do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Ian Douglas Inheritance Trilogy 1 Star Strike
- God's Demon Wayne Douglas Barlowe
- Douglas Arthur Złoto z Porto Bello
- Cat Adams [Blood Singer 02] Siren Song (pdf)
- Życzę Ci powodzenia przez cały rok
- Conan Doyle, Sir Arthur Baskerville
- Gorski Artur swiadek smierci lustra
- Margit Sandemo Cykl Saga o czarnoksi晜źniku (05) Próba ognia
- Christopher Hitchens The Trial of Henry Kissinger (2002)
- M455. McArthur Fiona Wesele nad jeziorem
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fashiongirl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się wokoło.
Aha! zreflektował się nagle. Bardzo mi przykro, nie byłem całkiem przygo-
towany.
Pozwól, że cię przedstawię powiedziała Trillian. Arturze, to jest mysz Benjy.
Cześć powiedziała jedna z myszy. Musnęła wąsami coś, co było zapewne re-
agującą na dotyk tablicą rozdzielczą i szklaneczka wysunęła się naprzód.
A to jest mysz Frankie.
Druga mysz rzekła:
Miło cię poznać i zrobiła to samo.
Artur gapił się z otwartymi ustami.
130
Ale czy to nie sÄ…...
Tak potwierdziła Trillian. To są myszy, które zabrałam ze sobą z Ziemi.
Spojrzała mu w oczy i Arturowi wydawało się, że prawie niedostrzegalnie wzruszyła
z rezygnacją ramionami. Czy mógłbyś podać mi ten półmisek mielonego arkturiań-
skiego megaosła? spytała po prostu.
Slartibartfost chrzÄ…knÄ…Å‚ uprzejmie.
Przepraszam bardzo rzekł.
Tak, dziękuję ci, Slartibartfost powiedziała oschle mysz Benjy. Możesz
odejść.
Co? Ale... eee... bardzo dobrze stwierdził stary człowiek, trochę urażony.
A więc idę zająć się moimi fiordami.
No cóż, w gruncie rzeczy nie jest to konieczne rzekła mysz Frankie. Wygląda
na to, że druga Ziemia nie będzie nam już potrzebna. Przewróciła swoimi różowymi
oczkami. Nie teraz, gdy znalezliśmy rodowitego mieszkańca tej planety, który był
tam na moment przed jej zniszczeniem.
Co? wykrzyknął osłupiały Slartibartfost. Nie możecie tego zrobić! Mam już ty-
siąc lodowców gotowych, żeby pokryć Afrykę!
No cóż, może więc wybrałbyś się pojezdzić na nartach, zanim je zdemontujesz
odezwał się cierpko Frankie.
Pojezdzić na nartach! wykrzyknął stary człowiek. Te lodowce są dziełami
sztuki! Pięknie rzezbione kontury, strzeliste lodowe iglice, głębokie majestatyczne wą-
wozy! Jezdzić na nartach po unikatowych dziełach sztuki byłoby świętokradztwem!
Dziękujemy ci, Slartibartfost rzekł stanowczo Benjy. To byłoby wszystko.
Tak, sir odparł zimno stary człowiek. Dziękuję bardzo. No, to żegnaj,
Ziemianinie zwrócił się do Artura. Mam nadzieję, że twój tryb życia wróci do
normy.
Skinął głową pozostałym, odwrócił się i wyszedł smutny z pokoju.
Artur patrzył za nim, nie wiedząc, co powiedzieć.
A teraz odezwała się mysz Benjy za interesy!
Ford i Zaphod stuknęli się kieliszkami.
Za interesy! powiedzieli chórem.
Przepraszam bardzo? zapytał Benjy.
Ford rozejrzał się.
Myślałem, że wznosisz toast rzekł.
Myszy zadreptały niecierpliwie w swoich szklanych pojazdach. Po chwili uspokoiły
się, a Benjy wysunął się naprzód.
A więc, ziemska istoto zwrócił się do Artura w efekcie mamy następującą
sytuację. Jak wiesz, przez ostatnie dziesięć milionów lat mniej więcej zarządzaliśmy
Ziemią, żeby odnalezć tę parszywą rzecz, nazywaną ostatecznym pytaniem.
