do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Alex_Joe_ _Smierc_mowi_w_moim_imieniu
- Deaver Jeffery Dar jć™zyków
- Polsko Hebrajski
- Ariel and Shya Kane How to Create a Magical Relationship
- King.William. .Przygody.Gotreka.i.Felixa.03. .Zabójca demonów
- Cussler Clive Wir Pacyfiku
- Ratzinger Joseph, KośÂ›cióśÂ‚. Wspólnota w drodze
- Christie Agatha Kot wśÂ›ród gośÂ‚ć™bi
- Fairytale Shifter 4 Finding Snow Alexa Riley
- Don DeLillo Spadajć…c
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fashiongirl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się bawić w dramaturgię. Grać w teatrze to owszem, zawsze to pierwszy krok na drodze na
kariery filmowej. Ale pisać niskopłatne sztuki? Po co?
Dyrektor jednak nie wiedział, że pewna młoda aktorka, przeciągając się leniwie w łóżku
dziennikarza, poprosiła go: Idz do mojego dyrektora, opowiedz mu o wszystkim. Może
zrezygnuje z Pogardy ? Nie chcę grać tej idiotki, co nie umie się pogodzić z tym, że faceci
zmieniają kobiety, kobiety facetów, faceci facetów, kobiety kobiety... i tak dalej. Wszystko
płynie, życie, wino, gin, whisky, nalej mi jeszcze, nie chce mi się wstawać.
***
O zmianach w repertuarze teatru Matylda dowiedziała się, jak inni, z ogłoszenia na drzwiach.
Kobieca intuicja podpowiedziała jej, co się za tym kryje. Postanowiła nie pytać dyrektora o
powody jego decyzji. Poszła do najbliższej budki telefonicznej, aby zadzwonić do swego
przyjaciela. Ten nie bardzo chciał rozmawiać, wydukał z siebie jedynie: widzisz, oni o
wszystkim wiedzą, przycisnęli mnie, nawet policja zaczęła węszyć wokół mnie. Rozumiesz, to
była ryzykowna zabawa. Krytycy dzwonią do mnie i pytają o twoje wcześniejsze utwory. Ja nie
wiem co im odpowiadać. Boję się, że jak wszyscy mnie przycisną, to zacznę sypać. Właściwie
już mi kazano napisać sprostowanie. No, że nie sprawdziłem tej wiadomości o twoim zniknięciu,
że prawdopodobnie to był twój kaprys... Słuchaj Matylda. Dajmy temu spokój. Niedługo sprawa
przycichnie, wszyscy o wszystkim zapomnÄ…. Jeszcze kiedyÅ› wystawisz swoja sztukÄ™. NapiszÄ™ ci
znakomitÄ… recenzjÄ™.
Matylda rzuciła słuchawkę.
Nie wiedziała, co z sobą zrobić.
W końcu przyszło jej to do głowy.
Jej miejsce przy Stefanie.
Mimo wszystko.
A raczej wbrew wszystkiemu.
I będzie z nimi Paul Delvaux.
Poszła nad tory.
Przyglądała się mijającym ją pociągom. I cały czas zastanawiała się, czy miejsce jej w
wagonie, czy pod wagonem.
Raz wychylała swe ciało, by skoczyć pod pociąg i raz na zawsze skończyć to nieudane życie.
A raz odchylała się do tyłu, w obawie przed gigantycznym cielskiem lokomotywy.
Bo jednak chciała żyć.
Nagle zrozumiała, że ta śmieszna miłość do Stefana, ten drobny incydent nie wart choćby
jednej łzy, pociągnął już jedną ofiarę.
45
I wystarczy.
A przecież nie warto marnować życia czy to poprzez śmierć, czy nieustającą żałobę po
miłości tym bardziej, że tylu mężczyzn wokoło.
Kupiła bilet. Nawet nie zapamiętała dokąd. Dokądś.
A potem wyrzuciła bilet. I jak gdyby nigdy nic wróciła do domu.
Myślałaś, że tak łatwo ci pójdzie? Stefan nie żyje, komedia skończona?
Matylda, która właśnie wchodziła do swego domu odwróciła się i zamarła. Tak, bez żadnej
wątpliwości, stał przed nią jej były kochanek martwy Stefan. Nie, nie wyglądał na martwego,
ale przecież nawet prasa pisała, że popełnił samobójstwo.
Przecież ty nie żyjesz wyszeptała słabo. Czuła, że za chwilę zasłabnie, obraz przed jej
oczyma stawał się coraz bardziej niejasny i ciemny.
Czyżby? zaśmiał się Stefan Wiem, wiem, tak mówią, a nawet piszą. Tak samo pisali, że
niejaka Matylda jest znakomitą pisarką, obiecującym dramaturgiem, aktorką sztuki, która za
chwilę wstrząśnie światem. Ale czy to była prawda? Trudno ocenić, czy coś jest prawdą, jeśli
chodzi o rzecz nienamacalną, zwiewną, irracjonalną. A wielkość człowieka, jego wartość, jest
nienamacalna, nie podlega ocenie obiektywnej. Nawet jeśli gazety piszą, że ktoś wspiął się na
szczyt, wcale to nie znaczy, że ów śmieszny pagórek jest szczytem.
