do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Laurie King Mary Russel 08 Locked Rooms
- Laurie King Mary Russel 07 The Game
- 137. Baxter Mary Lynn Kobieta Danclera
- Lucy Monroe Misterny plan
- Byrd Nicole Pieknosc w blekicie
- Monroe_Mary_Alice_ _Bestsellers_ _Klub_ksiazki
- Adorno, Theodor Negative Dialectics 3b Models World spirit
- 091. Nora Roberts Przerwana gra
- Szolc Izabela Cichy zabójca
- Wykonywanie podkśÂ‚adów pod posadzki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anusiekx91.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
glądała jak ktoś, kto był kiedyś bardzo piękny, gdy cera była świeża, spojrzenie
błyszczące i pewne siebie. Ta kobieta, choć nadal o uderzającej urodzie, wyglądała na
osobę zmęczoną życiem.
- 185 -
S
R
Ella powoli cofnęła ręce, oparte o zlew, powoli wytarła je w ściereczkę.
Wiedziała już, kim jest ta kobieta. Wiedziała to, jeszcze zanim Marion wyjrzała zza
futryny, przebiegła przez pokój i rzuciła się tej kobiecie w objęcia.
- Mama!
- Marion? Czy to moja Marion?! - wykrzyknęła kobieta, z bardzo mocnym
południowym akcentem. - Nie wierzę, że moje maleństwo tak urosło! Jesteś śliczna,
skarbie. Aadniejszej dziewczynki nie ma na całym świecie!
Uściskała dziecko i wyprostowała się.
Palcami zakończonymi szkarłatnymi tipsami wygładziła swój T-shirt,
jednocześnie ogarniając spojrzeniem całe wnętrze. Spojrzeniem właścicielki, to było
ewidentne.
Ella stała z opuszczonymi rękami, czekając, aż spojrzenie spocznie na niej.
- A kto ty jesteś? - spytała kobieta wojowniczym tonem.
Ella wyprostowała się i wkroczyła do pokoju.
- To moja mama! - wykrzyknęła Marion.
- Tak - powiedziała kobieta, opierając rękę na biodrze. - Jestem Fannie
Henderson i to jest mój dom. A ty kto jesteś?
- Jestem Ella Majors, opiekunka Marion.
Po twarzy Fannie przemknęło coś jak cień ulgi.
- Niańka? Powinnam się domyśleć. Jesteś nowa. Przedtem była tu inna
opiekunka. - Wzruszyła lekceważąco ramionami i odwróciła się do Marion. - Co ty
musisz przeżywać, bidulko, skoro nawet ja nie nadążam za zmianami.
- Prawdopodobnie bardzo wielu opiekunek w ogóle nie widziałaś - odezwała się
Ella oschłym tonem. - Jak długo cię tu nie było? Rok, dwa?
Fannie odwróciła się powoli. Z jej miny można było się zorientować, że topór
wojenny został wykopany.
- To nie twoja sprawa, prawda?
- Wszystko, co dotyczy Marion, jest mojÄ… sprawÄ….
- Czyżby?
Ella spojrzała na Marion. Dziecko stało obok matki i przysłuchiwało się z
wielką uwagą ich rozmowie. Dlatego Ella zmusiła się do nikłego uśmiechu.
- 186 -
S
R
- W pewnym sensie.
- No właśnie.
Po twarzy Fannie przemknął uśmieszek.
- Marion, skarbie, a gdzie jest tatuś? Chciałabym się z nim przywitać.
- TatuÅ› jest w klinice.
- Może pójdziemy razem i poszukamy go?
Marion skwapliwie pokiwała główką. Matka i córka, trzymając się za ręce,
ruszyły do drzwi.
- Marion! - zawołała Ella. Dziecko zatrzymało się. Ella gorączkowo szukała w
głowie jakiegoś powodu, który nie pozwoliłby małej iść teraz z Fannie.
To było idiotyczne, bo Marion chciała być ze swoją matką.
- Och, nic ważnego. Może poczekać.
Po twarzy Fannie znów przemknął uśmieszek. Wredny.
- Chodz, kochanie - powiedziała. - Przekonamy się, czy tatuś będzie bardzo
zdziwiony moim widokiem.
Ella nie wiedziała, jak długo stała przed zlewem, mechanicznie zmywając
naczynia, garnki, wszystko co wpadło jej w ręce. Musiała koniecznie czymś się zająć,
bo inaczej pomaszerowałaby teraz prosto do kliniki, żeby zobaczyć, co tam się dzieje.
Zmywała, póki do domu nie wbiegł Harris. Stanął w drzwiach do kuchni i
ciężko dysząc, oparł rękę o futrynę.
- Jak z tobÄ…? W porzÄ…dku?
- Oczywiście - odpowiedziała Ella, nie odrywając oczu od zlewu.
- Nie spodziewałem się, że ona właśnie teraz tu się zjawi.
- Wiem. Ale jest. Podszedł bliżej i objął ją.
- Jakoś to będzie - powiedział cicho, prosto do jej ucha. - Jutro pojedziemy na
ryby...
- Na ryby?! Jutro?! - spytała z niedowierzaniem, wysuwając się z jego objęć. -
Może we trójkę? Jak ty to sobie wyobrażasz? Och! Spójrz prawdzie w oczy!
Przyjechała twoja żona i wszystko się zmienia. Przede wszystkim dla Marion. Biedne
dziecko jest nieprzytomne ze szczęścia. Ona nie odstępuje matki na krok. Och, Boże...
- 187 -
S
R
- Ella chwyciła za ściereczkę i otarła łzy. - Wiedziałam, że kiedyś to musi nastąpić.
Ale nie spodziewałam się, że tak szybko. Chyba powinnam wyjechać.
- Nie.
- Ale...
Nie dokończyła, bo w tym momencie drzwi frontowe otwarły się i rozległ się
głos Fannie, przesadnie radosny.
- Halo, halo! Jest tam kto?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]