131
Dlaczego? zapytał ostro Artur.
Nie, już o tym myśleliśmy przerwał mu Frankie. Ale to nie pasuje do odpo-
wiedzi. Dlaczego? Czterdzieści dwa . Widzisz, nie zgadza się.
Nie rzekł Artur. Chodzi mi o to, po co to robicie?
Aha stwierdził Frankie. No cóż, tak naprawdę to chyba z przyzwyczajenia,
jeśli mam być brutalnie szczery! I o to właśnie mniej więcej chodzi. Mamy już tego
wszystkiego po dziurki w nosie i na samą myśl o zaczynaniu wszystkiego od początku
przez tych cholernych Vogonów dostaję po prostu szału, rozumiecie, prawda? Mieliśmy
naprawdę masę szczęścia, że Benjyemu i mnie udało się szybciej skończyć naszą pracę
i wyjechaliśmy z Ziemi na krótkie wakacje, a potem wymanewrowaliśmy twoich przy-
jaciół, żeby zabrali nas z powrotem na Magratheę.
Magrathea jest bramą do naszego własnego wymiaru wtrącił Benjy.
No i wtedy ciągnął jego myśl towarzysz otrzymaliśmy naprawdę niesamowicie
korzystną propozycję kontraktu na wywiad w 5D i cykl wykładów w naszych okolicach
i mamy wielką ochotę ją przyjąć.
Ja bym to zrobił, a ty, Ford? powiedział zachęcająco Zaphod.
No pewnie zgodził się Ford. Jak nic.
Artur spojrzał na nich uważnie, zastanawiając się, do czego to wszystko zmierza.
Ale widzisz, do tego potrzebny jest nam produkt stwierdził Frankie. To zna-
czy, idealnie by było, żebyśmy jednak mieli ostateczne pytanie w takiej czy innej for-
mie.
Zaphod nachylił się do Artura.
Zobacz wyjaśnił. Jeżeli oni po prostu usiądą sobie w studio, wyglądając na
bardzo zrelaksowanych i no wiesz, rzucą od niechcenia, iż tak się składa, że znają od-
powiedz na życie, wszechświat i wszystko inne, a potem będą umieli w końcu przyznać,
że tak naprawdę brzmi ona czterdzieści dwa , to cała zabawa potrwa przypuszczalnie
dosyć krótko. Rozumiesz, nie będzie dalszego ciągu.
Potrzebujemy czegoś, co dobrze brzmi rzekł Benjy.
Czegoś, co dobrze brzmi?! wykrzyknął Artur. Ostateczne pytanie, które do-
brze brzmi?! Od pary myszy?
Myszy nastroszyły się.
Owszem, zgadzam się, tak idealizmowi, tak godności czystej nauki, tak po-
szukiwaniu prawdy we wszystkich jej przejawach, ale obawiam się, że zawsze nadcho-
dzi moment, kiedy zaczynasz podejrzewać, że prawie na pewno całą wielowymiarową
nieskończonością wszechświata rządzi banda szaleńców. I jeżeli masz do wyboru spę-
dzić następne dziesięć milionów lat, żeby się tego dowiedzieć albo po prostu brać forsę
i w nogi, to ja osobiście wolę zrobić ten numer powiedział Frankie.
Ale... zaczÄ…Å‚ beznadziejnie Artur.
132
Hej, kiedy to do ciebie dotrze, Ziemianinie przerwał mu Zaphod. Jesteś pro-
duktem ostatniej generacji tej matrycy komputerowej i byłeś tam dokładnie do mo-
mentu, w którym Vogonowie nacisnęli spust, zgadza się?
No...
A więc twój mózg był organiczną częścią przedostatniej konfiguracji programu
komputera stwierdził Ford, przekonany, że wyraża się zupełnie jasno.
Zgadza się? spytał Zaphod.
Cóż... powiedział pełen wątpliwości Artur. Nigdy nie czuł się organiczną czę-
ścią niczego i uważał to zawsze za jeden ze swoich problemów.
Inaczej mówiąc rzekł Benjy, kierując swój mały, dziwaczny pojazd prosto na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]