do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- 06 R.A. Salvatore Trylogia Doliny Lodowego Wichru 3 Klejnot Halflinga
- 107.Magiczny papierek
- Mercedes Lackey & Rosemary Edghill Bedlam's Bard 04 Beyond World's End
- Fated 3 SimpleTwis of Fate
- system_bankowy
- Angela Cameron Blood and Sex 03 Blane
- Breakneck 2 Withstanding Me
- James P. Hogan Giants 4 Entoverse
- herodian
- Herbert Frank Tom 2 Dune Messiah
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fashiongirl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Z map, które oglądałam, wynika, że k Treva mieszkają bardzo daleko od
nas zauważyła z powątpiewaniem Elspeth.
Jego dzicy krewniacy odlatują zimą tak daleko na południe, że nawet nie
wiemy, dokąd odparł Mroczny Wiatr.
Ma rację wtrąciła Gwena. Słyszałam, jak jeden z ludzi Kero, ten czarny,
opowiadał, że te ptaki spędzają zimę w jego kraju. A nie mamy pojęcia, jak daleko
na północ dotarł ten człowiek.
Cóż, jeśli tak. . .
Zrobi to, nie martw się powiedział stanowczo Mroczny Wiatr. Już
to robił, on i jego krewniacy, nawet zimą. A gdy dotrze do k Treva i odnajdzie
naszego adepta, już ktoś dopilnuje, by dostał najlepszy nektar i kącik dla siebie
w tamtej Dolinie.
Elspeth była pewna, że ptak będzie mieć dobrą opiekę o ile doleci
gdyż Tayledrasi otaczali swoich skrzydlatych przyjaciół, zresztą nie tylko ich, ale
wszystkie istoty dzielące z nimi Dolinę, niezwykłą troską.
Mroczny Wiatr potrząsnął głową. Nasz mały posłaniec jest gotów do drogi
i bardzo chce już wyruszyć rzekł. Nie dajmy mu czekać.
Elspeth nie miała pojęcia, skąd o tym wiedział, ale zgodziła się. Wysłanie
ptaka zajmie im trochÄ™ czasu.
Rzeczywiśśście powiedziała Hydona, kiwając głową. Rrrisss nie
utrzyma dzieci w ssspokoju zbyt długo.
Elspeth cieszyła się, gdy podeszła do nich Gwena, jeszcze bardziej zaś z tego,
że Towarzyszka nie była tak zmęczona jak oni. Spacer do Doliny, przedtem tak
186
przyjemny, teraz przedstawiał się w zupełnie innym świetle.
%7ładne z was nie jest zbyt ciężkie rzekła Gwena, gdy szli za gryfami przez
śnieg. Do Doliny nie jest aż tak daleko. Poniosę was albo, jeśli wolicie, oprzyj-
cie siÄ™ na mnie.
Słońca prawie nie było widać zza ciężkich chmur; do zachodu pozostała praw-
dopodobnie jedna miarka świecy.
Co o tym myślisz? spytała Elspeth. Idziemy czy jedziemy?
Dowiozę was na miejsce przed zachodem słońca powiedziała chełpliwie
Gwena.
Jedziemy zdecydował Mroczny Wiatr. O ile nie masz nic przeciwko
temu.
Absolutnie.
Właściwie mogło to być nawet intrygujące. . .
Mroczny Wiatr był chyba najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego spotkała
w życiu. I to nie tylko z powodu egzotycznej urody. A odkąd zdała sobie sprawę,
że nie udawał tępoty podczas lekcji tylko po to, by ją drażnić uznała go za
jeszcze bardziej atrakcyjnego.
Szczerze mówiąc, Tayledrasi w większości odznaczali się urodą zarów-
no fizyczną, jak i duchową. A Mroczny Wiatr pociągał ją jak nikt inny. Chciała
dowiedzieć się o nim jak najwięcej; chciała, by on poznał ją lepiej. Być kimś
zafascynowanym, a samemu fascynować to zupełnie różne sprawy. . .
Zwłaszcza jeśli dotyczy to tylko jednej strony. . .
Okropne przypuszczenie. Niestety, prawdopodobne.
A duma nie pozwoli jej skakać wokół niego i łasić się jak szczeniak. Poznała
ślepe zauroczenie na przykładzie Skifa i nie miała zamiaru go naśladować. Nigdy
nie postawi siÄ™ w sytuacji tak upokarzajÄ…cej.
Pierwsza wskoczyła na siodło. Mroczny Wiatr, mniej doświadczony, wyko-
rzystał skałkę, by wspiąć się za nią na grzbiet Gweny.
