do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Haas Derek Srebrny NiedĹşwiedĹş 01 Srebrny NiedĹşwiedĹş
- Carroll_Jonathan_ _Białe_Jabłka_01_ _Białe_jabłka
- Harry Harrison Stalowy Szczur 01 Narodziny Stalowego Szczura
- Anne McCaffrey Cykl JeĹşdĹşcy smokĂłw z Pern (01) JeĹşdĹşcy SmokĂłw
- Foster, Alan Dean Spellsinger 01 Spellsinger
- Zelazny, Roger The First Chronicles of Amber 01 Nine Princes in Amber
- Burroughs, Edgar Rice Tarzan 01 Tarzan of the Apes
- x_Elizabeth Hoyt The Raven Prince [Prince 01] (2006)
- Roberts Nora Gwiazdy Mitry 01 Zaginiona gwiazda
- Denise A Agnew [Daryk World 01] Daryk Hunter (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anusiekx91.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Niech Bóg będzie z tobą powiedział Bright zimnym tonem.
Donal wyszedł.
Głównodowodzący II
Geneve bar-Colmain był jak powiedział Donal dowódcą najlepszych sił
lądowych i kosmicznych między gwiazdami. Stało się tak dlatego, że Exotikowie
z Mary i Kultis, chociaż sami nie stosowali przemocy, byli na tyle mądrzy, by wy-
nająć najsprawniejsze z istniejących wojsk. Sam Cohnain był jednym z najzdol-
niejszych dowódców swoich czasów, obok Galta z Freilandii, Kamala z Dorsaj,
Isaaca z Wenus oraz przypadkowego sprawcy militarnych cudów Dom Yena,
najwyższego dowódcy na pojedynczej planecie Ceta, gdzie William sprawował
władzę. Colmain miał swoje kłopoty między innymi z młodą żoną, która już
go nie kochała i swoje wady był hazardzistą, zarówno w sensie dosłownym,
jak i wojskowym ale nie wpływało to na pracę jego umysłu ani na pracę jego
wywiadu z siedzibÄ… w bazie operacyjnej na Marze.
W rezultacie Colmain zdawał sobie sprawę, że Zaprzyjaznione światy przygo-
towują się do lądowania na Zombri w ciągu trzech tygodni od momentu podjęcia
decyzji. Jego szpiedzy dokładnie poinformowali go o ustalonym Dniu Zero. On
sam przygotował własne plany przywitania najezdzców.
Pierwszy z nich polegał na wykopaniu zasadzek na Zombri. Oddziały desan-
towe miały wskoczyć w gniazdo szerszeni. W tym samym czasie statki Exoti-
ków czekałyby niedaleko w pogotowiu. Ruszyłyby w chwili rozpoczęcia akcji na
Zombri i zamknęły nieprzyjacielskie statki pierścieniem wokół księżyca. Ataku-
jący zostaliby schwytani w dwa ognie: oddziały desantowe nie miałyby szansy
okopać się, a statki byłyby pozbawione wsparcia, którego miały udzielić okopane
na księżycu, dysponujące ciężkimi działami siły lądowe.
Prace nad kopaniem umocnień były już mocno zaawansowane tego dnia, kiedy
w swojej bazie na Marze Colmain wraz ze Sztabem Generalnym wytyczał osta-
teczną strategię. Przerwało mu pojawienie się adiutanta, który wbiegł pośpiesznie
do sali konferencyjnej, nie dopełniwszy wpierw formalności zapytania o pozwo-
lenie.
O co chodzi?! ryknął Colmain, podnosząc znad rozłożonych planów na-
chmurzoną śniadą twarz, która mimo jego sześćdziesięciu lat była jeszcze na tyle
przystojna, by powodzeniem u innych kobiet zrekompensować mu brak zaintere-
sowania ze strony własnej żony.
105
Sir powiedział adiutant Zombri został zaatakowany. . .
Co? Colmain zerwał się na równe nogi, a za nim reszta szefów Sztabu.
Ponad dwieście statków, sir. Dostaliśmy właśnie meldunek. Adiutantowi
trochę łamał się głos. Miał niewiele ponad dwadzieścia lat. Nasi żołnierze na
Zombri walczÄ…, jak mogÄ…. . .
Walczą? Colmain zrobił gwałtowny krok w stronę adiutanta, niemal jak-
by uważał go za osobiście odpowiedzialnego. Czy oddziały desantowe zaczęły
już lądować?
Już wylądowały, sir. . .
Ile?
Nie wiemy, sir. . .
Zakute łby! Ile statków zrzuciło desant?
%7ładen, sir. Adiutant stracił oddech. Nie zrzucili żadnych ludzi. Wszy-
scy wylÄ…dowali.
WylÄ…dowali?
* * *
Przez ułamek sekundy w długiej sali narad panowała zupełna cisza.
