do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Kurtz, Katherine Knights Templar 01 Temple and the Stone
- Andy Chambers Necromunda Survival Instinct (v1.5) (Undead)
- Coles R., The_Secular_Mind
- Roberts Nora Gwiazdy Mitry 01 Zaginiona gwiazda
- Dć™bski RafaśÂ‚ Pasterz upiorów opowiadania
- May Karol WyśÂ›cig z czasem
- Dziennik zakochanej nastolatki Baccalario Pierdomenico, Peruzzi Elena
- 1015.Bailey Rachel Grzeszna rozkosz
- Debbie Macomber śąona z ogśÂ‚oszenia
- Michelle Re
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fashiongirl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jorgos.
Melliakios tylko skinął głową, a Christina pomyślała, że w tym wypadku
sprawdziło się stare przysłowie: Kto pod kim dołki kopie, sam w nie wpada".
- Teraz już idzcie, proszę, idzcie.
Jorgosowi i Christinie nie pozostało nic innego, jak się pożegnać.
Któregoś dnia wytłumaczą starej Marii i Melliakiosowi, że nie mają powodu
obawiać się przyszłości. Idąc zimnym korytarzem szpitalnym usłyszeli dzwięki
fletni. To Melliakios zaczął grać, a w jego grze było coś z pożegnania...
Był pogodny rozsłoneczniony dzień. Do północnego stoku Akropolu
przytuliło się stare miasto - Plaka, kolorowy labirynt wąskich uliczek i krytych
czerwoną dachówką małych domów. Gdy stało się na Likavitos, miało się
wrażenie, że Akropol jest dosłownie na sięgnięcie ręki, na redzie w Pireusie
stały statki pasażerskie i frachtowce, wyspa Aigina, oddalona o niecałą godzinę
drogi, lśniła w oddali pasmem białych plaż. Za nią wyłaniały się z porannej
mgły wzgórza wschodniego Peloponezu.
Rozmowy wypadły dobrze. Jorgosowi udało się zainteresować kilku
biznesmenów projektem nowoczesnego zagospodarowania wyspy, co
oczywiście oznaczało pożądane inwestycje. Jedna sprawa wszakże nie została
S
R
wyjaśniona. Za dwa tygodnie Christina miała wrócić do Stanów. Co wtedy
będzie z nią i Jorgosem?
Prom już dawno wyszedł z portu, lecz Christina ciągle jeszcze patrzyła w
stronę niknącego na horyzoncie miasta. Zdążyła je już pokochać...
Była jak i Jorgos pełna wad i sprzeczności, w każdym razie takie miała
uczucie, ale oboje odznaczali się silną wolą i zdecydowanym dążeniem do
wytkniętego celu. Dla niego życie musiało być w jakiś sposób spontaniczne -
tu i teraz. A dla niej?
W parę godzin pózniej przybili do przystani na Delos. Panował tam
ożywiony ruch, w kafenionie siedzieli jak zwykle ci sami młodzi i starzy
mężczyzni, osiołki ociężale kroczyły w pyle drogi, w większości obładowane
wiązkami chrustu. Wszędzie czarnowłose dzieci, bawiące się hałaśliwie
między łodziami, gromadzące się wokół wyrzuconych przez fale przedmiotów,
śmiejące się i rozkrzyczane.
Na drugim końcu przypominającego łuk pirsu rybacy naciągali na
brunatne pale przeznaczone do wysuszenia sieci. Wcześniej je połatali, wiążąc
zerwane oczka wyuczonymi, sprawnymi palcami, a przy tym śmiali się i
gawędzili. W pewnym momencie któryś z nich zaczął śpiewać, inni mu
zawtórowali. Ubrane na czarno kobiety, często z dzieckiem na ręku, chodziły z
koszami od straganu do straganu, inne stały przy studni napełniając wiadra i
dzbany.
W powietrzu unosił się gwar niezliczonych głosów, raz po raz rozlegał
się warkot motorówki, a ponad tym wszystkim krzyżowały się nieustanne
pokrzykiwania mew zataczających szerokie kręgi na niebie, to znów opadają-
cych na wodę w poszukiwaniu żeru albo trzepoczących po plaży. Pelikany
siedziały na brzegu mola i czyściły w słońcu pióra lub kołysały się na wodzie
pomiędzy łodziami.
S
R
- Mogłabym tu żyć - oświadczyła spontanicznie z radośnie bijącym
sercem. Miała uczucie, że wróciła do domu.
- Jak długo? - Jorgos spojrzał na nią z powagą. - W zimie wyspa jest
wyjątkowo cicha i samotna. Tawerny są zamknięte, a kobiety prawie nie
wychodzą z domów.
- Lato mogłabym spędzać na wyspie, a zimę w Atenach. - Chciała dać mu
ostrożnie do zrozumienia, że jest gotowa zostać w Grecji.
