewny
- Kraszewski Józef Ignacy Czercza mogiła
- Kraszewski_Józef_Ignacy_ _Stara_baśń_cz._1
- ÂŚwięta Jadwiga Królowa Polski kolorowanka
- DobraczyśÂ„ski Jan Magdalena
- McCade Brothers 1 Lover Undercover
- C.S. Lewis OpowieśÂ›ci z Narnii 7 Ostatnia Bitwa
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wblaskucienia.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Opóznienie pana Aukasza miało swe znaczenie, potwierdzało ono wiadomość o czymś
tajemniczym, co go mogło zatrzymać.
Wprawdzie i wiele innych kłopotów miał teraz na głowie Bielecki, gdyż mu nie
dawano na kuchnię pieniędzy i próżno się ich domagał, tak że o kredyt się starać
musiał, ale to były sprawy powszednie, dla których opózniać się nie potrzebował.
Południe już dawno minęło i otrąbiono je na wieży ratuszowej, gdy nareszcie
nadbiegł Bielecki.
%7łona go już na wschodach witała gradem wymówek.
- Gadajże, co się stało na zamku!
- poczęła sypać.
- Król odebrał jakieś listy, powiadają, że musiało być w nich coś nadzwyczaj
ważnego...
Bielecki palec położył na ustach.
- Kobieto - zawołał - milczże, kiedy chcesz być cała!
Cicho...
Nikomu o tym mówić nie wolno.
Nikt nie wie, co to jest.
Bielecki wszedł z tym do izby, w której oczekiwał Płaza, ale ten zbytniej nie
okazywał ciekawości.
Jejmość rwała męża za rękaw od sukni.
- Mówże, co wiesz!
Szafarz obejrzał się, zniżył głos i zaczął z miną tajemniczą: - Przyjechał
jakiś Francuz z listami wprost do króla - rzekł - Bóg wie od kogo, ale domagał
się, aby je do własnych rąk pańskich mógł oddać, tak że go w końcu do sypialni
wprowadzono, bo król swoim zwyczajem dotąd w łóżku.
- No i cóż?
Co?!
- wołała Bielecka.
- Oddał listy, król je, słyszę, Pacowi kazał rozpieczętować, a co potem się
stało, żywa dusza nie wie, ani od kogo one były, ani co zawierały.
Król po przeczytaniu blady miał być jak ściana i trząsł się z gniewu.
Posłano natychmiast po Kazanowskiego.
Zamknął się z nim na parę godzin, nie kazawszy puszczać nikogo.
Kazanowski wyjechał jak zbity...
Pac chodzi zasępiony, od nikogo się nic dowiedzieć nie można.
Królowi zaraz od tego wzruszenia gorzej być poczęło.
Przywołano doktora, obiadu jeść nie chciał.
- Ale cóż to może być?
Co?!
- zawołała Bielecka.
- Ja natychmiast po obiedzie biegnę do Bietki, bo do Amandy wątpię, żeby się
można docisnąć.
One coś wiedzieć muszą.
no - Nikt nic nie wie!
- przerwał pan Aukasz.
- Nikt, a ci, co wiedzÄ…, milczÄ…, jak by im usta zamurowano.
- Przecież na zawsze to tajemnicą pozostać nie może - poczęła żywo gospodyni.
- Jeżeli to króla tak dotknęło, wiadomość musi być ważna, toć się nie utai...
Ale co to może być?
Co to może być?
- Już to samo, że Francuz listy przywiózł, i to, słyszę, wprost z Francji, a z
takim pośpiechem - rzekł Bielecki - dowodzi, że się to tyczy królowej, a nam
wiadomo, że ona już być musi blisko Gdańska.
- Więc to nie od niej listy?
- zapytała Bielecka.
- Nie wiadomo, nic nie wiadomo - dokończył gospodarz.
- Ta jedna rzecz pewna - wtrąciła jejmość - że rzecz się tyczy królowej, a
druga, że ten posłaniec dobrego nic nie przyniósł, bo z dobrem się nie ma co
taić.
Bielecki się zadumał.
Niedostatek pieniędzy w skarbie myśli jego inny nadawał kierunek.
- Najprędzej to poseł przywiózł, że za królowę posagu nie dadzą, a my tu jak
kania dżdżu tego złotego czekamy.
Mówili o dwóch, o trzechkroć stu tysiącach talarów...
Kto wie, może oprócz klejnotów nic nie wiezie.
Bielecka potrząsnęła głową.
- A - zawołała - u ciebie tylko pieniądze na myśli.
Nie, król się musiał co do posagu zawczasu zabezpieczyć, to coś innego...
Bielecki usiadł do stołu, bo krupnik ostygał. - Nie odgadniemy - rzekł.
Jejmość tak prawie jak nie jadła.
