do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Montgomery Lucy Maud Pat ze srebrnego gaju 02 Pani na srebrnym gaju
- Anderson Kevin J. & Moesta Rebecca Najciemniejszy rycerz
- Burnes Caroline Czytadło na lato Miłosne intrygi Kołysanka dla Daw
- Anderson, Poul The Broken Sword
- Beverly Sims Menage & More 09 Caroline's House
- Andersen's Fairly Tales
- Norton Andre Pani Krainy Mgiel
- 63 Pani McGinty nie Ĺźyje
- Drake Dianne Druga twarz doktora Robinsona
- M336. (Duo) Webber Meredith Oświadczyny doktora Parka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- charloteee.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zostawić pogrążonej w smutku i żalu. Bo co do tego, że Helen
czuje się osamotniona i głęboko nieszczęśliwa, nie miał już wąt-
pliwości. Zbyt dobrze znał oba te uczucia z własnego doświadcze
nia.
- Wypijesz kieliszek wina albo brandy? - zapytał, wchodząc
do kuchni i nastawiajÄ…c ekspres do kawy.
- Dziękuję. Nie mam ochoty.
Co oczywiście było nieprawdą. Nick nalał dwa kieliszki
brandy i wyjąwszy pudełko miętowych czekoladek, zaprowa
dził Helen do salonu. Poszła prosto do swego fotela, zrzuciła
pantofle i usadowiła się na siedzeniu. Nick westchnął w duchu,
napotkawszy jej nieprzejednane spojrzenie.
- Nie patrz na mnie w ten sposób - poprosił. - Chcę tylko
porozmawiać. Usiądz tu bliżej - dodał czule, robiąc jej miejsce
obok siebie na kanapie.
Po chwili wahania wyprostowała swe długie, wspaniałe nogi,
przeszła przez pokój i zwinęła się w kłębek na drugim końcu kanapy.
Przypominała przygarniętego kiedyś przez matkę Nicka kotka, który
był w widoczny sposób złakniony ludzkiej czułości, ale bał się to
okazać. Nick zdawał sobie sprawę, iż chcąc zdobyć Helen, musi
pokonać własną naturę i być nieskończenie cierpliwy.
Upił łyk brandy i oparł głowę o oparcie kanapy.
- Powiedz, jak się u nas czujesz? - zapytał. - To znaczy,
w pracy.
- Bardzo dobrze - odparła po chwili, zaskoczona jego kon
wencjonalnym pytaniem. - Ale cieszę się, że mam tylko pół
etatu, w każdym razie dopóki trwa remont.
- Jak tam roboty? Zaczęli już tynkować ściany?
- Nie, dopiero jutro.
- Zdaje się, że dokonujesz cudów w ogrodzie. Zajrzałem
dziÅ› przez parkan. W miejscu przeznaczonym na kompost wy
rosła gigantyczna kupa chwastów. Tylko się nie przepracuj.
- Nic mi nie będzie. Boisz się, że się rozchoruję i cala praca
w przychodni znowu spadnie na ciebie?
- No jasne! - roześmiał się. - Nie mogę sobie pozwolić na
utratę tak cennego współpracownika.
Znowu oparł głowę o poduszki i przymknąwszy oczy, głę
boko westchnÄ…Å‚.
- Nie masz pojęcia, jak mi ulżyło, odkąd do nas dołączyłaś.
Nie wiem, czy już ci mówiłem, że Lawrence wraca w ponie
działek?
- Słyszałam od Julii. Pewnie się cieszysz, że pozbędziesz się
nareszcie administracyjnej roboty?
- Jeszcze jak! - Znowu upił łyk brandy, odstawił kieliszek,
po czym usiadł bokiem, zwrócony twarzą do Helen. - Chciał
bym pogadać o tym łajdaku, który usiłował zmarnować ci życie
- odezwał się ni stąd, ni zowąd. - Kto to był?
Helen momentalnie zapadła się w siebie. Spuściła oczy, za
tapiajÄ…c wzrok w kieliszku.
- Poznałam go przez znajomych z pracy. Nie był nikim
specjalnym, ale miał wiele uroku, który wyróżniał go spośród
innych. Pochlebiało mi jego zainteresowanie.
Powiedziała to z takim żalem i goryczą, że Nick o mało nie
wybuchnął gniewem. Powściągnął się jednak, ponieważ chciał,
aby mówiła dalej.
- Mieliśmy romans. Mówił, że mnie kocha i pragnie się ze
mną ożenić, ale jest to niemożliwe, w każdym razie dopóki żyje
jego matka, która jest osobą słabego zdrowia, a do tego szalenie
zaborczą. Wiadomość o małżeństwie syna mogłaby zagrozić jej
zdrowiu. Twierdził, że nie chce przysparzać matce dodatkowych
stresów.