- Kocham cię, Christino, ale mimo to chciałbym, abyś wróciła do Stanów.
- A więc zrozumiał.
- Dlaczego? - Każde jego słowo było jak nóż zatapiający się bezlitośnie w
jej sercu.
- To ważna decyzja, i wcale nie taka łatwa. Gdy cię poproszę, abyś
została mą żoną, chcę, abyś miała absolutną jasność, na co się decydujesz.
- Chcesz się ze mną ożenić?
- Poczekaj. Chcę, abyś wróciła teraz do Stanów i tam, z dala od wyspy i
związanych z nią przeżyć, zastanowiła się w spokoju, czy naprawdę będziesz
mogła mieszkać w Grecji, w Atenach i na Delos. Dopiero gdy będziesz tego
pewna i wrócisz do mnie, spytam, czy zechcesz zostać moją żoną.
Potem wziął ją w ramiona, całował i tulił tak, jak gdyby nie miał nigdy
przestać...
Ostatnie dwa tygodnie minęły dla niej jak we śnie. Ojca widywała
jedynie z rzadka, gdyż większość czasu spędzał pod ziemią, a ona
wykorzystywała każdą chwilę, aby być z Jorgosem.
Potem nadszedł dzień odjazdu.
- Do widzenia, ojczulku - powiedziała obejmując go serdecznie.
- Już wracasz, dziecinko? - spytał nieco oszołomiony. - Przecież dopiero
co przyjechałaś.
S
R
- Dokładnie przed sześcioma tygodniami - powiedziała ze śmiechem. -
Nie ma rady, muszę zacząć zarabiać pieniądze, bo wydałam niemal wszystko.
- A dasz do prasy informacjÄ™ o wykopaliskach i grobowcu?
- To mój święty obowiązek!
Kiedy żegnała się z Christosem i Peterem, dojrzała starą Marię,
przyglądającą się im z daleka. Maria po raz pierwszy wyglądała na
zadowoloną. Przynajmniej jedna z tych obcych wyjeżdżała! Potem została z
Jorgosem sama. Na przystani było pełno ludzi, lecz nikt nie zwracał na nich
uwagi.
- Myśl o nas dobrze, kochanie - szepnął.
Zapach wody po goleniu i tytoniu, poważne ciemne oczy, łagodne ręce,
uśmiech... to wszystko wkrótce będzie tylko wspomnieniem. Chciała go
zatrzymać, zatrzymać na zawsze, mimo to nie poruszyła się.
On też nie chciał się z nią rozstawać. Naraz owładnął nim straszny lęk, że
może ją stracić, a przecież pragnął z nią dzielić życie, dobre i złe dni...
Już miał ją poprosić, aby machnęła ręką na rozsądek, dała się ponieść
uczuciu, zrobiła to, co jej dyktuje serce, gdy rozległ się warkot motoru i
donośne hej-hej". To Jeanne Evangelos przyjechała się pożegnać, a jej nagłe
hałaśliwe pojawienie się podziałało na nich jak kubeł zimnej wody. Jorgos
został brutalnie wyrwany z marzeń i przywrócony rzeczywistości. Nie, musi
dać Christinie czas, nawet gdyby miał ją bezpowrotnie stracić... Christina
jęknęła w duchu. Instynkt jej podpowiedział, że Jorgos chciał ją poprosić, aby
została, więc tym bardziej zapragnęła teraz rzucić Jeanne rekinom na pożarcie.
- Hej-hej! - wołała z daleka Jeanne powiewając różową chusteczką. -
Masz szczęście, że wracasz do cywilizacji, Christino - wysapała stając przed
nimi. - Obrzuciła Jorgosa wiele mówiącym spojrzeniem i dodała: - Prawda,
Jorgosie? - Była jedną z nielicznych na wyspie, którzy nie zorientowali się, co
S
R
tak naprawdę jest między nimi. - Gdybym tylko mogła, wyjechałabym stąd
natychmiast.
Jorgos nie dał jej wszakże czasu, aby wytłumaczyła, dlaczego ciągle tkwi
na wyspie, choć nie ma na to ochoty. Właśnie rozległ się dzwon pokładowy,
więc co prędzej odciągnął Christinę na bok. Z promu spuszczono trap i pierwsi
pasażerowie cisnąc się zaczęli wchodzić na pokład.
- Do widzenia, kochanie - powiedział cicho zaglądając jej w oczy.
- Do widzenia - szepnęła zdławionym głosem.
Zawyła syrena okrętowa i Christina jako jedna z ostatnich weszła na
pokład, uginając się pod ciężarem swych dwóch walizek, które i tym razem
okazały się prawdziwą zawadą.
Stało się. Odeszła, a on pozwolił jej odejść... Tak przecież być nie może,
myślał z rozpaczą Jorgos, nie może! Jeszcze raz zadzwięczał dzwon
[ Pobierz całość w formacie PDF ]