do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Haas Derek Srebrny NiedĹşwiedĹş 01 Srebrny NiedĹşwiedĹş
- Carroll_Jonathan_ _Białe_Jabłka_01_ _Białe_jabłka
- Harry Harrison Stalowy Szczur 01 Narodziny Stalowego Szczura
- Anne McCaffrey Cykl JeĹşdĹşcy smokĂłw z Pern (01) JeĹşdĹşcy SmokĂłw
- Foster, Alan Dean Spellsinger 01 Spellsinger
- Zelazny, Roger The First Chronicles of Amber 01 Nine Princes in Amber
- Burroughs, Edgar Rice Tarzan 01 Tarzan of the Apes
- x_Elizabeth Hoyt The Raven Prince [Prince 01] (2006)
- Roberts Nora Gwiazdy Mitry 01 Zaginiona gwiazda
- Denise A Agnew [Daryk World 01] Daryk Hunter (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fashiongirl.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
o brzuch. Dyszała nierówno. Wsunął dłoń pomiędzy guziki koszuli i pomacał jej biust
- Wez mnie! - krzyknęła, ku własnemu zaskoczeniu. - Wez mnie!
Niecierpliwie przyciągnęła go do siebie, podniosła nogi i przyjęła taką pozycję, by pomóc mu
wejść w siebie. Z jego ust posypały się/długie i żarliwe przysięgi. Widziała w jego oczach,
jakie to dla niego niesamowite. Nie była ani przestraszona ani zmieszana, czy też skruszona.
Wysmagała mu tyłek. Należało mu się, to go nauczy. Chwyciła garść włosów rosnących na
jego piersi i przylgnęła do niego, by wszedł jak najgłębiej. Oczy rozszerzyły się jej, wydała
chrapliwy dzwięk, po czym głos zamarł w krtani. On wydawał dziwne odgłosy, sapał i dyszał.
Jądrami uderzał o jej pośladki. Był jej zwierzyną, a ona - Królową Lasu.
Ale o wpół do drugiej, w szafie, czekał na nią strój: uczniowska spódniczka, biała bluzka i
para czarnych, błyszczących bucików z okrągłymi noskami, zapinanych na sprzączki. Do tego
białe skarpetki i grube, bawełniane majtki w granatowym kolorze.
Roy poszedł za nią do pokoju, bezradny, jak pies myśliwski. Zajrzał jej przez ramię do szafy i
zapytał:
- Co tam masz?
Odwróciła się do niego, krzycząc i śmiejąc się:
-Wynoś się! No już!
Pobiegł do drzwi, chowając głowę w ramionach w pozornym przerażeniu i pociągnął je za
sobą by się zamknęły.
Josephine przestała się śmiać. Zajrzała ponownie do szafy. Wewnątrz znajdował się jej stary,
szkolny strój. Skąd wiedzieli? Wiedzieli wszystko. Skąd go wzięli? Możesz mieć wszystko,
co zechcesz. Nie chciała tego stroju. Nienawidziła go. Ale było tam domino, dwie jedynki. I
była Annabella. Czekała na nią w gabinecie. W pośpiech wzięła prysznic, ubrała się. Mogła
być królową, więc teraz może być dzieckiem. A oni mogli należeć do niej. Ranek wydawał jej
się tak odległy, jakby był miliony lat temu. Zawiązała kokardę. Przejrzała się w lustrze i
pokazała sobie język.
- Proszę wejść.
- Wzywała mnie pani.
- Pani Taylor - poprawiła ją Annabella.
- Tak, pani Taylor.
Annabella ubrana była w długą, brązową sukienkę z diamentową broszką przy szyi i czarną,
akademicką togę z szerokimi rękawami. Siedziała za wysokim biurkiem, przyglądając się z
góry małej dziewczynce, która nieśmiało wślizgnęła się do środka.
- Tak, Morrow. Wzywałam cię. Stój prosto. Ręce wzdłuż boków. Wiesz, dlaczego tu jesteś?
- Nie, pani Taylor.
Cień niezadowolenia przemknął po twarzy Annabelli. Położyła ręce na blacie biurka.
- Jesteś wstrętną, nieskromną, niegodziwą dziewczyną - powiedziała.- Czy jest tak? Josephine
wzdrygnęła się.
