do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Anderson Kevin J. & Moesta Rebecca Najciemniejszy rycerz
- Burnes Caroline Czytadło na lato Miłosne intrygi Kołysanka dla Daw
- Anderson, Poul The Broken Sword
- Beverly Sims Menage & More 09 Caroline's House
- Andersen's Fairly Tales
- Roberts Nora Rodzina Stanislawskich t2 Księżniczka
- Czerniawski Czesław Jak tylko wróci z morza
- Anderson Caroline Medical Duo 473 PowrĂłt buntownika
- 230. Anderson Caroline Samotna pani doktor
- Anderson Caroline Według wskazań lekarza Harlequin Romance 142
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- charloteee.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
znów walcząc z przypływem wzruszenia.
A więc z Claudią wszystko w porządku. Mark odetchnął z ulgą i znów przytulił Allie.
Jak miewa siÄ™ Jayne?
Zabrali ją na położniczy. Chyba nic jej nie grozi, ale się potłukła i jest roztrzęsiona. Mark,
widziałam, jak ona pada na podłogę, i nadal nie pojmuję, jak do tego doszło. Wcale się nie
potknęła, po prostu wyłożyła się jak długa. Zaraz przybiegł Ben, a potem Joe Armitage i zawiezli
ją na badania. Podobno ani jej, ani dziecku ten upadek nie zaszkodził, ale biedna Claudia i jej
siostra strasznie się przejęły.
Musiałaś wypełnić formularz wypadkowy? Mark uznał, że najlepiej poruszyć
przyziemny temat.
Oczywiście! Allie wzniosła oczy ku niebu. Oprócz dzieci tylko ja wszystko widziałam,
więc papierkowa robota spadła na mnie. Te raporty są niesamowicie szczegółowe, ale już po
krzyku. Wyprostowała się i uśmiechnęła trochę zakłopotana. Przepraszam cię za ten wybuch
emocji, ale byłam taka dumna z Claudii. Zaimponowała mi.
Wiem, co czujesz. Jeszcze raz ją uścisnął, lekko cmoknął w zaczerwienione powieki i
kazał umyć twarz. Allie znikła w łazience, on zaś włożył sweter, buty i kurtkę.
Lepiej? spytał na widok Allie trochę zapuchniętej, lecz spokojniejszej. Dobrze ją
rozumiał. Patrząc na Jayne, musiała czuć się bezsilna, a to zawsze bardzo frustruje.
Jaki piękny dzień mruknęła, gdy szli na parking. Dopiero teraz to zauważyłam.
Ja zorientowałem się wcześniej odparł ze śmiechem.
Marzyłem, żeby wyrwać się na świeże powietrze. Trochę się pouczyłem, ale po lunchu
zafundowałem sobie mały spacerek i nie miałem ochoty z niego wrócić!
Uwielbiał tę porę roku wczesną jesień, gdy liście stawały się czerwonozłote, a dni były
pogodne i jeszcze ciepłe. Jadąc krętą drogą do Pulham, z przyjemnością podziwiał piękno
krajobrazu. Na pastwiskach konie skubały zieloną trawę, czyste strumyki migotały w
promieniach słońca, a małe domki wyglądały sielsko w otoczeniu wielkich drzew. W takich
chwilach zapominało się o cuchnącym spalinami mieście i jego zakorkowanych samochodami
ulicach. A towarzystwo Allie stanowiło dodatkową atrakcję.
Gdy znalezli się w Pulham i zbliżali do Chaty przy kościele , Mark poczuł się tak, jakby
wracał do domu. W ogrodzie ujrzał panią Pettitt z jakimś mężczyzną, zapewne jej synem,
zatrzymał auto i wysiadł.
Dzień dobry! zawołał.
O, doktor Jarvis. Miło mi pana widzieć. Staruszka uśmiechnęła się radośnie. Chyba nie
rozmyślił się pan? spytała zaniepokojona.
Skądże zapewnił ze śmiechem.
Och, to dobrze. Minnie bardzo się ucieszy. Geraldzie, poznaj doktora Jarvisa, który kupuje
mój dom. Rozmawialiście wczoraj z sobą. Doktorze, to mój syn Gerald.
Mężczyzni uścisnęli sobie dłonie i pani Pettitt zaprosiła wszystkich do środka. Mark
niechętnie odmówił, wyjaśniając, że chcą przed zapadnięciem zmroku pospacerować.
Wobec tego proszę przyjść pózniej na podwieczorek. Mam pyszny keks i dżem malinowy.
Pokazywałam panu krzaki malin?
Nie oglądaliśmy posesji, lecz może przyjrzymy się jej po spacerze. I dziękujemy za
zaproszenie. Wpadniemy.
Za jakÄ…Å› godzinkÄ™?
Pewnie tak, jeśli nie zabłądzimy.
To mało prawdopodobne stwierdził Gerald. Zcieżki są wyraznie oznaczone.
Chwileczkę, dam państwu pian. Czasem się nam przydaje, gdy przyjeżdżamy tu z dziećmi.
Wyruszyli więc na wycieczkę, uzbrojeni w pożyczoną mapkę. Maszerowali wzdłuż
szemrzącego strumienia, Allie ze śmiechem obrzucała Marka złocistymi jesiennymi liśćmi, a on
całował ją pośrodku cichego lasu, myśląc o tym, jaki będzie szczęśliwy, gdy zamieszka w tej
okolicy. Miał nadzieję, że nie pojawią się nieprzewidziane przeszkody i wkrótce zostanie
właścicielem uroczego domku. Oczyma duszy już widział tam Allie w skarpetkach, dżinsach i
wielkim, starym swetrze krzÄ…tajÄ…cÄ… siÄ™ po kuchni, podczas gdy on kopie coÅ› w ogrodzie i odgania
Minnie od karmnika dla ptaków...
Grosik za twoje myśli.
Waśnie sobie marzyłem o tym ślicznym domku odparł z uśmiechem, patrząc w jej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]