Ciekawość ją paliła okrutna, ale pocieszała się tym, że zaraz od stołu
wstawszy, pobieży na zamek i choćby spod ziemi zakopaną tajemnicę tę dobędzie.
Przyśpieszono więc obiad; gospodyni pierwsza wstała od stołu i nie zważając na
porę przykrą, pobiegła natychmiast na zamek.
Płaza nie wychodził tego dnia z domu, Bielecki także.
Doczekali się więc póznym wieczorem powrotu pani, ale weszła do nich z taką
twarzą sfałdowaną i zmienioną, milcząca, zła, że mąż jej pytać o nic nie śmiał.
Po chwili dopiero Płaza szepnął, czy się o czym nie dowiedziała.
- Tyle tylko wiem - rzekła - że to rzecz niemałej wagi, ale z sypialni króla
nikt nic nie wyniósł.
Pac się zaklina, że nie wie nic.
Chodzą wszyscy, jak by największe jakieś nieszczęście ich spotkało.
Kazanowski, gdy od króla wyjeżdżał, nikogo nie widział, do nikogo się nie
odezwał.
Francuza, który listy przywiózł, natychmiast zabrano i odprawiono precz, tak że
od niego się nie mógł nikt dowiedzieć, co i od kogo tu przynosił.
Bielecka ruszyła ramionami.
- Wszystko to nic - dodała - bo żeby jak taić chcieli, szydła w worku nie
schowajÄ…...
tylko złość bierze czekać i nie móc nic odgadnąć.
Król wieczorem księdza Pstrokońskiego kazał do siebie przywołać; z tym też
siedział zamknięty, ale szeptali po cichu.
Można sobie wystawić, z jaką niecierpliwością Bielecka wyglądała dnia
następnego, w którym spodziewała się odwiedzin Bietki, a ta jej coś przynieść
mogła.
Nadeszła ona w istocie, ale zaraz od progu oświadczyła, że nie wie nic.
Król przez całą noc na podagrę tak cierpiał, że krzyki jego słychać na zamku
było.
Mówiono, że niepodobieństwem jest, aby naprzeciw królowej mógł wyjechać i że
pewnie tylko wyśle brata i kanclerza Radziwiłła, a może i innych panów.
Mówiono o Denhofie, wojewodzie pomorskim.
Bielecki także z zamku przyniósł potwierdzenie tego, co Bietka opowiadała.
Dodawał, że nader przykre jakieś usposobienie panowało w kole otaczającym króla
najbliżej.
Kazanowski siedział długo sam na sam z nim.
Pac wszystkim powtarzał, że on nie jest wtajemniczony, ale że się domyśla, iż
przywiezione listy tyczyły się królowej.
Bielecka nadaremnie sobie głowę łamała.
Ani trzeciego, anili czwartego dnia z zamku nic nie wyszło, co by się domyślać
dozwalało treści tych listów, które takie uczyniły wrażenie, a wprędce takim
milczeniem i tajemnicą pogrzebione zostały.
Płaza wnosił, że musiała być rzecz wielkiej Wagi a niepomyślna, gdy tak się z
niÄ… ukrywano.
Tymczasem zaś, ponieważ król zdawał się tym więcej potrzebować rozrywki, Pac
biegał za Bietką, która i jego, i króla, igrając sobie z nimi i śmiejąc się,
wodziła, na próżno im czyniąc nadzieje.
Dziewczę przed Bielecką nie taiło tych zabiegów, jakie wojewodzic czynił;
przenikało doskonale ich cel i nie okazywało najmniejszej ochoty paść ofiarą
fantazji chwilowej pana.
Z drugiej strony panna Amanda, która czyniła niejakie nadzieje starającemu się
o nią Czartoryskiemu, iż za niego wyjdzie, znowu zmieniała usposobienie, jak
gdyby miała nadzieję nie tylko się na swym stanowisku utrzymać, ale nawet zdobyć
jeszcze ważniejsze.
Pac powiadał, że przed przyjazdem królowej i rozpatrzeniem się w tym, jak król
z nią żyć będzie, nic się na dworze nie zmieni.
Lekko sobie jakoÅ› szacowano nowÄ… paniÄ….
ROZDZIAA VIII.
Liisty, które tak wielkie na zamku uczyniły wrażenie, iż w kilka dni potem
jeszcze się ono zatrzeć nie mogło, pomimo wszelkich usiłowań ciekawych i
interesowanych dworaków pozostawały dotąd tajemnicą.
Domyślano się najdziwniejszych rzeczy, zmyślano na rachunek ich historie
osobliwe, nikt jednak właściwie nie wiedział nic oprócz może Kazanowskiego i
księdza Pstrokońskiego.
Król chmurniejszy niż kiedy, niespokojny, chwilami niecierpliwiący się, leżał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]