do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Haas Derek Srebrny NiedĹşwiedĹş 01 Srebrny NiedĹşwiedĹş
- Carroll_Jonathan_ _Białe_Jabłka_01_ _Białe_jabłka
- Anne McCaffrey Cykl JeĹşdĹşcy smokĂłw z Pern (01) JeĹşdĹşcy SmokĂłw
- Foster, Alan Dean Spellsinger 01 Spellsinger
- Zelazny, Roger The First Chronicles of Amber 01 Nine Princes in Amber
- Burroughs, Edgar Rice Tarzan 01 Tarzan of the Apes
- x_Elizabeth Hoyt The Raven Prince [Prince 01] (2006)
- Roberts Nora Gwiazdy Mitry 01 Zaginiona gwiazda
- Denise A Agnew [Daryk World 01] Daryk Hunter (pdf)
- Mackenzie Myrna W miescie marzen 01 Złodzieje marzeń (Harlequin Romans 1074)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- quentinho.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mnie pistolet. - Capo Dinobli nikogo nie przyjmuje.
- Wcale nie chodzi mi o Capo - odparłem, zerkając na widoczny za jego plecami
dziedziniec.
Przechodził tam właśnie wysoki człowiek w obszarpanym ubraniu, ale pod obdartymi
mankietami jego spodni dostrzegłem odbłysk plastikowych butów.
- Capo życzę jedynie dobrego zdrowia! - krzyknąłem głośno. - I mam nadzieję, że ma
dobrego gerontologa, który regularnie aplikuje mu synapsostymulaty.
Strażnik mruknął coś zmieszany, ale moje słowa nie były skierowane do niego.
Człowiek na dziedzińcu nagle się zatrzymał, a potem odwrócił się wolno. Zobaczyłem
podłużną twarz i przenikliwe, skierowane na mnie w milczeniu niebieskie oczy.
Podszedł i wciąż na mnie patrząc, zaczął rozmawiać ze strażnikiem.
- W czym problem?
- Nic, nic, szanowny panie. Odprawiałem właśnie tego tutaj.
- Pozwól mu wejść. Chcę go przesłuchać.
Strażnik opuścił pistolet i przeszedłem przez bramę.
Kiedy znalezliśmy się za zasięgiem słuchu strażników, wysoki mężczyzna odwrócił
się do mnie i zmierzył mnie od stóp do głów zaciekawionym spojrzeniem.
- Idz za mną - powiedział. - Chcę z tobą pomówić na osobności.
Nie odezwał się już, aż weszliśmy do jakiegoś pokoju i zamknęły się za nami drzwi.
- Kim jesteś? - zapytał.
- Wiesz, że właściwie miałem ci zadać to samo pytanie. Czy Liga wie, co tu robicie?
- Oczywiście, że wie. To oficjalna... - ugryzł się w język i uśmiechnął się. - To
przynajmniej dowodzi, że jesteś spoza planety. Nikt tu nie potrafi tak szybko myśleć ani nie
wie tyle co ty. Siadaj i powiedz, kim jesteś. Potem ocenię, ile mogę ci powiedzieć o naszej
pracy tutaj.
- W porządku - odpowiedziałem opadając na krzesło i kładąc pistolet na podłodze. -
Nazywam się Jim. Byłem członkiem załogi veniańskiego frachtowca, dopóki nie zadarłem z
kapitanem. Wyrzucił mnie na tej planecie. To wszystko.
Wyciągnął notes i zaczaj zapisywać.
- Nazywasz się Jim. A nazwisko? Milczałem. Popatrzył na mnie spode łba.
- Dobrze, obejdziemy siÄ™ na razie bez tego. Jak siÄ™ nazywa kapitan?
- Sądzę, że zachowam tę informację na pózniej. Może teraz ty powiesz mi, kim jesteś?
Odsunął notes i usiadł wygodnie.
- To mi nie wystarcza. Nie znając twojej tożsamości nie mogę ci nic powiedzieć. Skąd
pochodzisz z Yenii? Jak siÄ™ nazywa stolica twojej planety? Kto jest Prezesem Rady Zwiata?
- To było dawno, zapomniałem.