Chcesz mi powiedzieć. . . wrzasnął Colmain że dwieście statków
pierwszej klasy wylądowało na Zombri?!
Tak, sir głos adiutanta przeszedł prawie w pisk. Wypierają nasze
oddziały i okopują się. . .
Nie miał okazji dokończyć. Colmain odwrócił się błyskawicznie do swoich
oficerów operacyjnych i dowódców patroli.
Psiakrew! zawył. Wywiad!
Sir? odezwał się freilandzki oficer siedzący w połowie długości stołu.
Co to ma znaczyć?
Sir. . . wyjąkał oficer. Nie wiem, jak to się stało. Ostatnie raporty
z Harmonii sprzed trzech dni. . .
Do diabła z ostatnimi raportami. Chcę mieć w ciągu pięciu godzin wszyst-
kie statki i wszystkich ludzi, których możemy wysłać w przestrzeń! Chcę, żeby
wszystkie statki patrolowe dowolnej klasy ze wszystkimi ludzmi, jakich zdołamy
zebrać, znalazły się w okolicy Zombri za dziesięć godzin. Ruszać się!
Sztab Generalny Exotików wziął się do działania.
Tylko klasie sił zbrojnych, którymi dowodził Colmain, należało zawdzięczać
wykonanie takich rozkazów w ciągu zaledwie dziesięciu godzin. Fakt, że czterysta
statków wszystkich klas z kompletem załóg i oddziałów szturmowych stawiło się
w wyznaczonym miejscu, zakrawał na mały cud.
Colmain i jego dowódcy patrzyli na księżyc przesuwający się w Oku Kontro-
lnym na pokładzie statku flagowego.
106
Jeszcze trzy godziny temu napływały meldunki o walkach toczących się na
dole. Obecna cisza wymownie świadczyła o pokonaniu wojsk Colmaina. Ponadto
obserwatorzy donosili o kolejnych stu pięćdziesięciu nowo wywierconych w sko-
rupie księżyca otworach, oprócz tych, które wykonały wcześniej oddziały Exoti-
ków.
Są w nich powiedział Colmain statki i ludzie.
Teraz kiedy minął pierwszy szok, był znowu opanowanym i zdolnym dowód-
cą. Znalazł nawet czas, by zanotować sobie w pamięci, że musi spotkać się z tym
Dorsajem, Graeme em. Stanowisko najwyższego dowódcy zawsze było łakomym
kąskiem dla błyskotliwego młodzieńca, ale z czasem przekona się, że Zjednoczo-
na Rada Kościołów to trudny pracodawca. . . a ujemne strony pozostawania pod-
komendnym samego Colmaina mogłaby zrekompensować wysokość poborów, ja-
kie Exotikowie zawsze byli gotowi płacić. Jeśli chodzi o obecną sytuację, Colmain
nie widział powodu do strachu, lecz jedynie do pośpiechu. Stało się już oczywiste,
że Graeme postawił wszystko na jedno śmiałe posunięcie. Liczył na zaskoczenie,
dzięki któremu mógłby wylądować na księżycu i umocnić się na tyle, by koszty
usunięcia go stamtąd były zbyt wysokie. . . zanim dotarłyby posiłki.
Pomylił się jednak ale Colmain w pełni go docenił, pomimo tego jednego
błędu zle obliczając czas, jaki zabierze Colmainowi zgromadzenie wszystkich
sił odwetowych. I nawet ten błąd był wybaczamy. Na wszystkich znanych świa-
tach nie istniało inne wojsko, które mogłoby się przygotować do walki w czasie
trzykrotnie krótszym niż normalnie.
Ruszamy powiedział Colmain. Wszyscy. . . Rozstrzygniemy to przez
walkę tam na dole. Rozejrzał się po oficerach. Jakieś komentarze?
Sir odezwał się dowódca Niebieskiego Patrolu nie moglibyśmy po-
czekać tu na nich?
Chyba nie myśli pan tego poważnie powiedział Colmain dobrodusz-
nie. Nie przylatywaliby do naszego systemu i nie okopywali się, nie będąc
w pełni przygotowani do pozostania tu tak długo, żeby utworzyć wysuniętą pla-
cówkę, której nie zdołamy odbić. Potrząsnął głową. Czas działać teraz,
panowie, zanim infekcja rozprzestrzeni siÄ™. Wszystkie statki wylÄ…dujÄ…. . . na-
wet te, na których nie ma oddziałów desantowych. Będziemy walczyli z nimi jak
z wojskami lÄ…dowymi.
Oficerowie zasalutowali i wyszli, żeby wykonać rozkazy.
* * *
Flota Exotików spadła na Zombri jak szarańcza na sad. Colmain, przemie-
rzając dużymi krokami sterownię statku flagowego, uśmiechał się coraz szerzej,
w miarę jak napływały meldunki o oczyszczaniu umocnień z freilandzkich wojsk
107
[ Pobierz całość w formacie PDF ]