- Nie, pani Taylor!
118
Annabella uderzyła pięścią w blat biurka, aż Josephine podskoczyła.
- Nie odpowiadaj!
Josephine stała, powstrzymując drżenie. Ręce trzymała opuszczone. Wpatrywała się w
podłogę.
- Co robiłaś w przebieralni z Marią Coroni?
To pytanie wstrząsnęło nią. Zaczerpnęła głęboko powietrze. Powiedział jej! Historia, którą
opowiedziała Royowi, została przez niego powtórzona Annabelli i prawdopodobnie im
wszystkim. %7łałowała teraz, że nie zbiła go mocniej.
Było to absurdalne, ale poczuła, że się czerwieni. Miała szesnaście lat. Ona i Maria zostały
wezwane przez dyrektorkę. Ktoś widział je i naskarżył, a ona nigdy nie dowiedziała się, kto.
- Jesteś podłą, godną pogardy, grzeszną, małą lesbijką - powiedziała Annabella.
-Nie jestem! Nie jestem! - Annabella wychyliła się zza biurka w jej kierunku.
- Twoja przyjaciółka opowiedziała mi wszystko - dodała. -Czy chcesz powiedzieć, że
kłamała? %7łe próbowała celowo wpakować cię w kłopoty?
Josephine ucichła. Nie zamierzała o tym dyskutować. Znowu wlepiła wzrok w noski butów.
- Zobaczysz się z dr Hazlem - powiedziała bez ceregieli Annabella.
Josephine, znowu zaskoczona, podniosła wzrok. Ich oczy spotkały się.
- Teraz? - Josephine usłyszała własny głos.
- Gdy skończę z tobą - odrzekła Annabella. Otworzyła biurko i wyjęła rzemień.
- Wiesz, co masz robić, Morrow - powiedziała łagodnie.
Josephine rozejrzała się wokół siebie.
W rogu ujrzała drewniane krzesło, a na nim stos książek i papierów.
Podeszła do niego, wzięła papiery i przełożyła je na mały stolik, na którym stały kwiaty.
Kotary były do połowy zasłonięte, popołudniowe słońce wpadało do środka, tworząc na
podłodze jasne pasy. Josephine ustawiła krzesło w miejscu oświetlonym przez słońce. Stanęła
za nim, pochyliła się nad oparciem i podniosła w górę spódnicę, gdy już przyjęła odpowiednią
pozÄ™.
Usłyszała, jak Annabella wstaje i zbliża się do niej. Naprężyła plecy. Rzemień uderzył ją
poprzez majtki.
Zamknęła oczy.
Rzemień smagnął znowu, trochę niżej.
Następny trafił ją jeszcze niżej, w zagłębienie ud.
Josephine skoncentrowała się na razach.
Pragnęła kolejnego uderzenia, a rzemień za każdym razem wychodził naprzeciw jej
pragnieniu.
Opadł znowu.
Wiedział już teraz, jak to robić.
Uderzył kolejny raz.
Chwilami ból był wszystkim, a czasem w ogóle niczym. Tym razem nie był z niczym
związany. Musiała po prostu przez to przejść. A potem spotka się z dr Hazlem.
Rzemień uderzył po raz ostatni.
Josephine nie poruszyła się. Nie krzyknęła ani nie pozwoliła sobie na zaczerpnięcie powietrza
z bólu. Tyłek jej drżał. Czekała, przechylona przez oparcie krzesła.
- A teraz rózga - zadecydowała Annabella.
Oczywiście pamiętała swoją historię, swoją głupią historię, którą opowiadała, siedząc z tyłu
taksówki.
Czy musi się zmoczyć? Nie, nie zrobi tego.
Annabella zostawiła ją i podeszła do kredensu, który stał w rogu.
- Dostaniesz lanie rózgą - oznajmiła. - Cztery uderzenia na goły tyłek. Zsuń majtki.
Czy coś się zmieniło? W jej opowieści zdjęła je sama, czy zrobiła to pani Mapie?
119
Nie zawahała się. Sięgnęła za siebie i ściągnęła majtki w dół, do połowy ud.
Usłyszała westchnienie Annabelli.
- Kim jesteś? - padło pytanie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]