do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Frederic Pohl Cykl Saga o Heechach (4) Kroniki HeechĂłw
- Jane Lindskold Firekeeper Saga 1 Through Wolf's Eyes
- Jack Vance Dying Earth 03 Cugel's Saga
- Moning Karen Marie To Tame a Highland Warrior 12 17
- Ed Greenwood Shandril's Saga 01 Spellfire
- Delpard Raphael Zeznania sekretarki. 12 lat u boku Hitlera(1)
- Lori Foster The Winston Brothers & Visitation 7 of 12 Fantasy
- LE Modesitt Recluce 12 Wellspring of Chaos (v1.5)
- Childe 01 Dorsaj
- Nyugat angyala Linda Howard
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fashiongirl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niemal nadziemski.
Nie mogę wszak uwodzić istoty tak boskiej, pomyślała Sol, to byłoby niemal
świętokradztwem.
I Sol postanowiła, że będzie trzymać się w ryzach. Jeśli on zechce okazywać jej
zainteresowanie, z pokorą przyjmie jego starania... Prawdę mówiąc, byłoby to dla niej
największe szczęście.
Jakże to niepodobne do Sol z Ludzi Lodu, pomyślała, do Sol Angeliki z całym jej
rejestrem grzechów i grzeszków! Czy możliwe, by siedziała tu teraz i drżała na myśl o
przygodzie miłosnej?
Wiedziała jednak doskonale: jeśli między nią a Kirem do czegoś dojdzie, z całą
pewnością nie będzie to tylko przygoda. To będzie...
Do diaska, czyżbym siedziała tu i płakała? Ja? Chyba zupełnie postradałam już rozum!
Z gniewem otarła łzy.
Właśnie w tym momencie zrozumiała, że musi wybrać. Musi się zdecydować, czy będzie
duchem czy człowiekiem. I że jej wybór zależy od uczuć, jakie żywi dla niej Kiro.
Jeśli on ją zechce, Sol w jednej chwili zdecyduje się na to, by być człowiekiem. Jeśli nie,
nie będzie chciała żyć. Nie będzie już nawet chciała być duchem. Poprosi Marca, by
pomógł jej się przedostać w wielką ciszę. W nicość. W nirwanę.
Nareszcie, po wszystkich niepowodzeniach, po długim życiu w przekonaniu, że jest
osobą, która nie potrafi nikogo pokochać, uświadomiła sobie, że to jednak możliwe.
%7łe umie kochać, mocno, gorąco, aż do bólu.
Położyła się w przyzwoitej odległości od Lemuryjczyka i pozwoliła, by to on pierwszy się
przebudził.
54
Sama jednak nie spała. Nabyta właśnie świadomość, że oto jednak darzy kogoś tak
silnym uczuciem, przywołała na jej usta drżący uśmiech. A jednocześnie ogarnął ją
dziwny lęk. Patrzyła na Kira nowymi oczami. Jak też zdoła ukryć swoją miłość? On może
się tego przestraszyć, bo przecież już sobie powiedzieli, że żadne z nich nie dojrzało
jeszcze do prawdziwego związku, chociaż myśl o nim zaczęła już kiełkować. Postanowili,
że pozwolą, by sprawy toczyły się własnym torem.
Teraz przynajmniej ona wiedziała, na czym stoi. Nie spodziewała się tylko, że zazna
takiego onieśmielenia, takiej niepewności. %7łe będzie bliska płaczu ze szczęścia na samą
myśl o jego istnieniu, od samego patrzenia na niego. I że tak bardzo będzie się bała
odrzucenia. Jak powinna się wtedy zachować? Już tylko wyobrażając sobie taką
sytuację, czuła się całkiem zagubiona. Jeśli taka właśnie jest miłość, jak ona zdoła to
wytrzymać?
Drgnęła gwałtownie, gdy Kiro się poruszył. Miała przecież udawać, że śpi.
Strażnik delikatnie dotknął jej ramienia.
- Sol - powiedział cicho. - Czas już się zbudzić.
Przeciągnęła się i mruknęła niewyraznie, co miało świadczyć o tym, jak przyjemnie się jej
spało.
- Ach, cudownie było odpocząć! - westchnęła, lecz nie śmiała się obrócić, by spojrzeć na
Kira. - Nie zdawałam sobie sprawy, że jest we mnie aż tyle z człowieka i mogę zasnąć aż
tak głęboko. Budzimy resztę?
- Tak pewnie byłoby najlepiej, ale może chciałabyś najpierw... odejść na stronę?
- O, tak!
Jak miło, że przewidział, iż ona będzie miała takie ludzkie potrzeby. Rozeszli się w
przeciwnych kierunkach.
Kiro czekał na nią, gdy wróciła. Uśmiechnął się, Sol więc także zmusiła się do uśmiechu.
Czy on widzi, że bije ode mnie miłość? zastanawiała się wystraszona.
- Ja zajmę się tymi z prawej, a ty spróbuj obudzić tych z lewej strony - zdecydował Kiro.
- Dobrze - zgodziła się Sol z ulgą. Tak naprawdę bowiem nie pragnęła niczego innego,
jak znajdować się blisko, możliwie najbliżej Kira.
Kiedy wyruszyli w dalszą drogę, wszystko się zmieniło. Potworny Grendel maszerował
pierwszy, dumny z tego, że jest przewodnikiem. Kiro zaproponował, żeby on i Sol tak jak
wcześniej szli zaraz za nim, ale czarownica z Ludzi Lodu zaprotestowała. Bała się, że
urodziwy Strażnik bez trudu odgadnie, co się z nią dzieje. Powiedziała więc tylko, że
właśnie ona powinna stanowić tylną straż, i tchórzliwie poszukała schronienia na końcu
pochodu.
Zdążyła jeszcze zauważyć jego zdumioną, właściwie wręcz urażoną minę i odezwały się
w niej wyrzuty sumienia. Wiedziała jednak, że po prostu nie zniesie jego bliskości.
Widać naprawdę mnie dopadło! pomyślała.
Kiro rzeczywiście czuł się urażony. Co w nią wstąpiło? zastanawiał się. Byliśmy przecież
takimi dobrymi przyjaciółmi, a teraz... ona nie chce nawet na mnie spojrzeć!
To bardzo bolało, bardziej niż się tego spodziewał.
55
Starał się stłumić to uczucie, bo przecież stało przed nim trudne zadanie. Musiał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]