Stefan Matylda zakryła usta dłonią, jakby chciała chronić je przed atakiem słów, płynących
z nie tego świata to niemożliwe. Ty nie możesz przede mną stać i do mnie mówić. Widziano
cię, wisiałeś na kołku... Spadłeś i... byłeś sztywny.
I co z tego? Każdy może wisieć na kołku. Sztywność jest pojęciem względnym dla jednych
byłem sztywny jak deska, dla innych miękki, jak gąbka. Nie wdawajmy się w puste dyskusje
pachną akademickimi sporami. Tak, czy inaczej, jestem żywy. Tak samo, ja ty, i jak ludzie,
którzy przechodzą obok nas i nie zwracają na nas najmniejszej uwagi. Nie zwracają, bo widzą
mnie żywym nie leżę na ziemi, nie śmierdzę jak trup. Przeciwnie, skropiłem się dziś rano wodą
Opium, Yvesa Saint Laurenta uważasz, że to staromodny zapach? Być może, lubię rzeczy
tradycyjne. Chęć życia też jest staromodna; nic tu się nie zmieniło od tysięcy lat.
Nie popełniłeś samobójstwa?
Oczywiście, że popełniłem. I to z dobrym skutkiem.
Nie rozumiem Matylda odzyskała jasność widzenia, ale obraz jej myśli (jeśli w ogóle jest
coś takiego) przypominał szalejący kalejdoskop. W jej oczach Stefan raz był tym mężczyzną,
którego znała od lat, a raz potworem z odstającymi, gigantycznymi uszami, wyłupiastymi oczami
i krokodylimi zębami. Nie rozumiem, jak mogłeś popełnić samobójstwo, ja mówisz z dobrym
skutkiem i dalej żyć.
Powiem ci, może ci się to kiedyś przyda. Rzeczywiście zacisnąłem sznur na szyi.
Rzeczywiście zawisłem na kołku, wbitym w ścianę mojego mieszkania. Tyle, że...
Tyle, że...
To była mistyfikacja. Taka, sama jak twoja. Obiecująca pisarka znika nagle i policja
odnajduje ją na obrazie jakiegoś zakichanego Belga. Wskoczyłaś do obrazu? Skaner cię
przeniósł, a może siły wyższe? Kto wie, może byłaś w zmowie z szatanem, albo aż boję się to
powiedzieć z samym Bogiem? Nie, Bóg ma inne sprawy na głowie. A ty swój rozum.
Wymyśliłaś swoje zniknięcie, nie tylko po to, żeby zainteresować ludzi swoja sztuką, ale przede
wszystkim po to, żeby mnie pognębić. Zostawiłem cię, a ty odnosisz same sukcesy i jeszcze
46
porywają cię. Może nawet zabijają. Sławna i tragiczna, piękna i ubóstwiana. Gdzie mi do ciebie,
gdzie mi nawet do twojej legendy?
Nieprawda. Moje zniknięcie nie miało nic wspólnego z tobą. Fakt, liczyłam na to, że przed
premierą prasa będzie dużo pisała o mojej sztuce i mnie samej. Nie chciałam, żebyś cierpiał.
Stefan popatrzył w niebo, tak, jakby w chmurach spodziewał się wyczytać odpowiedz na
wyznanie Matyldy. Po chwili wyszeptał: Ale cierpiałem. Tyle, że krótko. Włamałem się do
twojego mieszkania po oględzinach policji. Nie założyli na drzwiach żadnych zabezpieczeń,
nawet ich nie zamknęli, chociaż gospodarz miał zapasowy klucz. Więc wszedłem. Czułem, że
musieli coś przeoczyć, że szukali według swoich standardów wiesz, odciski palców, ślady po
butach, łuski, odbezpieczone granaty. Ty zresztą zostawiałaś bardzo wyrazne ślady, począwszy na
fotomontażu z tobą na obrazie Delvaux, skończywszy na pamiętniku. Mieli poczucie dobrze
wykonanej pracy, nie mając pojęcia, dlaczego znikłaś. Ale ja wiedziałem, gdzie szukać prawdy.
Bo fotomontaż dał mi podstawy może nie do końca racjonalne wierzyć, że żyjesz i
rozgrywasz jakąś dziwną partię. Nie zawiodłem się.
I... I znalazłeś prawdę? głos Matyldy zadrżał.
Oczywiście. Czy wiesz, co znalazłem na podłodze?
To niemożliwe...
A jakże, jak najbardziej możliwe. Popełniłaś błąd, pewnie w pośpiechu. Zostawiłaś to na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]