- Kłamiesz. Jesteś takim samym Yeniańczykiem jak ja. Zanim dowiem się więcej...
- Co dokładnie musisz wiedzieć? Jestem obywatelem Ligi, nie jednym z miejscowych
opryszków. Oglądałem trójwymiarową telewizję, jadałem u MacSwineyów znanych na
każdym świecie, czterdzieści dwa miliardy utargu. Studiowałem elektronikę molekularną i
mam czarny pas w judo. Czy to ci wystarczy?
- Być może. Ale powiedziałeś mi, że zostałeś tu wyrzucony z veniańskiego
frachtowca, a to nie może być prawdą. Zabroniono jakichkolwiek niezatwierdzonych kon-
traktów ze Spiovente.
- Mój kontrakt nie był zatwierdzony. Statek szmuglował tu broń, taką jak ta.
To wreszcie przyciągnęło jego uwagę. Sięgnął po notes.
- Kapitan nazywa się...? Pokręciłem głową w milczącym nie".
- Dostaniesz tę informację tylko wtedy, gdy załatwisz mi wydostanie się z tej planety.
Możesz to zrobić, bo z tego, co mi powiedziałeś, jesteś tu za zgodą Ligi. A więc może
zrobimy mały interesik. Ty załatwisz mi bilet - mam mnóstwo srebrnych dukatów, żeby za
niego zapłacić, czy też będę miał, a to na jedno wychodzi. Poza tym pomożesz mi troszeczkę
w lokalnej sprawie. A wtedy ja podam ci nazwisko kapitana.
Nie spodobało mu się to. Myślał intensywnie, przeżuwał haczyk, ale nie mógł go
przełknąć.
- Przez ten czas, kiedy się zastanawiasz - odezwałem się - mógłbyś mi powiedzieć,
kim jesteÅ› i co tu robisz?
- Najpierw musisz obiecać, że nie zdradzisz naszej tożsamości krajowcom. Nasza
obecność jest znana poza tą planetą, ale tutaj możemy odnieść sukcesy tylko wtedy, gdy cała
operacja pozostanie tajemnicÄ….
- Obiecuję, obiecuję. Nie jestem nic winien żadnemu z krajowców.
Ułożył palce w piramidkę i odchylił się do tyłu jakby zaczynając wykład. Dobrze
zgadłem, potwierdziły to jego pierwsze słowa.
- Jestem profesor Lustig z Uniwersytetu Ellenbogen, gdzie pracujÄ™ na katedrze
socjoekonomii stosowanej. Jestem kierownikiem departamentu i muszę powiedzieć, że to ja
założyłem ten departament, gdyż socjoekonomia stosowana jest stosunkowo młodą
dyscypliną, będącą, rzecz jasna, odgałęzieniem socjoekonomii teoretycznej...
Mrugnąłem szybko, aby nie popaść w otępienie i zmusiłem się do słuchania. To
właśnie przez takich nauczycieli jak Lustig uciekłem ze szkoły!
- ...lata korespondencji i pracy, aby zrealizować naszą największą ambicję. Praktyczne
zastosowanie naszych teorii... Najtrudniej było przekonać biurokratów z Ligi ze względu na
nieinterwencyjną politykę Ligi. W końcu udało się ich namówić, żeby z odpowiednimi
zabezpieczeniami pozwolili nam poprowadzić pierwszy doświadczamy program tu, na
Spiovente. I jak powiedział ktoś z czarnym humorem, gorzej nie mogliśmy trafić.
- A co dokładnie próbujecie tu zrobić? - zapytałem. Wytrzeszczył oczy.
- To powinno być oczywiste. Cały czas tylko o tym mówiłem.
- Pan myślał o teorii, profesorze. Czy byłby pan łaskaw po ludzku wyjaśnić, co
chcecie osiągnąć?
- Jeśli nalegasz, w kategoriach Laymana oczywiście, próbujemy ni mniej, ni więcej
tylko zmienić strukturę tego społeczeństwa. Zamierzamy wyprowadzić tę planetę z Ciemnego
Zredniowiecza, nawet gdyby miała kopać i wrzeszczeć. Po Przełomie Spiovente wpadła w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]