do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ ebook ^ pobieranie ^ download
Podstrony
- Strona startowa
- Anderson Caroline Medical Duo 473 PowrĂłt buntownika
- Braun Jackie Romans Duo 1065 Kolacja z szejkiem
- 333. DUO Hunter Kelly Spotkanie w Singapurze
- 156.DUO Grey India Wyprawa do Florencji
- 230. Anderson Caroline Samotna pani doktor
- Drake Dianne Druga twarz doktora Robinsona
- Amy Meredith 2 Polowanie
- Zdradzona Amy Meredith
- 82 Pan Samochodzik i Atlantyda Arkadiusz Niemirski
- Fred Saberhagen Vlad Tepes 03 Vlad Tapes
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anusiekx91.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sfery, jaka go otacza, albo upatrując w tym słowotoku
sposobu na jej rozwianie.
Och, Maggie, dobrze, że cię widzę! Przy
windzie stała jedna z pielęgniarek opiekująca się ich
małymi pacjentami na oddziale otwartym. Gratulo-
wałam już wczoraj Philowi. Wszystkiego najlepszego
z okazji zaręczyn.
Nie jesteśmy zaręczeni.
Słowa te wyrwały się Maggie bezwiednie, zanim
zastanowiła się, przy kim je wypowiada i jak zareagują
na nie towarzyszący jej mężczyzni.
Zaręczyliście się? podchwycił Evan, zanim
jeszcze Maggie zdążyła wygłosić swoje sprostowanie.
Mieliśmy nic nie mówić żachnął się Phil, spo-
glądając na nią karcąco z wyżyn swojego wzrostu.
Pielęgniarka stropiła się, bąknęła coś o jakiejś liście,
którą zapomniała sprawdzić, i czym prędzej się od-
daliła.
To nieporozumienie powiedziała Maggie,
zwracając się głównie do Evana, ale również do Phila.
No tak mruknÄ…Å‚ Evan, popatrujÄ…c podejrzliwie
114 MEREDITH WEBBER
to na nią, to na Phila. To się zdarza. Na każdym kroku
spotyka się pary, z których jedno utrzymuje, że są
zaręczeni, a drugie temu przeczy. Nieporozumienie,
jakich wiele.
Maggie roześmiała się.
To skomplikowana sprawa oznajmiła.
Evan westchnÄ…Å‚.
Bardziej, niż ci się wydaje powiedział cicho.
Tak czy owak, przypomniało mi się właśnie, że
miałem wpaść do małego Pete a, tak więc nie będę
mógł z wami zjeść. A co do problemu, który was
interesuje, to zajrzÄ™ na kilka stron internetowych, gdzie
może być coś na ten temat, i dam wam znać, jeśli coś
znajdÄ™.
Z tymi słowami odwrócił się i odszedł, zanim Mag-
gie zdążyła go zatrzymać.
No i widzisz, co narobiłeś? zwróciła się do
Phila.
Ja? obruszył się. Ja nie mam z tym nic
wspólnego. To ta pielęgniarka wyjechała z tymi zarę-
czynami.
A wyjechałaby, gdybyś nie roztrąbił o nich na
cały świat? Maggie najchętniej wykrzyczałaby mu to
w twarz, ale rozsądek podpowiadał jej, że to nie
miejsce na wszczynanie karczemnych awantur.
Rozbroił ją jednak uśmiech Phila.
Wiem, że to straszny frazes, ale ślicznie wy-
glądasz, kiedy się złościsz. Policzki ci różowieją, oczy
zaczynają ciskać błyskawice, a mnie nachodzi nie-
przeparta ochota, żeby cię pocałować.
Mówił cicho, chociaż ludzie, którzy czekali z nimi na
windę, wsiedli już do kabiny, i zostali na korytarzu sami.
OZWIADCZYNY DOKTORA PARKA 115
Phil, to wcale nie jest śmieszne powiedziała
Maggie. Sprawa naprawdÄ™ nie jest prosta, a ty nie
wiesz jeszcze wszystkiego. Zcisnęło ją w dołku, ale
przemogła się i dodała: Otóż może się zdarzyć, że nie
będziesz mi się musiał oświadczać.
Wiedziała, że nie jest to najlepsze miejsce na
opowiadanie Philowi o swoim nieudanym małżeńst-
wie i dwóch nie donoszonych ciążach, ale nadszedł
czas, by wyłożyć kawę na ławę i była na to gotowa, tak
więc...
Phil, Maggie, chyba powinniście zajrzeć do Pe-
te a.
Z głosu Evana przebijał taki niepokój, że zareago-
wali natychmiast. Odwrócili się i ruszyli szybkim kro-
kiem w kierunku OIOM-u.
Czuł się już dobrze, samodzielnie oddychał, od-
łączyliśmy go więc na próbę od respiratora wyjaś-
niała dyżurna pielęgniarka z oddziału intensywnej
opieki medycznej. No i proszÄ™.
Chłopiec był przytomny, ale osowiały. Nie uśmie-
chał się, jak zwykle.