- I dlatego nigdy nie zaprosił cię do swego domu?
Domyślność Nicka zaskoczyła Helen. Rzuciła mu zdziwione
spojrzenie, jakby nie rozumiała, skąd to wie.
- No właśnie. Nigdy u niego nie byłam. Aż pewnego razu
jedna ze znajomych, a właściwie znajoma znajomych, zaprosiła
mnie na przyjęcie. Chyba wiedziała, co nas łączy, i uznała, że
powinnam wreszcie poznać prawdę. Przedstawiła mi bardzo
sympatyczną panią, która z miejsca zaczęła opowiadać o swoim
mężu i dzieciach. Widać było, że żyje wyłącznie domem i ro
dziną, że mąż i dzieci stanowią cały jej świat. A potem nagle
w pokoju zjawił się Tony, ona się rozpromieniła, zawołała go
i przedstawiła jako swojego męża.
Helen zamilkła, ale po krótkiej chwili ciągnęła:
- Kiedy powiedziała poznaj mojego męża", w głowie mi
zawirowało. Jak to, więc to jest mój" Tony? To jest mężczyzna,
który wyznawał mi miłość, mówił, że pragnie, abym została jego
żoną, ale z obawy o zdrowie niedomagającej, przewrażliwionej
matki musiał mnie przed nią ukrywać? To ma być mój" Tony?
Który okazał się takim samym kłamcą i oszustem, jak wszyscy
inni? Mężem kochającej, oddanej mu żony, który pewnie nawet
nie ma już matki?
Zapadło milczenie. Nick wyciągnął rękę i delikatnym, pocie
szającym gestem pogłaskał wystającą spod poduszki stopę Helen.
Ona siedziała nieporuszona, najwyrazniej przeżywając jeszcze raz
dawny wstrząs. Nick był zły. Bydlę, nie facet! - myślał.
- I co zrobiłaś? - spytał na głos.
- Co zrobiłam? - powtórzyła, jakby zbudzona ze snu. - Nic.
Uśmiechnęłam się uprzejmie, przeprosiłam panią domu i wy
szłam z przyjęcia, tłumacząc się nagłym bólem głowy. Nie pa
miętam, jak dotarłam do domu. On potem zadzwonił, przyjechał
do mnie, kajał się i przepraszał, ale kazałam mu się wynosić.
Był taki sam jak mój ojciec. Nie mogłam przestać myśleć o jego
żonie i dzieciach; zwłaszcza o dzieciach. Nigdy się z nim więcej
nie spotkałam.
Znowu zamilkła, a on nadal gładził jej bosą, zziębniętą stopę.
Spróbowała się uśmiechnąć.
- Ot i cała moja historia - zakończyła, sięgając po kieliszek.
- Kawa jest już pewnie gotowa - powiedział Nick zmienio
nym z przejęcia głosem. - Napijesz się?
- Wiesz, że chętnie. Ale bardzo małą - odparła.
- Nie wstawaj. Sam przyniosÄ™.
Kubki stały przygotowane na tacy, wystarczyło tylko nalać
do nich kawy, ale Nick długo nie wychodził z kuchni, starając
się opanować wzburzenie. Jak ten facet mógł tak postąpić?
Zwodzić ją i oszukiwać, bezlitośnie igrać z jej uczuciami? Wy
rządzić jej taką krzywdę? A pośrednio jemu, ponieważ wylecze
nie Helen z ran zadanych jej sercu nie będzie łatwe. Nick znał
wprawdzie ten ból, ale był to ból utraty, a nie zdrady. On i Sue
darzyli się nie tylko miłością, ale i zaufaniem. Jak zdoła prze
konać Helen, że może mu zaufać?
Ocknął się z zadumy i z ponurą miną wziął ze stołu tacę.
Rozchmurz się, rozkazał sobie. Dosyć nurzania się w smutku!
Po powrocie do salonu zastał Helen ssącą czekoladową
miętówkę. Postawiwszy tacę na podłodze koło kanapy, sam
sięgnął po czekoladkę, włożył ją sobie do ust, pogryzł i szybko
połknął.
- Trzeba ją długo ssać, inaczej nie poczujesz smaku - żar
tobliwym tonem pouczyła go Helen.
- Kiedy są takie małe, akurat na jeden raz - zaprotestował,
celowo podejmujÄ…c nieistotny temat.
- Od razu widać, że nie jesteś prawdziwym smakoszem
- zaśmiała się. - Tymi czekoladkami trzeba umieć się delekto
[ Pobierz całość w formacie PDF ]