Obiecuję łagodną jazdę rzekła zaczepnie Gwena, przypominając im po-
przednie przeżycia Mrocznego Wiatru, gdy uczepiony kurczowo Elspeth obijał się
o kości Towarzyszki; gnali wtedy na pomoc jednemu ze zwiadowców. Szybkim,
równym stępem.
Dziękuję ci powiedział z uczuciem Mroczny Wiatr.
Gryfy już się z nimi pożegnały; snucie czaru je najbardziej wyczerpało. Ja-
ko gospodarze węzła energii zużyły najwięcej sił, by połączyć się z ogniskiem
i przesłać jego moc do Elspeth i Mrocznego Wiatru. Posłaniec mknął po niebie
jak strzała. Nic więc ich tu już nie zatrzymywało.
Znieg ciągle sypał, a dzień już się kończył. W zapadającym zmroku ruiny wy-
glądały tak przerażająco, że Elspeth dostała gęsiej skórki. Gwena odpowiedziała
na jej niepokój, wybierając najkrótszą drogę do domu, wiodącą obok bagna za-
187
mieszkałego przez hertasi. Nie należało zostawać w tym miejscu dłużej, zwłasz-
cza w takÄ… pogodÄ™.
Jak hertasi spędzają zimę? spytała nagle Elspeth. Mam na myśli te
spoza Doliny, z moczarów?
Nie zapadajÄ… w sen zimowy, ale rzadko opuszczajÄ… swoje jaskinie wy-
szeptał Mroczny Wiatr prosto w jej lewe ucho. Gwena szła szybkim krokiem.
Zamykają się w domu, dużo śpią, mało jedzą, trzymają się blisko ognia. Kiedy nie
śpią, wytwarzają różne drobiazgi, w większości figurki. Wszystko, co posiadają,
jest rzezbione lub zdobione.
Chyba lubią to robić odrzekła Elspeth. Wiesz, oni potępiają moje
ubranie jako zbyt surowe.
Na pewno zachichotał. Między innymi dlatego chętnie z nami współ-
pracują. Używają tradycyjnych wzorów, a my tworzymy nowe. A może dlatego,
że jesteśmy mniej skrępowani tradycją i konwenansami. Na tym polega handel
między nami: oni, jeśli chcą się zaopatrzyć w nowe wzory, przychodzą do nas,
artystów i służą nam w zamian za pomysły, schronienie i pożywienie.
Do nas artystów? zdziwiła się Elspeth. Nie znałam cię od tej strony. . .
Kiedyś projektowałem stroje. Nie jestem wielkim artystą jak Skrzydło Kru-
ka, raczej rzemieślnikiem odrzekł. Wydawał się zakłopotany. Choć to może
dziwne, hertasi z Doliny lubią w wolnych chwilach się stroić.
Miała ochotę mu przygadać, ale powstrzymała się. Przypomniała sobie od-
świętne kostiumy Mrocznego Wiatru i jego ojca; wyglądały, jakby stworzyła je
jedna ręka. I chyba tak było. To jego dzieła. Czy miała to być cicha propozycja
pojednania? Czy przeoczyła inne sygnały?
Wiesz zaczęła powoli u mnie w domu istnieje cały kodeks dotyczący
kwiatów, które ludzie noszą i które dają sobie nawzajem. Na dworze te przepisy są
chyba najbardziej skomplikowane. Niektórzy mogą i prowadzić długie rozmowy
bez słów, posługując się tylko kwiatami przypiętymi do ubrań.
Naprawdę? Wyglądał na zainteresowanego, chociaż odetchnął z ulgą,
gdy zmieniła temat. Tutaj ofiarowanie komuś kwiatów ma tylko jedno znacze-
nie.
Jakie?
Takie samo, jak podarowanie pióra: Pragnę cię . Teraz zrozumiała.
Widziała przecież tyle razy podobne sceny; nie wiedziała jednak, co oznaczały.
Jeśli pióro pochodzi od jakiegokolwiek ptaka, oznacza to krótką przygodę
ciągnął Mroczny Wiatr. Jeśli zaś to pióro ptaka związanego z daną osobą, jest
to znak głębszych uczuć.
Nagle przypomniała sobie szamankę Kethrę z wplecionymi we włosy piórami;
nigdy przedtem nie spotkała Shin a in przystrojonego w ten sposób. Czy to
dlatego Kethra. . . zaczęła i zaraz ugryzła się w język, zawstydzona własnym
brakiem taktu.
188
Jednak Mroczny Wiatr nie miał jej tego za złe. Owszem odrzekł.
To były pióra ptaków ojca, zanim oswoił tego kruka. Pióra szarej sowy i sokoła
perlina. Zatrzymujemy pióra zrzucane przez nasze ptaki. Część z nich zużywamy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]