Nie czujemy się dobrze, co, żołnierzu? powie-
dział Phil. Maggie skinęła głową panu Barronowi,
który czuwał dzisiaj przy łóżku synka.
Phil przystąpił do badania.
%7łeby to tylko nie było coś z nerkami, modliła się
w duchu Maggie. Ale zaraz przypomniała sobie, że
nerki Pete a nie są przeciążone, bo chłopiec ma nadal
dren w żołądku i jest regularnie poddawany dializie
otrzewnowej.
Dializa otrzewnowa! Próbowała sobie gorączkowo
przypomnieć, co o niej wie. Zwykle przeprowadza się
116 MEREDITH WEBBER
ją nocą, kiedy pacjent śpi, celem usunięcia zanieczysz-
czeń z krwi i wprowadzenia do niej niezbędnych
elektrolitów, kiedy nerki są za słabe, żeby samodziel-
nie sobie z tym radzić. Ale z zabiegiem wiąże się
niebezpieczeństwo wystąpienia zapalenia otrzewnej.
Phil wyjaśniał to poszarzałemu na twarzy ojcu,
a Maggie w pewnej chwili zauważyła, że mężczyznie
zaczynają sinieć wargi. Chciała zwrócić na to uwagę
Philowi, ale było już za pózno. Pan Barron drgnął nagle
i nieprzytomny zsunął się na podłogę.
Tatusiu! zawołał słabym głosikiem przerażony
Pete.
Maggie bez zastanowienia wdusiła przycisk alar-
mowy wzywający wózek ze sprzętem reanimacyjnym,
a potem okrążyła łóżko i ustawiła się tak, by Pete nie
widział, jak Phil z Evanem udzielają pierwszej pomocy
zesztywniałemu mężczyznie.
Tatuś tylko zemdlał skłamała chłopcu i wysłała
pielęgniarkę po środek uspokajający.
Pete zasnął, ale Maggie została przy jego łóżku.
Ktoś inny będzie musiał powiadomić panią Barron.
Pana Barrona defibrylowano na podłodze z pomyśl-
nym skutkiem i wywieziono na noszach z pokoju.
Maggie została z Pete em sama.
Usiadła przy łóżku, wzięła chłopca za rękę i zaczęła
przemawiać do niego czule, czekając, aż się wybudzi.
Wierzyła, że jej słowa przenikają w jakiś sposób do
świata, w którym tymczasowo przebywał.
Mówiła mu, że niedługo poczuje się lepiej, że
zwalczą infekcję i ani się obejrzy, a będzie z powrotem
w domu razem z braćmi i siostrami. Zaciskając kciuki,
dodała:
OZWIADCZYNY DOKTORA PARKA 117
I, ma się rozumieć, z mamą i z tatą.
Siedzisz tu jeszcze? zdziwił się Phil, wchodząc
do pokoju. Mogłaś iść na kolację.
I zostawić go samego? Obejrzała się i uśmiech-
nęła. A ty czemu wróciłeś? Założę się, że po to, żeby
przy nim posiedzieć!
Tylko żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku.
Chociaż mogłem się spodziewać, że cię tu zastanę,
moje ty uosobienie uporu.
Wiedział, że jest jeszcze zła na niego, ale mimo to
poczochrał ją po włosach.
Może to irytujące dla rodziny i znajomych, ale
w pracy jak znalazł, Mags. Ty nie spoczniesz, dopóki
nie znajdziesz jedynego, a zarazem idealnego roz-
wiÄ…zania.
Nie odtrąciła jego ręki, zdobył się więc na odwagę
i położył jej dłoń na ramieniu.
Nie odgryzła jej, co bardzo go uradowało, bo
oznaczało to, że złość już jej przeszła i znowu mogą
być przyjaciółmi.
Przyjaciółmi! Coraz bardziej doceniał tę przyjazń.
Chciał, by trwała.
Skupił się i zebrał myśli.
Chociaż wątpię, czy uda ci się znalezć idealne
rozwiÄ…zanie dla dylematu stojÄ…cego przed rodzinÄ…
Barronów. Pięcioro dzieci, w tym jedno po poważnej
operacji, na której się nie skończy, a teraz ojciec na
kardiologii.
Maggie spojrzała na niego z uśmiechem.
Nie trać wiary powiedziała. A skoro już mowa
o Barronach, to co z panem B.?
Powinien z tego wyjść. Ma lekką nadwagę, ale
118 MEREDITH WEBBER
jest stosunkowo młody. To jego pierwszy zawał, bar-
dziej mnie martwi ryzyko drugiego.
Nie mówiąc już o tym feralnym trzecim! dokoń-
czyła za niego Maggie. Chociaż odpowiednie lecze-
nie i zmiana stylu życia mogłyby zapobiec i temu
drugiemu, i trzeciemu.
Phil kiwnął głową. Patrzył teraz na monitory, które
sygnalizowały spadek nasycenia krwi Pete a tlenem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]